Reklama

Ukrainiec, którego Niemcy podejrzewają o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream zatrzymany w Polsce

Wołodymyr Z., Ukrainiec, którego Niemcy podejrzewają o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream zatrzymany w Polsce - podało radio RMF FM. Mężczyzna był ścigany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wystawionego przez niemiecki sąd.

Aktualizacja: 30.09.2025 14:14 Publikacja: 30.09.2025 12:34

Ukrainiec, którego Niemcy podejrzewają o udział w wysadzeniu gazociągu Nord Stream zatrzymany w Polsce

Foto: Reuters

Mężczyzna wpadł w ręce policjantów w Pruszkowie. Trafił na do prokuratury okręgowej w Warszawie, gdzie – jak przekazał prok. Piotr Antoni Skiba, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, rozpoczęły się czynności związane z realizacją Europejskiego Nakazu Aresztowania.  

Niedługo ma ruszyć procedura ekstradycyjna w tej sprawie.

Czytaj więcej

Wysadzenie Nord Stream - nowe szczegóły, wątek polski

Według obrońcy Wołodymyra Z. Tynoteusza Paprockiego, „nie ma możliwości postawienia zarzutów komukolwiek, kto brał udział w uszkodzeniu gazociągów Nord Stream, jako że zyski wykorzystywane przez Gazprom są wykorzystywane do finansowania wojny na Ukrainie”. Adwokat zaznaczył, że nie ma na razie pewności, czy jego klient brał udział w tej dywersyjnej akcji.

Niemieckie służby, ścigając Wołodymyra Z., stwierdziły, że bezpośrednio uczestniczył w wysadzeniu gazociągu. Podejrzany jest instruktorem nurkowym i według nich miał we wrześniu 2022 r. wypłynąć na Bałtyk jachtem z Rostocku, a następnie zejść pod wodę i umieścić na podmorskiej rurze ładunki wybuchowe.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Eksplozje na Nord Stream. Dlaczego Wołodymyr Ż. mógł uciec z Polski?

O sprawie Wołodymyra Ż. pisaliśmy w „Rzeczpospolitej” w ubiegłym tygodniu. Jak wynika z tych ustaleń, Niemieccy śledczy, zajmujący się tą sprawą, zakładali, że mogą liczyć na pomoc Polski w ekstradycji mężczyzny, „bo u władzy jest znowu Donald Tusk, którego uważali za poważnego i przede wszystkim skłonnego do współpracy”.  Według niektórych źródeł sprawę tę poruszono podczas wizyty kanclerza Olafa Scholza w Warszawie 2 lipca 2024 r., a wizyta była dość nieudana właśnie z powodu sprawy Wołodymyra Ż. „Der Spiegel” twierdził, że w czasie spotkania Tuska z Scholzem stało się dla Niemców jasne, że Polska nie chce im pomóc, mimo że wystawili za Ukraińcem europejski nakaz aresztowania. 

Czytaj więcej

Radosław Sikorski „był gotów dać azyl i order” podejrzanemu o wysadzenie rosyjskiego gazociągu

Z kolei dziennikarze telewizji publicznej ARD relacjonowali, że polskie władze „przez miesiące” blokowały współpracę z niemieckimi śledczymi. I miały ignorować sprawę zaginięcia nagrań z kamer z portu Kołobrzegu, do którego komando zawinęło wynajętym jachtem „Andromeda”. Wołodymyr Ż. uciekł na Ukrainę. Zdaniem niemieckich śledczych przekroczył granicę w samochodzie na dyplomatycznych ukraińskich numerach, za którego kierownicą siedział attaché wojskowy.  „Der Spiegel” podał, że niemieccy śledczy, którzy dopytywali o tę sprawę, mieli usłyszeć w odpowiedzi, że nikt w Polsce nie ma interesu w ekstradycji mężczyzny. 

Jak się dowiedziała „Rzeczpospolita” z dobrze poinformowanych polskich źródeł, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski miał powtarzać nawet w rozmowach, że byłby gotowy przyznać Wołodymyrowi Ż. azyl w naszym kraju i nagrodzić go orderem.

Inny podejrzany, Serhij K., decyzją włoskiego sądu ma być przekazany Niemcom

Kilka dni temu sąd apelacyjny we Włoszech zdecydował o przekazaniu Niemcom innego obywatela Ukrainy, Serhija K., zatrzymanego w sierpniu koło Rimini w związku z podejrzeniem uczestnictwa w ataku na gazociągi Nord Stream w 2022 r.. 49-letni Ukrainiec twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał w Ukrainie.

Reklama
Reklama

Również prawnik Serhija K. zapowiedział zaskarżenie decyzji o ekstradycji do włoskiego Sądu Najwyższego. Jak twierdził, naruszone miały zostać podstawowe prawa jego klienta, w tym do sprawiedliwego procesu. 

Trzeci z podejrzanych, Wsiewołod K., nie żyje – zginął, walcząc na froncie przeciw Rosjanom.

Eksplozje na gazociągach Nord Stream 1 i Nord Stream 2

Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 r. (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego. Według niemieckiej prokuratury atakujący skorzystali z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku. Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Według śledczych nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe, a po akcji zostali odebrani przez kierowcę i zawiezieni do Ukrainy.

Nikt nie przyznał się dotąd do zniszczenia rurociągów, które odcięło Rosję od lukratywnego europejskiego rynku. O zorganizowanie ataku Moskwa oskarżyła USA i Ukrainę, czemu zarówno Waszyngton, jak i Kijów zaprzeczyły.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Przestępczość
Sabotaż na kolei. Porzucony wagon w Katowicach, „o włos od katastrofy na nieprawdopodobną skalę”
Przestępczość
Jest decyzja sądu ws. mężczyzny, podejrzanego o udział w wysadzeniu Nord Stream 2
Przestępczość
Co nie gra w umorzeniu sprawy Sławomira Nowaka?
Przestępczość
Materiały wybuchowe w Olsztynie. Zatrzymano 19-latka, który miał przygotowywać się do zamachu
Reklama
Reklama