Niedawno spotkałam się w internecie z przygotowanym przez profesjonalnego pełnomocnika pakietem porad odnoszących się do tego, jakie zachowania mogą przyczynić się do przegrania sprawy sądowej. Pośród niebudzących wątpliwości uwag co do konieczności wypowiadania się o faktach w miejsce snucia domysłów, potrzebą zachowania spokoju dyktowanej prawem sędziemu do komfortu pracy czy (z pewnością słuszną) sugestią udzielania odpowiedzi na zadane pytanie pojawił się także argument, że na rozprawie nie wolno płakać. Czy aby na pewno?
Czy na rozprawie sądowej wolno płakać?
Z pewnością na gruncie założeń przedmiotem każdego dowodu w toku postępowania sądowego jest przybliżenie sądowi rzeczywistego stanu rzeczy. Jego ocena zaś jest rolą sądu. Rzecz w tym, że podczas przesłuchania, czyli czynności procesowej, której celem jest ujawnienie zeznań świadka, wyjaśnień strony lub opinii biegłych, osoby uczestniczące w rozprawie nie zdołają się zaangażować w jej przebieg w pełni, jeśli z uporem godnym spraw ważniejszych skupią się na tym, co należy lub czego im nie wolno. Dotyczy to zarówno każdej z wymienionych osób, jak i obrońcy lub pełnomocnika. Jak stać, w czyją stronę mówić, jak formułować myśl, jakich słów nie używać, których poglądów unikać, czy które emocje nie powinny zaistnieć – to rozterki, które nie powinny odwracać uwagi od tego, co najważniejsze, czyli od prawdy - to znaczy - mówiąc w pewnym uproszczeniu - względnie precyzyjnego opisu zdarzeń i ludzi, poprawności umiejscowienia ich na linii czasu, a niekiedy także wspomnienia emocji towarzyszących w ich toku świadkowi. One także są faktem, a nie opinią.
Czytaj więcej
Prawomocnie pozbawiony licencji, ale nadal postrzegany jako jeden z najpopularniejszych w kraju detektyw — w jednym dniu odnowił przysięgę małżeńską i wyprawił synowi przyjęcie z okazji Pierwszej Komunii Świętej. O przebiegu obu uroczystości dowiedzieliśmy się z mediów społecznościowych...
Jeśli zatem pełnomocnik poświęci całą swą uwagę zaplanowanym wcześniej pytaniom lub wertowaniu akt sprawy, a świadek przezeń uprzednio przygotowany (choć nie jest to działanie zgodne z etyką!) energię skieruje na pilnowanie zgodności swojej wypowiedzi z opracowanym wcześniej materiałem oraz unikanie odruchów organizmu uzasadnionych, stresem istnieje prawdopodobieństwo, że z czynności przesłuchania nic wartościowego nie wyniknie. Innymi słowy: pełnomocnik z głową w przygotowanym materiale (a nie z tymże materiałem w głowie) i świadek skupiony na odtworzeniu ustalonych zadań to doskonały przepis na dowód, który najpewniej nie zmieni losów postępowania.
Dowód w sprawie czyli co?
Wartościowy dowód to zjawisko procesowe, którego nie należy mylić z dowodem dobrze przygotowanym i z pewnością nie ze świadkiem, który dla dobra sprawy trzyma się w zakreślonych przez prawnika ryzach. Zeznania bowiem, aby potencjalnie wpłynęły na wynik postępowania muszą być nade wszystko wiarygodne. Na psychologiczną ich ocenę wpływ mają zaś nie tylko wypowiadane słowa, ale i treść wypowiedzi, jej forma, logiczna spójność i konsekwencja, a nawet to, czy treść zeznań odpowiada możliwościom poznawczym, społecznym i emocjonalnym danej osoby i czy jest ona skłonna do spontanicznego reagowania – zarówno na to, co zeznała, jak i na słowa innych osób biorących udział w rozprawie.