Irena Gut-Opdyke. Historia kobiety, która brawurowo ratowała ludzkie życie

W czasie II wojny światowej tysiące Polaków, ryzykując życie, zaangażowało się w akcję niesienia pomocy eksterminowanym przez hitlerowców Żydom. 22-letnia Irena Gut w domu niemieckiego majora, u którego pracowała jako pokojówka, ukrywała 10 osób.

Publikacja: 20.04.2024 11:01

W 1999 roku we współpracy z pisarką Jennifer Armstrong Irena Gut-Opdyke opublikowała swoje wspomnien

W 1999 roku we współpracy z pisarką Jennifer Armstrong Irena Gut-Opdyke opublikowała swoje wspomnienia.

Foto: Adobe Stock

Irena Gut urodziła się 5 maja 1922 roku w Kozienicach w rodzinie Władysława i Marii Gutów. W pierwszych latach życia dziewczynki rodzina często się przeprowadzała ze względu na pracę ojca, który związał swoją karierę z branżą ceramiczną. Irena miała cztery siostry: Władysławę, Janinę, Marię i Bronisławę. Od dziecka wyróżniała się naturą społecznika i marzyła o zawodzie pielęgniarki. W 1938 roku zapisała się do szkoły pielęgniarskiej w Radomiu i w tym właśnie mieście zastał ją wybuch wojny. Nie skorzystała jednak z towarzyszącego pierwszym chwilom konfliktu chaosu i nie wróciła do mieszkającej wówczas w Kozłowej Górze rodziny. Uważała za swój obowiązek i punkt honoru pozostanie z rannymi. W połowie września została zmuszona wraz z pozostałym personelem medycznym do ewakuacji przed nacierającymi Niemcami. Grupa uciekinierów zaczęła przedzierać się na wschód, nie zdając sobie sprawy, że właśnie z tego kierunku uderzy na Polskę kolejny wróg. Atak Związku Sowieckiego17 września wstrząsnął Ireną i jej towarzyszami, ale nie mogli się już wycofać. W okolicach Lwowa doszło do tragedii. Irena, która zostawiła grupę w lesie i poszła do miasta kupić żywność, została napadnięta przez sowieckich żołnierzy, zgwałcona, pobita. Nieprzytomną dziewczynę odnalazł inny rosyjski patrol, który zabrał ją do szpitala w Tarnopolu. Przez następne miesiące Irena musiała pracować tam jako pielęgniarka. W połowie marca 1940 roku Gutównie udało się zbiec i przedostać do rodziny, która czekała na nią w Radomiu.

Pozorna stabilizacja

Radość z tego, że rodzina znów jest w komplecie, nie trwała długo. „Pewnego lipcowego dnia Niemcy przyszli i zabrali tatusia. Zaprojektowana przez ojca fabryka ceramiki w Kozłowej Górze była dla Niemców ważna i chcieli, aby ponownie ją uruchomił. Kiedy mama doszła do siebie, postanowiła, że zabierze trzy najmłodsze siostry i pojedzie do niego. Mnie i Janiny nie chciała zabierać na Górny Śląsk. Bała się, że młode dziewczyny zostaną wywiezione na roboty do Niemiec”, wspominała Irena kolejny bolesny moment rozłąki z rodziną. 18-letnia Irena i 16-letnia Janina, pozostawione same w Radomiu, musiały walczyć o przetrwanie. Zatrudniły się w restauracji, ale zarobki ledwo wystarczały na podstawowe artykuły spożywcze.

Ta pozorna stabilizacja została znów brutalnie zniszczona. Pewnej październikowej niedzieli Irenę zatrzymano podczas łapanki, którą Niemcy zorganizowali na ludzi wychodzących z kościoła. Nastolatkę skierowano do bardzo ciężkiej pracy w fabryce amunicji. Jednego dnia zemdlała w trakcie wykonywania swoich obowiązków. Świadkiem tego zdarzenia był sędziwy niemiecki major Eduard Rügemer. Zlitował się nad dziewczyną i załatwił jej przeniesienie do lżejszej pracy. Irena znów została kelnerką – tym razem w restauracji dla Niemców. Sytuacja dziewczyny uległa poprawie. Jej nowy szef, kucharz o nazwisku Schulz, okazał się życzliwym człowiekiem. Na prośbę Ireny zgodził się zatrudnić jej siostrę Janinę, aby dziewczęta mogły pracować razem. Ponadto regularnie pozwalał Gutównom zabierać do domu niewykorzystane w lokalu produkty spożywcze.

Czytaj więcej

Żółte żonkile w kolejną rocznicę Powstania w Getcie Warszawskim

Nowe miejsce pracy Ireny sąsiadowało z radomskim Gettem na Glinicach. Dziewczyna zerkając z okna albo w drodze do restauracji, często mimowolnie stawała się świadkiem okrutnych scen. Szczególnie mocno w jej pamięci utrwalił się moment likwidacji getta oraz wywózki jego ostatnich mieszkańców.

„Niemcy otworzyli bramę i część z nich utworzyła szpaler, wzdłuż którego zaczęli pędzić Żydów, bijąc ich kolbami. Jakiś starszy człowiek z laską nie nadążał za resztą i strażnik zastrzelił go na miejscu. Na próżno kobiety starały się zasłaniać przed ciosami dzieci, a mężczyźni swych starych ojców. Wciąż ktoś padał na ziemię i rozlegał się strzał. Ulica usłana była ciałami, Żydzi musieli po nich przechodzić”, relacjonowała Irena to tragiczne wydarzenie.

Misja: pomóc prześladowanym

Kobieta czuła, że nie jest w stanie dłużej biernie przyglądać się zbrodniom. Swój sprzeciw wobec nich rozpoczęła od ukradkowego przerzucania przez mur getta paczek z żywnością. Kara śmierci groziła jej już nawet za takie zachowanie, ale nie zamierzała na tym poprzestać. Wiedziała, że gdy getto już całkowicie opustoszeje, hitlerowcy postanowią zlikwidować także tych Żydów, którzy pracowali w pralni znajdującej się w zlokalizowanym tuż przy restauracji hotelu. Irena podjęła śmiałą decyzję o ukryciu zagrożonych śmiercią pracowników. Nie wiedziała tylko, jakie kroki powinna w tym celu przedsięwziąć. Dziewczynie pomógł los.

Zachwycony jej zdolnościami kulinarnymi major Rügemer postanowił zatrudnić Irenę jako swoją osobistą gosposię. Gutówna musiała przenieść się do jego willi. Dostrzegła w tym szansę na realizację swojego planu. Postanowiła ukryć Żydów w piwnicy domu majora. Przez następne 2 lata Niemiec nie zdawał sobie sprawy z faktu, że mieszka pod jednym dachem nie tylko ze swoją pokojówką, ale również z dziesięcioosobową grupą Żydów. Irena bardzo uważała, aby gospodarz nie poznał prawdy o dodatkowych lokatorach. W ciągu dnia, gdy wojskowy wychodził do pracy, mieszkańcy piwnicy mogli swobodnie przemieszczać się po pokojach, skorzystać z łazienki, rozprostować nogi. Musieli jednak być gotowi do natychmiastowej ucieczki, gdy Irena dawała sygnał, że ktoś zbliża się do drzwi.

Niestety, pewnego razu major wrócił do domu wcześniej i zastał Irenę w kuchni wraz z jej żydowskimi przyjaciółkami: Klarą Bauer i Fanką Silberman. „Klara i Fanka stały naprzeciw majora Rügemera nieruchomo jak figury z kamienia, a major wpatrywał się w nie ze śmiertelnym osłupieniem. Twarz zaczęła mu drżeć z emocji, jednak bez słowa odwrócił się na pięcie i wyszedł. Drzwi od kuchni kiwały się na zawiasach tam i z powrotem. Po drugiej stronie holu trzasnęły zamykane drzwi od biblioteki” opisywała tamtą niezmiernie trudną chwilę Irena. Ostatecznie jednak Rügemer zgodził się dochować tajemnicy. Możliwe, że sam bał się konsekwencji, jakie mogłyby wyniknąć z ujawnienia zwierzchnikom faktu, iż przez kilka lat nie był w stanie zorientować się, że w jego domu ukrywają się Żydzi.  Mężczyzna wykorzystał rozpaczliwe położenie Ireny. W zamian za dyskrecję zmusił Irenę, by została jego kochanką. Jak ujawniła później Gutówna, „było to dla niej gorsze od gwałtu”.

