Ptak-Iglewska: Tradwife – nowy trend czy stary problem? Ruch zachęca do biedy

Rosnąca popularność ruchu „Tradwife” to pułapka. Jego fanki muszą pamiętać, że jeśli dziś pieką ciasteczka w domach, to w przyszłości mogą piec ciastka w piekarni za najniższą krajową. Dojenie kóz w białej sukience w róże jest nierealne.

Publikacja: 11.07.2025 14:27

Aleksandra Ptak-Iglewska: Żadnej kobiety nie powinno być stać, by oddać swoją niezależność finansową

Aleksandra Ptak-Iglewska: Żadnej kobiety nie powinno być stać, by oddać swoją niezależność finansową w imię wyższego dobra.

Foto: Adobe Stock

Rośnie popularność niby nowego ruchu „tradwife”, czyli nowoczesnej wersji nieistniejącej w zasadzie nigdy rzeczywistości, w której kobiety rezygnowały ze swojego życia, by zamknąć się w domu i w eleganckich sukienkach piec ciastka, dbać o dzieci i gotować obiady. Hiperrealność tego ruchu polega na tym, że panie tradwify są elegancko ubrane do prac domowych, co przypomina reklamę proszku do prania i rezygnują nawet z gotowych płatków śniadaniowych, tylko robią swoje.

Ale w rzeczywistości pięknie ubrane celebrytki, które promują pozostanie w domu, nieźle zarabiają na swoich filmach i one same wcale się od pieniędzy nie odcinają, choć doradzają to innym. Moją ulubioną fikcją jest chyba film na Instagramie, w którym influencerka z ośmiorgiem dzieci (ballerinafarm ma 10 mln obserwujących) doi kozę w eleganckiej sukience. To się raczej w życiu nie zdarza. Moje doświadczenie domowe mówi mi, że albo jesteśmy elegancko ubrane i w makijażu, albo gotujemy obiad obklejone dziećmi, bo gotowanie obiadu w towarzystwie dzieci szybko wyklucza elegancję.  Pora jednak powiedzieć takiej sytuacji trzeźwe sprawdzam – na głębszym poziomie refleksji.

Czytaj więcej

Tradwives chcą być jak matki i babki

Tradwife: to nowy trend czy stary problem?

Ruch kobiet zostających w domu z dziećmi nie jest nowy. Przeciwnie, nowa jest rzeczywistość, w której kobiety nie są finansowo uzależnione od mężczyzn. Choć najstarszy uniwersytet w Europie powstał w Bolonii w 1088 roku, działa więc od blisko tysiąca lat, to w Polsce kobiety mogą studiować od 100 lat. I tak samo długo mają prawa wyborcze. Nawet jeszcze Maria Skłodowska-Curie musiała wyjechać do Francji, żeby pójść na uniwersytet, bo w Polsce pod zaborem rosyjskim kobiety nie były wpuszczane na uczelnie. Podobnie w innych zaborach. Nie wpuszczano ich na naszą perlę w koronie, Uniwersytet Jagielloński. Jak widać, Rosja szerzy najgorsze standardy życia nie od dziś, ale pytanie brzmi – po co nam studia? Żeby mieć zawód i źródło utrzymania, niezależnie od posiadania męża. Wcześniej kobiety zazwyczaj musiały być w domu. Jeśli gdzieś pracowały poza domem, to fizycznie, bo nie były dopuszczane do nauki czy wyższych kompetencji. To jest wielkie osiągnięcie XX wieku – prawo do samostanowienia kobiet, bezpieczeństwo finansowe.

Ja wiem, że w czasach epidemii samotności myśl, że można mieć oparcie w mężu, także finansowe, jest ludzkim i zrozumiałym marzeniem. Po tym skomplikowanym świecie lepiej iść z dobrym towarzyszem. Ale ruch tradwife zakłada, że żona zostaje w domu, a rodzinę utrzymuje mąż. Przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wyniosło w maju 2025 roku 8670,51 zł brutto. Niemało, ale dla rodziny z jednym czy dwojgiem dzieci to skazanie na biedę. Idźmy dalej, w ubiegłym roku w Polsce ludzie zawarli 136 tysięcy małżeństw (wszystkiego dobrego na nowej drodze życia!), natomiast rozwodów było – aż 57 tys. Te dane zarówno przerażają, jak i pozwalają zweryfikować marzenia. Ale wyobraźmy sobie, że dziewczyna bierze szczęście w dniu ślubu za dobrą kartę i inspiruje się amerykańskimi trendami w mediach społecznościowych – co mogłoby pójść nie tak? Zostaje w domu, ale choć świadczy w domu nieodpłatną fizyczną pracę, to jest pozbawiona podstawowych zalet pracy zawodowej – nie dostaje pensji, składek emerytalnych, nie ma szans na awans (chyba że na teściową, babcię lub byłą żonę), nie rozwija kompetencji zawodowych, które pozwalają zwiększać zarobki, a czas działa na jej niekorzyść, a nie poprawia jej notowania czy urodę.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Stan wiedzy o finansach jest w Polsce bardzo słaby

Co zrobi tradwife bez pieniędzy? 

Odcięcie od źródeł zarobkowania oznacza automatycznie przerzucenie odpowiedzialności finansowej na mężczyznę. Samodzielne utrzymanie rodziny to jednak duże obciążenie psychiczne, bo jaki będzie los tej rodziny, jeśli jej jedyny żywiciel – dostanie udaru, spadnie z dachu, wpadnie pod autobus, ucieknie z kochanką? Ucieknie z kochankiem? Po prostu odejdzie, albo poprosi dotychczasową tradycyjną żonę o odejście? Na 2,5 ślubu mamy jeden rozwód.

O losie kobiet bez kwalifikacji do pracy, które nagle zostały same z dziećmi, Eliza Orzeszkowa napisała nowelę „Marta” już 150 lat temu. Oto Marta Świcka po śmierci męża urzędnika zostaje bez pieniędzy. Nie może znaleźć pracy, bo jej wykształcenie celowało w umiejętności towarzyskie do znalezienia męża, a nie zarabiania, więc język francuski zna trochę, zbyt słabo, by go uczyć, rysuje, ale amatorsko, potrafi szyć, ale trochę, nie może być ani nauczycielką, ani ilustratorką, ani tłumaczką. W końcu z biedy coś kradnie, ucieka przed pościgiem, wpada pod autobus.

Dlatego, gdybym miała córkę zafascynowaną ruchem tradwife, musiałabym jej powiedzieć: nie stać cię na to. Bo żadnej kobiety nie powinno być stać, by oddać swoją niezależność finansową w imię wyższego dobra. To wyższe dobro jest na ogół cudze.

Rośnie popularność niby nowego ruchu „tradwife”, czyli nowoczesnej wersji nieistniejącej w zasadzie nigdy rzeczywistości, w której kobiety rezygnowały ze swojego życia, by zamknąć się w domu i w eleganckich sukienkach piec ciastka, dbać o dzieci i gotować obiady. Hiperrealność tego ruchu polega na tym, że panie tradwify są elegancko ubrane do prac domowych, co przypomina reklamę proszku do prania i rezygnują nawet z gotowych płatków śniadaniowych, tylko robią swoje.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie
Ptak-Iglewska: Zamykanie oczu na drugiego człowieka nie procentuje
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie
Ptak-Iglewska: Rozwój technologii AI nie usprawiedliwia kradzieży mienia
Opinie
Aleksandra Ptak-Iglewska: Ile inwestor(ka) ma dzieci? A kogo to obchodzi?
Opinie
Joanna Szczepkowska. Ani „nasza”, ani „wasza”, ale po prostu swoja
Opinie
Ptak-Iglewska: Jak życie rodzinne warunkuje konkurencyjność kobiet?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama