Pani Joanna sama zgłosiła się do Fundacji, będąc zdruzgotana po tym, jak ją potraktowano. Fundacja powierzyła tę sprawę mnie jako stale współpracującej z nią adwokatce. My nawet nie informowaliśmy mediów o tej sprawie. Media dowiedziały się o sprawie innymi kanałami i zgłosiły się do nas po komentarz. Ja sama nie spodziewałam się, że będzie ona taka głośna. Owszem, pani Joanna ma barwną osobowość i to mogło niektórych skłonić do przeinaczenia faktów. A fakty były takie, że policja zadziałała nadgorliwie i od strony prawnej były podstawy do złożenia zażalenia na jej czynności. Ja takie zażalenie złożyłam. Policja nie miała prawa tak potraktować polskiej obywatelki, bez względu na to, jak się ubiera i co robi w wolnym czasie.
Głośna sprawa – dla adwokata sława, nieprawdaż?
Nie robię tego dla sławy. Zwróćmy uwagę na specyfikę tych spraw. Są one bardzo delikatne i gdy trafiają do organizacji zajmujących się ochroną praw kobiet, te zwykle nie ujawniają personaliów pokrzywdzonych, nie mają ich zgody na nagłośnienie spraw. One same nie zabierają publicznie głosu. No, a później, gdy jakiś ważny urząd, na przykład ministerstwo przyjmuje skargi na problemy systemowe w ochronie praw kobiet, to pyta o konkrety. Kiedyś w Ministerstwie Spraw Zagranicznych usłyszałam, że „w trybunale strasburskim były zaledwie trzy sprawy aborcyjne”, co ma być znakiem, że problem nie jest poważny. Brak skarg to dla decydentów powód, by zlekceważyć problem. I właśnie dlatego angażuję się w akcję prawną w obronie tych kobiet. Zdobywam dowody, jestem pełnomocniczką w sądzie, doprowadzam do wyroków, krótko mówiąc: nadaję im bieg prawny. W ten sposób mamy konkrety, dokumenty, konieczność skonfrontowania się władzy z dramatami kobiet.
Ścigałam oszustów finansowych nawet w Wielki Piątek
Dziś Kwinto i Duńczyk stosowaliby wyrafinowane techniki cyfrowe, by włamywać się do banku. Prawnik ścigający takich włamywaczy musi znać się na informatyce – mówi Magdalena Bartosiewicz, radczyni prawna.
Zdaje się, że autorytet polskich sądów nie jest ostatnio taki wielki?
To prawda, ze podupadł w wyniku zmian dokonywanych w ostatnich latach. Ale nawet wcześniej było z tym źle. Często wyroki nie są sprawiedliwe, bo sędziowie kurczowo trzymają się brzmienia danego przepisu i najwyraźniej boją się spojrzeć na sprawy z szerszej perspektywy. Dotyczy to zresztą nie tylko spraw, o których rozmawiamy. Zdarza się nawet, że aby szybciej rozstrzygnąć sprawę, uchylają pytania adwokata do świadków czy oskarżonych.