Jacek Wasilewski: Próba „scancelowania” Bralczyka pokazuje, że nie o język tu chodzi

Wzmożenie emocjonalne mojej lewej bańki, jakoby psy mogły tylko umierać, jest i złe, i dobre. Dobre, bo to prosta droga do przyznawania praw zwierząt, złe, bo pokazuje, że to się nie uda poprzez cancel culture.

Publikacja: 19.07.2024 13:14

Jacek Wasilewski: W większości przypadków na słowa Bralczyka oburzali się ci, którzy weszli w głębsz

Jacek Wasilewski: W większości przypadków na słowa Bralczyka oburzali się ci, którzy weszli w głębszy związek emocjonalny ze swoimi psami. Ale nikt nie mówił o sowach czy kurach.

Foto: PAP

Słowa profesora Bralczyka wywołały falowanie w sieci, jakby dokonywała się rzeź psów. Spróbujmy zatrzymać się na tym, skąd fala wyszła, co mówi ona o nas i jak to się ma do postulowanego przez oburzonych świata. Profesor Bralczyk powiedział w telewizji w odpowiedzi na jedno z pytań, co jemu nie pasuje osobiście. Chodzi o zamazywanie rozróżnienia na słowa zarezerwowane dla ludzi i dla reszty tzw. stworzenia. A wiec adoptować można dziecko, a ponieważ pies nie jest dzieckiem, psa się generalnie nie adoptuje. Człowiek ma twarz, pies ma pyszczek. A zatem człowiek umiera, a pies zdycha. Tak to funkcjonuje w języku. Tak też osobiście Profesorowi Bralczykowi pasuje. I tu aż się prosi o zastosowanie formuły inkluzywnej, że można używać takich czasowników, jak i zaimków, jakie komu pasują. A więc ministra i pani minister (ja wolę ministerkę, jak monterkę czy krupierka), umiera czy zdycha.

Umieranie zarezerwowane dla ludzi i bogów

Czy to rozróżnienie jest takie jaskrawe? Słowo śmierć jest prasłowiańskie. Bliskie to morowi, morzeniu (np. zamorzyć kogoś głodem). I bliski morowi jest np. pomór bydła, albp pić na umór. Jednak mrzeć (zmarło mu się) – czy w dłuższym procesie umierać, umrzeć (tak jak przeć – upierać się) zarezerwowane zostało tylko dla ludzi i bogów. Natomiast życie było związane z oddechem i zdychać dotyczyło ustania oddychania, wydania ostatniego tchu, uzyskania wytchnienia na tym łez padole. O ludziach mówiło się w odpowiedzi na pytanie: zali umarł? - Jeszcze dycha.

Pies jest w porządku, skąd więc czujemy, że to coś złego? Złe skojarzenia z psami niesie tradycja biblijna i specyficzne warunki, w jakich żyli ludzie biblię tworzący. Psy były często bezpańskie i agresywne, znajdowały się na szczeblu hierarchii tylko ciut wyżej niż świnie. Dlatego Mateusz pisał: „Nie dawaj psom tego, co święte i nie rzucaj swoich pereł przed świnie, aby ich czasem nie podeptały i odwróciwszy się od ciebie, nie rozszarpały cię”. W Polsce dziś żyje więcej niż 6 milionów psów, z czego pół miliona wałęsa się zdziczała. Ich los porzuceńców robi zły PR wilkom. Czy takie psy, kiedy kończą żywot umierają? Czy raczej zdychają jak dzikie zwierzęta? A czy ryba albo szczur w kanale zdycha czy umiera? To bardzo zależy od tego, w jakich stosunkach są z nami poszczególne egzemplarze. A znowu żołnierze na polu walki – też padają, jak drzewa. Życie to posiadanie oddechu albo - stanie, utrzymywanie się w pozycji pionowej.

Czytaj więcej

Przewodnicząca RJP PAN komentuje wypowiedź Jerzego Bralczyka o śmierci zwierząt

Dziś większość psów ludzie nie trzymają ani do pracy ani – zwłaszcza u nas - do jedzenia. Psy są po to, żeby było nam miło. Ze szkodą dla psów są one traktowane jak dzieci, całowane, wpuszczane do łóżka. W ten sposób pokazujemy samym sobie, że traktujemy je podmiotowo. Pies Trouble, Pontiac odziedziczyły miliony dolarów, podobnie jak kura Gigoo i koty Tinker i Tomasso. Stały się podmiotami prawa i te stworzenia na pewno w kontekście posiadania majątku umarły. Podobnie delfiny w Indach, które stały się podmiotami prawa, oraz jedna orangutanica w Argentynie. Ale ogólnie większość mówi wciąż o dobru zwierząt i ich dobrostanie niż o prawach, które przysługują osobom.