Nadciągająca Armia Czerwona skłoniła wreszcie majora do ucieczki. Na pastwę Rosjan nie chcieli zostać również Irena i jej przyjaciele, którzy opuścili willę i ukryli się w lesie. Tam urodził się syn jednego z ukrywanych przez Irenę małżeństw – Roman Haller. Jego matka Ida była w ciąży jeszcze podczas ukrywania się w willi majora i planowała dokonać aborcji, jednak Irena odwiodła ją od tego zamiaru.

Życie po wojnie

Grupa przyłączyła się do stacjonujących w lesie partyzantów i szczęśliwie doczekała końca wojny, jednak nie był on równoznaczny z końcem trudności w życiu Ireny. Prześladowana przez nową, komunistyczną władzę, w związku z powiązaniami z majorem Rügemerem oskarżona o kolaborację z Niemcami, kobieta postanowiła opuścić Polskę. W 1946 roku wyjechała z kraju, posługując się – jak na ironię – tożsamością Żydówki. Fałszywe dokumenty dostarczyli jej Żydzi, których ocaliła podczas okupacji. W alianckim obozie w Niemczech poznała amerykańskiego wysłannika ONZ, Williama Opdyke’a. Wyszła za niego za mąż i wyemigrowała ostatecznie do Stanów Zjednoczonych. Para osiedliła się w Kalifornii, w miejscowości Yorba Linda. Tam urodziła się córka Ireny i Williama – Janina. W 1982 roku Irena Gut-Opdyke została odznaczona tytułem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. W 1999 roku we współpracy z pisarką Jennifer Armstrong opublikowała swoje wspomnienia. Zatytułowała je „W moich rękach” (w polskim przekładzie – „Ratowałam od zagłady”). Zmarła 17 maja 2003 roku w wieku 85 lat.

Źródła:   Irene Gut Opdyke, Jennifer Armstrong, Ratowałam od zagłady. Wspomnienia Irene Gut Opdyke, Wydawnictwo Poradnia K., 2021

Irena Gut urodziła się 5 maja 1922 roku w Kozienicach w rodzinie Władysława i Marii Gutów. W pierwszych latach życia dziewczynki rodzina często się przeprowadzała ze względu na pracę ojca, który związał swoją karierę z branżą ceramiczną. Irena miała cztery siostry: Władysławę, Janinę, Marię i Bronisławę. Od dziecka wyróżniała się naturą społecznika i marzyła o zawodzie pielęgniarki. W 1938 roku zapisała się do szkoły pielęgniarskiej w Radomiu i w tym właśnie mieście zastał ją wybuch wojny. Nie skorzystała jednak z towarzyszącego pierwszym chwilom konfliktu chaosu i nie wróciła do mieszkającej wówczas w Kozłowej Górze rodziny. Uważała za swój obowiązek i punkt honoru pozostanie z rannymi. W połowie września została zmuszona wraz z pozostałym personelem medycznym do ewakuacji przed nacierającymi Niemcami. Grupa uciekinierów zaczęła przedzierać się na wschód, nie zdając sobie sprawy, że właśnie z tego kierunku uderzy na Polskę kolejny wróg. Atak Związku Sowieckiego17 września wstrząsnął Ireną i jej towarzyszami, ale nie mogli się już wycofać. W okolicach Lwowa doszło do tragedii. Irena, która zostawiła grupę w lesie i poszła do miasta kupić żywność, została napadnięta przez sowieckich żołnierzy, zgwałcona, pobita. Nieprzytomną dziewczynę odnalazł inny rosyjski patrol, który zabrał ją do szpitala w Tarnopolu. Przez następne miesiące Irena musiała pracować tam jako pielęgniarka. W połowie marca 1940 roku Gutównie udało się zbiec i przedostać do rodziny, która czekała na nią w Radomiu.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Jej historia
Małgorzata Szumowska wyreżyserowała film dla Prady. "Jesteśmy dumni"
Jej historia
Księżna Charlene z Monako po długiej nieobecności wraca do życia publicznego
Jej historia
60-latka Alejandra Rodríguez najstarszą zwyciężczynią konkursu piękności. Zostanie Miss Universe?
Jej historia
Nicole Kidman odebrała nagrodę za całokształt twórczości
Jej historia
90-letnia Joan Collins powiedziała, dlaczego nie rezygnuje z pracy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił