Shannen Doherty opowiedziała, jak przygotowuje się do śmierci. "Ma do tego pełne prawo"

Osobiste nagranie aktorki zmagającej się z nowotworem w IV stadium zaawansowania wywołało skrajne emocje wśród odbiorców. Psychoonkolog odpowiada na pytanie, czy można krytycznie oceniać jej działania.

Publikacja: 06.04.2024 15:49

Zdaniem ekspertki działania Shannen Doherty mogą przyczynić się do oswajania tematu śmierci.

Zdaniem ekspertki działania Shannen Doherty mogą przyczynić się do oswajania tematu śmierci.

Foto: East News

Kilka dni temu do sieci trafił podcast 53-letniej Shannen Doherty, w którym gwiazda serialu „Beverly Hills 90210” opowiada tym, jak przygotowuje się do śmierci. Aktorka od lat choruje na nowotwór. Choć początkowo wydawało się, że może jej się udać pokonać raka piersi, teraz wiadomo już, że choroba jest w ostatnim stadium zaawansowania i mimo terapii nie ma szans na wyleczenie. Bardzo osobiste nagranie, o którym mowa, wywołało skrajne różne emocje wśród odbiorców. Internauci wyrażają zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie na jego temat. O tym, jak i w jakim szerszym kontekście warto spojrzeć na działanie Shannen Doherty, mówi dr n. med. Mariola Kosowicz, psycholog kliniczny, psychoterapeuta, psychoonkolog, szefowa Poradni Psychoonkologii w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie.

Publiczne mówienie o śmierci nie jest dziś popularne, prawda?

Dr n med. Mariola Kosowicz: Zdecydowanie nie. Odnoszę wrażenie, że stworzyliśmy świat, w którym nie za bardzo jest miejsce na tematy trudne i bolesne. Teoretycznie zauważamy dualizm tego świata, gdzie z jednej strony mamy być tolerancyjni, otwarci, a z drugiej media promują świat piękna, dobrobyty i wiecznej młodości, wytykając wszystkie niedoskonałości i nierzadko bezrefleksyjnie adoptujemy się do tego.

Mając na uwadze to, co pani zauważa, można chyba powiedzieć, że działanie Shannen Doherty jest dość niestandardowe. Jej ostatnie wyznania dotyczące porządkowania życia przed śmiercią wzbudziły skrajne emocje u odbiorców podcastu, który nagrała. Jedni wyrażają zrozumienie i wspierają ją dobrym słowem, inni twierdzą, że to przesada. Jak na to spojrzeć?

Żyjemy w kulturze, w której nie chcemy myśleć o umieraniu i trudno nam na ten temat rozmawiać. Wielokrotnie słyszałam od pacjentów, że kiedy słyszą śmiertelną diagnozę i dzielą się z bliskimi potrzebą uporządkowania pewnych spraw, słyszą stwierdzenia z rodzaju „daj spokój, ty nie umierasz, przestań, nawet tak nie mów”. Bliscy chcą chronić osobę chorą, jak również siebie, przed konfrontacją z tematem nieodwracalności losu i często nieświadomie zamykają osobie chorej przestrzeń do wypowiedzenia swoich obaw i potrzeb. Dla wielu osób, które wiedzą, że wkrótce odejdą, to bardzo ważna kwestia. Należy im się prawo do pozostawienia życia w takim stanie uporządkowania, jakiego pragną. To samo dotyczy organizacji pogrzebu. Chorzy, z którymi pracuję, często informują mnie, że zależy im na tym, aby bliscy wysłuchali tego, jakie oczekiwania mają odnośnie tej kwestii. Podobnie jest z samym mówieniem o odchodzeniu, przemijaniu, umieraniu. Każdy ma do tego prawo. Ludzie różnie przeżywają trudne doświadczenia. Jeden zamknie się w szczelnej skorupie i odetnie od świata, gdy usłyszy śmiertelną diagnozę. Inny wręcz przeciwnie – będzie chciał dzielić się emocjami i przemyśleniami. To, co w tym wszystkim najważniejsze, to empatia i szacunek dla każdej z wymienionych postaw. W przypadku Shannen Doherty istotną rolę odgrywa na pewno fakt, że jest osobą znaną. Można się domyślać, że postawa, którą prezentuje, wynika z pewnego rodzaju przyzwyczajenia do dzielenia się swoją prywatnością. Nie stwierdzam tego jednak kategorycznie i podkreślam raz jeszcze: to po prostu jej sposób przeżywania tego bardzo trudnego doświadczenia. Ma do niego pełne prawo.

W taki razie co można by powiedzieć tym, którzy krytycznie ją oceniają? Jak przekonać, że nie robi nic niewłaściwego?

Tak jak osoba przygotowująca się o śmierci ma prawo głośno to komunikować lub samodzielnie albo tylko w gronie najbliższych mierzyć się z emocjami, tak ten, kto usłyszy tego rodzaju przekaz, może różnie go odbierać i oceniać. Ktoś powie: „Niesamowicie odważna kobieta”. Ktoś inny skomentuje: „Nie interesuje mnie to. Jeszcze inny człowiek stanowczo stwierdzi: „To przesada, nie chcę tego słuchać”. Każda z tych reakcji wynika z wielu zmiennych. Różnimy się wrażliwością, cechami osobowości bagażem doświadczeń, światopoglądem, radzeniem sobie z kryzysami. Najważniejsze to mieć świadomość tej odmienności i akceptować oraz szanować ją. Jeśli ktoś czuje, że bycie świadkiem cudzego pożegnania z życiem to dla niego zbyt wiele, może i powinien wyłączyć medium, które dostarcza mu ten przekaz. Nie oznacza to jednak, że jest uprawiony do krytyki czy hejtowania osoby, która dzieli się swoimi przeżyciami.

Osobiście wydaje mi się, że to, co robi Shannen Doherty, można uznać za bardzo ważne działanie w kontekście oswajania ludzi z tematem tabu, jakim jest śmierć. Jak pani się na to zapatruje?

Zgadam się z tym. Dla kogoś, kto znajduje się w podobnej sytuacji, jej przekaz może być bardzo ważny. Z jednej strony to znak, że w przestrzeni publicznej jest miejsce do poruszania tego rodzaju tematów i oswajania z nim. Z drugiej działania aktorki dowodzą, że nawet chorując, zbliżając się do końca swojej życiowej drogi, można mieć wpływ na to, co się dzieje wokół i funkcjonować na swoich zasadach. Jeszcze inaczej mówiąc, używając metafory: życie trwa, dopóki się żyje. Ma się na nie wpływ. Jest się w stanie w pewnym sensie je zaplanować – choć oczywiście kontekst tych planów jest ograniczony. Musimy pamiętać, że dzisiejsza medycyna daje możliwości wydłużenia życia osobom z zaawansowaną chorobą, co sprawia, że te osoby mogą i chcą czuć, że ich życie ma sens. Dlatego bardzo pozytywnym zjawiskiem jest postawa wielu pracodawców, którzy potrafią stworzyć warunki pracy dla osoby chorej. Oferuje się im możliwość pracy zdalnej, zwolnienie z niektórych obowiązków i jednocześnie zapewnia, że nie muszą się martwić o swoją przyszłość w firmie. Myślę, że to pozytywne zjawisko, o którym mówię, w pewnym stopniu jest również efektem ogólnego oswajania społeczeństwa z tematem chorób onkologicznych. Działanie znanej aktorki, o której rozmawiamy, też na pewno się do tego przyczynia.

Jeśli człowiek informuje otoczenie o swojej chorobie, można powiedzieć, że stosunkowo łatwo jest go wspierać – np. tak jak wspomniani przez panią pracodawcy. Ale co w sytuacji, gdy chory nie dzieli się swoim problemem? Czy jemu można pomóc?

Człowiek umierający, podobnie jak ludzie zdrowi, potrzebuje respektowania swojej godności i wymaga indywidualnego i elastycznego podejścia do jego potrzeb. Moim skromnym zdaniem często pomijamy fakt, że umierający ludzie mają swoją historię życia, wypracowane wzorce myślenia, reagowania, jak również osobiste potrzeby, zasoby i ograniczenia. Dlatego do każdej osoby chorej należy podejść indywidualnej. Osoba, które przed chorobą nie dzieliła się swoimi emocjami, może mieć problem z nazwaniem tego, co czuje i nie należy wywierać na nią nacisku. Można jednak z empatią i szacunkiem dać znać, że jesteśmy gotowi do rozmowy, że możemy zorganizować pomoc psychoonkologa, ale nigdy nie naciskać. Osoba chora bardzo uważnie obserwuje otoczenie i nierzadko chcąc chronić bliskich, zamyka się w swoim świecie. Kiedyś napisałam, że „umieramy, jak żyjemy” i coś w tym jest. Wiele osób przed śmiercią zadaje sobie pytania o sens swojego życia, o to kim byli, co można było zrobić inaczej i w zależności od udzielonych odpowiedzi czują mniejszy lub większy żal, który nierzadko przedkłada się na silne emocje niezgody na śmierć i uczucie straty możliwości dokonania zmian w swoim życiu. Spotkałam w swoim życiu zawodowym osoby chore, dla których możliwość zmierzenia się z przeszłością i zamknięcia pewnych spraw była wyzwalające i otwierała przestrzeń do życia tu i teraz.

Dr n. med. Mariola Kosowicz

psycholog kliniczny, psychoterapeuta, psychoonkolog, szefowa Poradni Psychoonkologii w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie. W pracy klinicznej specjalizuje się w terapii osób chorych przewlekłe. Autorka wielu prac naukowych, poradników z zakresu psychoonkologii. W prywatnej praktyce specjalizuje się w terapii par w kryzysie.

Kilka dni temu do sieci trafił podcast 53-letniej Shannen Doherty, w którym gwiazda serialu „Beverly Hills 90210” opowiada tym, jak przygotowuje się do śmierci. Aktorka od lat choruje na nowotwór. Choć początkowo wydawało się, że może jej się udać pokonać raka piersi, teraz wiadomo już, że choroba jest w ostatnim stadium zaawansowania i mimo terapii nie ma szans na wyleczenie. Bardzo osobiste nagranie, o którym mowa, wywołało skrajne różne emocje wśród odbiorców. Internauci wyrażają zarówno pozytywne, jak i negatywne opinie na jego temat. O tym, jak i w jakim szerszym kontekście warto spojrzeć na działanie Shannen Doherty, mówi dr n. med. Mariola Kosowicz, psycholog kliniczny, psychoterapeuta, psychoonkolog, szefowa Poradni Psychoonkologii w Narodowym Instytucie Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie, Państwowym Instytucie Badawczym w Warszawie.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Psychologia
Breadcrumbing, czyli okruchy związku. Co to za manipulacja i jak się z niej uwolnić?
Psychologia
Czy poślubiłam/em właściwą osobę? Słowa terapeutki Esther Perel dają do myślenia
Psychologia
Fizycznie zdrowa 28-letnia Holenderka dokona eutanazji. Psycholożka krytycznie o decyzji lekarzy
Psychologia
Lubię siebie - to da się zrobić. Psycholożka o budowaniu samoakceptacji
Psychologia
"Zrobiony" piątek. Niedoceniany sposób na lepszą organizację czasu