Joanna Parafianowicz o spadku liczby ślubów: Małżonkowie w codziennym życiu nie zyskują wiele

W teorii, czyli na poziomie Konstytucji, małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej, a w praktyce?

Publikacja: 29.11.2023 15:42

Polacy coraz mniej chętnie stają na ślubnym kobiercu.

Polacy coraz mniej chętnie stają na ślubnym kobiercu.

Foto: Adobe Stock

Polacy coraz mniej chętnie stają na ślubnym kobiercu. GUS informuje, że w ciągu dekady liczba małżeństw spadła z ponad 200 tys. do 155 tys., a wzrostu nie odnotowano pomimo zakończenia pandemii, podczas której z oczywistych względów wiele uroczystości odwołano. Co ciekawe, liczba ślubów cywilnych „dogoniła” małżeństwa sakramentalne. Czy odnosząc się do tych danych, można pokusić się o stwierdzenie, że śluby nie są już dla społeczeństwa tak istotne jak kiedyś, a w przypadku odpowiedzi pozytywnej ustalić przyczynę tego stanu rzeczy?

Spróbujmy od końca.

W 2021 r. rozwodem zakończyło się 61 tys. małżeństw, przy czym rozstanie w mieście zdarza się trzykrotnie częściej niż na wsi, a średni czas trwania wspólnego pożycia małżeńskiego to 14 lat. W wyniku takiego stanu rzeczy ok. 53 tys. dzieci wychowywanych jest przez rozwiedzionych rodziców, przy czym w praktyce wprawdzie coraz częściej oboje rodzice są obecni w życiu dziecka, ale samodzielni ojcowie to jedynie 3% sytuacji (matki stanowią 27% ogółu sytuacji).

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Cieszący się renomą adwokat nie wykupi standu na targach rozwodowych

Choć statystycznie, gdy człowiek jedzie na koniu, to każdy z nich ma po 3 nogi, powyższych danych nie sposób bagatelizować. Z podejmowanymi przez Polaków decyzjami łączą się bowiem daleko idące konsekwencje, także prawne. Skoro, zdaniem wielu osób, tzw. papierek niczego nie zmieni na lepsze, a możliwe jednak, że pogorszy zarówno  stan posiadania jak i stan psychiczny, to być może związek małżeński nie jest niczym atrakcyjnym. Jeśli by się nad tym zastanowić, to co on właściwie daje?

W teorii, czyli na poziomie Konstytucji, małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, rodzina, macierzyństwo i rodzicielstwo znajdują się pod ochroną i opieką Rzeczypospolitej Polskiej. W praktyce – małżonkowie w codziennym życiu nie zyskują wiele, a mogą sporo stracić, jeśli wziąć pod uwagę wspólną odpowiedzialność za długi, konieczność uzyskiwania zgody na zaciągnięcie kredytu, czy skomplikowanie sytuacji w przypadku darowizny do majątku odrębnego. To jednak nic w porównaniu z rozstaniem i kosztami, jakie przyjdzie ponieść dosłownie, ale nade wszystko emocjonalnie. Jako adwokat praktykujący w obszarze rozwodów jestem przekonana, że dla większości rozwodzących się par proces ten, a w razie braku porozumienia dochodzenie przed sądem dodatkowo alimentów, kontaktów, czy innych kwestii wywodzących się z władzy rodzicielskiej – to koszmar. Wielomiesięczny obieg korespondencji, oczekiwanie na rozprawę niekiedy trwające ponad rok, wpadkowe orzeczenia świadczące o braku znajomości akt sprawy, totalna anonimowość (nic zaskakującego, skoro sędzia ma na wokandzie nawet 700 spraw) i konieczność spowiadania się gronu obcych ludzi, choćby ślub był cywilny, z najbardziej intymnych spraw, prowadzi do tego, że wiele osób drugi raz nie wejdzie do tej samej wody. Bo i po co? Zmiana nazwiska na ładniejsze, czy możliwość pochwalenia się znajomym to jednak niewystarczająca nagroda za kilka lat procesu rozwodowego. Potencjalne alimenty od współmałżonka (zasądzane rzadko i w niewielkiej wysokości), kredyt na lata i pozorne wsparcie w wychowaniu wspólnych pociech, w porównaniu do straconego czasu i terapii, która nierzadko trwa co najmniej tyle czasu, co małżeństwo będące jej przyczyną.

Czytaj więcej

Miłość miłością, ale warto zbierać faktury

Niewątpliwie małżeństwo, choć bywa inwestycją, często okazuje się, że bezzwrotną, bo rozwód nie wróci lat, zdrowia i godności cierpiących w starciu ze współmałżonkiem, którego prawdziwą twarz poznaje się przy rozstaniu, a nie zaślubinach.

Gdyby głębiej się nad tym zastanowić, można by stwierdzić, że życie jest naprawdę przewrotne. Osoby nieheteronormatywne ślubów brać w świetle polskiego prawa nie mogą, choćby chciały. Cała reszta mogąc, chce coraz mniej. Zadziwiające, że ustawodawca tego nie dostrzega.

Polacy coraz mniej chętnie stają na ślubnym kobiercu. GUS informuje, że w ciągu dekady liczba małżeństw spadła z ponad 200 tys. do 155 tys., a wzrostu nie odnotowano pomimo zakończenia pandemii, podczas której z oczywistych względów wiele uroczystości odwołano. Co ciekawe, liczba ślubów cywilnych „dogoniła” małżeństwa sakramentalne. Czy odnosząc się do tych danych, można pokusić się o stwierdzenie, że śluby nie są już dla społeczeństwa tak istotne jak kiedyś, a w przypadku odpowiedzi pozytywnej ustalić przyczynę tego stanu rzeczy?

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie
Ukrainki na wojnie - nie chcą być tylko ofiarami konfliktu
Opinie
Maria Kalesnikawa - najbardziej znana ofiara reżimu na Białorusi. Co się z nią dzieje?
Opinie
Czy na rozprawie wolno i warto płakać? "Wbrew słowom popularnej piosenki sąd wierzy łzom"
Opinie
Joanna Parafianowicz: Wniosek o zmianę nazwiska nie może być podyktowany widzimisię
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Opinie
Mec. Joanna Parafianowicz: Ostentacyjne chwalenie się bogactwem nigdy nie wejdzie do kanonu eleganckich zachowań