Ormianie, którzy od wielu pokoleń zamieszkiwali Górski Karabach, nie chcieli podporządkować się nowej władzy i odrzucili ofertę „reintegracji”, nie dając wiary w obiecywaną przez prezydenta Ilhama Alijewa politykę poszanowania praw mniejszości.
Azerska administracja zrobiła wiele, aby tonować nastroje i ewentualne reakcje na siłowe przyłączenie Karabachu. Po pierwsze, w specjalnym oświadczeniu cytowanym przez agencję informacyjną Trend obiecała ochronę praw etnicznych Ormian, w tym wolności wyznania, poszanowanie zabytków kultury i obiektów sakralnych. To ważne, ponieważ Ormianie są chrześcijanami, a Azerowie muzułmanami. Po drugie, przedstawiła plan reintegracji, który nie przewidywał jednak podwójnego obywatelstwa, ani autonomii, czy też minimum samorządności dla Ormian. Po trzecie, dla transparencji, zaprosiła misję Organizacji Narodów Zjednoczonych, która miała zbadać humanitarną sytuację w regionie. Gdy misja przybyła na początku października, nie było już czego badać. Niemal wszyscy Ormianie wyjechali, a przebywający na miejscu pracownicy Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża intensywnie przeszukiwali domy w poszukiwaniu tych, którzy nie mogli udać się w podróż, głównie ze względu na wiek, stan zdrowia lub niepełnosprawność.