I w naszej wrażliwości wobec psów funkcjonujących jako dzieci, z ich posłankami, kubraczkami i zabawkami, nie chcemy się zgodzić na to, że zdychają, bo to im odebrałoby ten status kochanego domownika, pełnoprawnej osoby w rodzinnym samochodzie. Zdycha coś, a wobec człowieka powiemy tak, kiedy go chcemy obrazić – i to tradycja biblijna. Z jednym wyjątkiem – Koheleta, który mówił, że „los synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt, bo wszystko jest marnością. Któż pozna, czy siła życiowa synów ludzkich idzie w górę, a siła życiowa zwierząt zstępuje w dół, do ziemi?”. Brzechwa już pokazywał nam, że istnieje psi raj i jako dziecko bardzo byłem z tego zadowolony. Także z tego, że wejścia do piekieł pilnuje Cerber. Psy są wszędzie.

Uprzywilejowana pozycja psa

Jednakże dlaczego wyróżniać psy? Wyczuwam tu prywatę i nepotyzm. Psy się wkradły w nasze serca i nas cieszą, i mają nawet swoje cmentarze. Ale jeśli psy umierają, to bądźmy konsekwentni i niech umierają też inne stworzenia, które nie gorsze są od psów, a które nie zaskarbiły sobie naszej przyjaźni. Ale – jakby powiedział Kohelet- oddech życia mają ten sam. Dziki. Krowy na fermach. Kurczaki. A jeśli coś nam umiera, nie powinniśmy tego jeść. Chyba że w tragicznych katastrofach, gdy grozi nam śmierć głodowa. I tu widzę pewną niekonsekwencję: jeśli zwierzęta - kończąc życie - umierają, nie powinniśmy ich hodować na mięso. Jeśli mają podmiotowość – ich zabijane ciało nie powinno być przedmiotem naszej przyjemności jedzenia, bo wtedy to nie zabijanie, a mordowanie. Jestem bardzo za tym, żeby zwierząt nie mordować, nie jeść, nie męczyć. I nie tylko psów, dla których na produkcję karmy „umiera się” milionów krów, świń, królików i kurczaków. Czy psy się naprawdę niesprawiedliwie dla innych zwierząt wyróżnia? Zróbmy prosty test: czy karmilibyśmy naszego psa innymi psami? Jeśli nie, to znaczy, że pies wszedł w obręb tabu człowieka. Ale jeśli nie karmilibyśmy go tym samym gatunkiem, co z innymi gatunkami? Tu niekonsekwentnie przymykamy na to oko, bo obchodzi nas tylko nasz pies. W większości przypadków na słowa Bralczyka oburzali się ci, którzy weszli w głębszy związek emocjonalny ze swoimi psami. Ale nikt nie mówił o sowach czy kurach.

Czytaj więcej

Ministra czy ministerka? Językoznawca Grażyna Majkowska o tym, jak feminatywy dzielą społeczeństwo

Tymczasem wiadro zarzutów w obronie psów, które się wylało z powodu tego, że wobec psa można użyć czasownika „zdechnąć”, bo to brak szacunku dla psa, pełne było dyskredytacji dla osoby, która naturalnie użyła tego czasownika. W tym wiadrze wiele było wyzwisk, a przede wszystkim deklaracji, że już nie jest językowym autorytetem ("wydalił mądrości", "proszę nie zapomnieć spakować do walizki innych dziadersów", "czas do piachu"). Można powiedzieć, że psi totem całkowicie wyłączył to, co związane z osobistym wyborem słownictwa i uruchomił w obronie czci psa różne falę poniżających wypowiedzi. Identyfikacja z własnym psem jest bardzo silna. Wiem to, sam mam dwa psy i czasem mówię do nich pies zdechł, ale one wtedy nie umierają, tylko udają. Tak bardzo pies stał się człowiekiem, że uzwierzęcenie psa jest odbierane tak samo obraźliwie, jak mówienie zdechnąć, żreć czy zacielić (to o krowach) do ludzi.

„Scanselowanie” Bralczyka w imię chęci bycia lepszym

Gdy czytam to oburzenie w sieci, przypomina mi się kompletny brak wrażliwości i zrozumienia dla wierzących, którzy oburzali się na to, co uważali za parodiowanie procesji Bożego ciała, albo łącząc formy waginalne z Matką Boską. Tam tej wrażliwości zabrakło. Czy tylko dlatego, że nie mieli związku emocjonalnego z tą osobą?

Tak więc próba „scancelowania” Bralczyka za preferencję ogólnie używanego słowa, które niektórzy nie użyliby w odniesieniu do ich własnych zwierząt, pokazuje, że nie o język tu chodzi, nie o proges wartości, ale o… chęć bycia lepszym. Można było przecież napisać: ja wolę słowo: „odchodzi”. Albo” udaje się do niebiańskiej masarni. Albo do psiej Walhalli. Albo cokolwiek, co jest pozytywną, progresywną propozycją. Natomiast okazja do wyrażenia świętego oburzenia jest próbą wywyższenia się przez poniżenie. I raczej mówi o prywatnym stosunku do prywatnego pieska, pozostając niewielkim krokiem do powszechniejszego uznania praw istot żywych.

Podsumowując: po pierwsze: tabu żywieniowe, czyli kto kogo zjada - jest dobrym wskaźnikiem, kto w naszym słowniku umiera. A byłoby przykro, gdyby inne zwierzaki były dla kogoś gorsze tylko dlatego, że nie śpią z nami w pokoju, tylko w lesie. Po drugie: tworzenie świata szacunku dla zwierząt, przed którym roztacza się czerwony dywan poniżania i deprecjacji, nie jest dla tego świata dobrą wróżbą. Zachęcajmy, nie poniżając. Upowszechniajmy, nie ograniczając osobowego świata do końca smyczy, którą trzymamy w ręku.

Dr hab. Jacek Wasilewski

Absolwent Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Warszawskiego, Gender Studies UW oraz Scenariopisarstwa na Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej, Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi.
Członek Komisji Żywego Słowa Rady Języka Polskiego. W latach 2008–2010 był dyrektorem Szkoły Retoryki SWPS. Zajmuje się ekspertyzami dla sadów, KRRiTV, stacji medialnych i innych podmiotów publicznych.

Słowa profesora Bralczyka wywołały falowanie w sieci, jakby dokonywała się rzeź psów. Spróbujmy zatrzymać się na tym, skąd fala wyszła, co mówi ona o nas i jak to się ma do postulowanego przez oburzonych świata. Profesor Bralczyk powiedział w telewizji w odpowiedzi na jedno z pytań, co jemu nie pasuje osobiście. Chodzi o zamazywanie rozróżnienia na słowa zarezerwowane dla ludzi i dla reszty tzw. stworzenia. A wiec adoptować można dziecko, a ponieważ pies nie jest dzieckiem, psa się generalnie nie adoptuje. Człowiek ma twarz, pies ma pyszczek. A zatem człowiek umiera, a pies zdycha. Tak to funkcjonuje w języku. Tak też osobiście Profesorowi Bralczykowi pasuje. I tu aż się prosi o zastosowanie formuły inkluzywnej, że można używać takich czasowników, jak i zaimków, jakie komu pasują. A więc ministra i pani minister (ja wolę ministerkę, jak monterkę czy krupierka), umiera czy zdycha.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Styl życia
Brak przepisów sprawia, że szkoły nie radzą sobie z upałami? Rodzice muszą kupować wiatraki
Styl życia
Jak mądrze wspierać dziecko w nauce? "Rodzic nie może być środkiem zastępczym"
Styl życia
Instruktorka tańca księżnej Diany wydaje swoje wspomnienia. Będzie o nich głośno
Styl życia
Polityka „zero ekranów” dla dzieci poniżej 2 roku życia. Nowe rekomendacje ekspertów
Materiał Promocyjny
Aż 7,2% na koncie oszczędnościowym w Citi Handlowy
Styl życia
„Efekt Meghan” ma drugie dno: Jak księżna Sussex pomaga zaistnieć mniej znanym markom?
Materiał Promocyjny
Najpopularniejszy model hiszpańskiej marki