Adwokatka - to nie brzmi śmiesznie

Od lat przyglądam się dyskusjom snutym zarówno na forum adwokatury, jak i innych zawodów prawniczych. Nie mam wątpliwości, że obok tak ważnych społecznie zagadnień jak adopcja dzieci przez pary jednopłciowe oraz dopuszczalność aborcji, kwestia używania feminatywów jest w środowisku jednym z najbardziej kontrowersyjnych tematów.

Publikacja: 12.09.2023 16:04

W środowisku prawniczym feminatywy wciąż podnoszą ciśnienie i rodzą bunt.

W środowisku prawniczym feminatywy wciąż podnoszą ciśnienie i rodzą bunt.

Foto: Adobe Stock

O ile prawniczka czy notariuszka zdają się być dość powszechnie akceptowane, o tyle sędzina, adwokatka, czy komorniczka u jednych podnoszą ciśnienie, u drugich wywołują niemożliwą do przezwyciężenia trudność w przejściu tego słowa przez gardło. U innych jeszcze rodzą nie tylko bunt, ale i potrzebę przeciwdziałania temu (jak należy rozumieć) szkodliwemu społecznie procederowi, kładącemu się cieniem na będącej niemalże ukoronowaniem ponad 100 lat feminizmu możliwości czucia się przez kobiety prawdziwymi profesjonalistkami w swojej branży.

W nieformalnych dyskusjach na ten temat pojawia się wiele egzotycznych argumentów opowiadających się przeciwko feminatywom w obszarze zawodowej aktywności. „Adwokatka” jest jakoby nieprofesjonalna, śmieszna i rodzi skojarzenie z ciastkiem (na marginesie łączenie „adwokata” z likierem nie budzi sprzeciwu), radczyni nie brzmi dumnie, ośmiesza kobiety i staje w sprzeczności z wysiłkiem włożonym w ich edukację. Sędzina zaś, wiadomo nie od dziś – to żona sędziego.  Gdyby tego było mało, także pod kątem formalnym przedstawiciele wymienionych profesji podejmują nie lada wysiłek ku temu, aby kobiety nie mogły używać żeńskich końcówek zawodów, tak jakby nie przymierzając – do ich należytego wykonywania konieczne było posiadanie penisa.

Choć ustawy stanowiące zasady funkcjonowania zawodów zaufania publicznego posługują się nazwami adwokat czy radca prawny, ograniczając się do używania wyłącznie rodzaju męskiego, to szersze spojrzenie na zagadnienie nie wydaje się prowadzić do wniosku, że tytułem zawodowym prawnie chronionym nie jest ten, który podaje się w formie żeńskiej. Zdawać by się mogło, że zakładając racjonalność ustawodawcy dopuszczającego do wykonywania określonych profesji na równych zasadach zarówno kobiety jak i mężczyzn, posłużenie się w treści ustawy jedną tylko formą nazwy zawodu stanowi jedynie myślowy skrót. Podobnie jak używanie liczby pojedynczej (adwokat/radca) nie oznacza, że zawarte w przepisach regulacje nie znajdą zastosowania do adwokatów i radców.

Okazuje się jednak, że w czerwcu 2021 r. do Komisji etyki, praktyki adwokackiej i wykonywania zawodu Naczelnej Radzie Adwokackiej wpłynęło zapytanie czy używanie terminu adwokatka jest naruszeniem godności zawodu adwokata, w sierpniu 2022 r. Komisja Etyki i Wykonywania Zawodu Krajowej Rady Radców Prawnych została poproszona o zajęcie stanowiska co do tego, czy używanie feminatywu radczyni prawna jest zgodne z etyką zawodu radcy prawnego, a w 27 lutego 2023 r. stanowisko w sprawie wydał także Ośrodek Badań, Studiów i Legislacji Krajowej Rady Radców Prawnych. Wprawdzie stanowiska wymienionych ciał tożsame nie były, ale koniec końców przyjąć należy, że adwokatura dopuszcza używanie określenia adwokatka. Radcy prawni zaś nie są w tej kwestii jednomyślni.

Nawet wszystko, jednakże stwierdzić należy, że omawiana sytuacja nie tylko dowodzi prawdziwości tezy, że tam, gdzie dwóch prawników, tam trzy opinie, ale nadto dużej elastyczności obu środowisk w przypisywaniu sobie kompetencji nienadanych im przez ustawodawcę. Ani organa samorządu zawodowego adwokatów czy radców prawnych, ani jakiegokolwiek innego zawodu prawniczego nie są bowiem uprawnione do decydowania o poprawności języka polskiego, dopuszczalności używania określonych wyrazów, czy ich zgodności z regułami ojczystego języka. Kompetencje w tym zakresie ma bowiem wyłącznie Rada Języka Polskiego, zaś przepisy ustawy o języku polskim nadają organom samorządu jedynie uprawnienie do zwrócenia się do Rady z wnioskiem wydanie stosownej opinii.

Choć mam pokusę, aby na zadawane w trzeciej dekadzie XXI pytania o dopuszczalność używania feminatywów odpowiadać podobnie jak premier Kanady Justina Trudeau, który zapytany o to, dlaczego w jego rządzie 15 z 31 stanowisk objęły kobiety stwierdził: „Because it’s 2015”, środowiska prawnicze do tego rodzaju argumentacji niewątpliwie nie dojrzały. 

Szkoda, bo mamy 2023 r.

Opinie
Agnieszka Bieńczyk-Missala: Zmiana świata na lepsze jest możliwa
Opinie
Anna Zejdler: Szata nie zdobi człowieka, ale wiele o nim mówi
Opinie
Marta Jarosz: Lokale wolne od dzieci to najlepsze, co można zrobić
Opinie
Mec. Joanna Parafianowicz: Męża w aplikacji randkowej spotkać można. Najczęściej jednak - cudzego
Opinie
Przemoc nie ma płci. Joanna Parafianowicz o żartach ze znęcania się nad mężczyznami