Estera Flieger: Dlaczego nie pójdę do kina na oscarową „Anorę”? To sukces Rosji

Dzięki „Anorze” Seana Bakera Rosja odniosła sukces. Kultura jest potężną bronią w jej arsenale. Za jej pomocą realizuje polityczne cele. Właśnie na nowo oswaja ze sobą zachodnie salony, które entuzjastycznie podejmują Yurę Borisova.

Publikacja: 04.03.2025 12:06

Estera Flieger: Sean Baker właśnie przeżywa swój amerykański sen.

Estera Flieger: Sean Baker właśnie przeżywa swój amerykański sen.

Foto: PAP/EPA

Dziesięć lat temu stać go było tylko na to, by nagrać film smartfonem. W nocy z niedzieli na poniedziałek wrócił do domu z czterema Oscarami (film, reżyseria, scenariusz oryginalny, montaż) Sean Baker właśnie przeżywa swój amerykański sen. Choć bohaterami reżysera są ci, którym się nie udało – interesuje go margines, koncentruje się na wykluczonych. „Anora”, która w tym roku rozbiła oscarowy bank, opowiada historię młodej striptizerki: dziewczyna poślubiła syna rosyjskiego oligarchy, ale tym razem dla Kopciuszka nie przewidziano szczęśliwego zakończenia. Czar pryska, kiedy do Stanów przylatują teściowie, którzy nie akceptują wyboru dziedzica. Zwiastun mami kolorami. Zapowiada się istny rollercoaster. Wygląda na to, że film cechuje teledyskowa dynamika. A – nagrodzona zresztą Oscarem – 25-letnia odtwórczyni głównej roli Mikey Madison jest sensacją. Pomimo tego nie dam się namówić.

Czytaj więcej

Obraz Ameryki z poziomu bruku

Hollywood wierzy w „rosyjską duszę”

W obsadzie znalazł się m.in. Yura Borisov. Rosyjski aktor znany jest z udziału w propagandowych produkcjach (to np. „AK-47”). Współpracuje z serbskim reżyserem Emirem Kusturicą, który popiera Władimira Putina. Odwiedzał anektowany Krym. I nie sprzeciwił się rosyjskiej agresji na Ukrainę. Teraz dzięki Bakerowi zaliczył tournée po zachodnich salonach. A nawet został nominowany do Oscara w kategorii „Najlepszy aktor drugoplanowy”. Zresztą rosyjskich aktorów w „Anorze” występuje więcej. Tym samym Moskwa – a kultura jest potężną bronią w jej arsenale, za pomocą której realizuje polityczne cele – odniosła sukces.

Czytaj więcej

Oscary 2025: „Anora” z pięcioma Oscarami. Kreml odtrąbił sukces

Sean Baker jest więc albo ignorantem, albo uważa, że to wszystko bez znaczenia. A Hollywood dalej wierzy w „rosyjską duszę”. Do tej pory miała dla niego – choć to również naiwność – twarz Julii Navalnej, która w 2023 roku odbierała Oscara za dokument o swoim mężu (organizatorzy uroczystości odmówili wówczas prawa do zabrania głosu prezydentowi Wołodymyrowi Zełenskiemu; Ukraińcy nie kryli rozczarowania, przypominając o imperialistycznych poglądach rosyjskiego opozycjonisty). Teraz również Yury Borisova.

„Anora” może okazać się „pożytecznym filmem”

Nic nie dzieje się w próżni. Po pierwsze, niemała część zachodnich lewicowych intelektualistów jest ślepa na rosyjski imperializm i powtarza, że większym zagrożeniem są Stany Zjednoczone, niekiedy kwestionując przy tym ideę NATO: początek pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę, przyniósł kompromitację postaci takich jak chociażby były minister finansów Grecji i popularny uczestnik międzynarodowej debaty ekonomicznej – Janis Warufakis (warto przypomnieć, że na tym tle wyróżniła się polska lewica, zrywając współpracę z organizacjami, które zajęły wobec wojny co najmniej niejednoznaczne stanowisko). A może to właśnie przypadek Seana Bakera?

Po drugie, fetowanie Borisova zwiastuje reset w relacjach z Rosją. To komunikat: Rosja jest krajem, jak każdy inny, to wojna Putina, a nie Rosjan, a sztuka nie ma z tym wszystkim nic wspólnego. Po trzecie, ocieplenie relacji z Moskwą staje się właśnie oficjalną polityką Waszyngtonu. A kolejni członkowie administracji Donalda Trumpa mają problem z udzieleniem odpowiedzi na pytanie, kto jest agresorem, a kto ofiarą.

Czytaj więcej

Estera Flieger: Ukraina miała za krótką spódniczkę

Wybór Seana Bakera nie jest więc niewinny i ma swój kontekst. Romantyzujący Związek Radziecki Albert Camus czy Jean Paul-Sartre dorobili się tytułu „pożytecznego idioty” (swoją drogą jego autorstwo przypisuje się Leninowi, który w ten sposób miał nazywać przychylnych bolszewickiej rewolucji zachodnich autorów). W tym sensie „Anora” może okazać się „pożytecznym filmem”.

Dziesięć lat temu stać go było tylko na to, by nagrać film smartfonem. W nocy z niedzieli na poniedziałek wrócił do domu z czterema Oscarami (film, reżyseria, scenariusz oryginalny, montaż) Sean Baker właśnie przeżywa swój amerykański sen. Choć bohaterami reżysera są ci, którym się nie udało – interesuje go margines, koncentruje się na wykluczonych. „Anora”, która w tym roku rozbiła oscarowy bank, opowiada historię młodej striptizerki: dziewczyna poślubiła syna rosyjskiego oligarchy, ale tym razem dla Kopciuszka nie przewidziano szczęśliwego zakończenia. Czar pryska, kiedy do Stanów przylatują teściowie, którzy nie akceptują wyboru dziedzica. Zwiastun mami kolorami. Zapowiada się istny rollercoaster. Wygląda na to, że film cechuje teledyskowa dynamika. A – nagrodzona zresztą Oscarem – 25-letnia odtwórczyni głównej roli Mikey Madison jest sensacją. Pomimo tego nie dam się namówić.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Opinie
Ptak-Iglewska: Ataki na 800 plus przypominają o alimentach. 16 mld zł czeka na uwagę rządu
Opinie
Ptak-Iglewska: Ile zarabia złota rybka? Ostrożnie ze słuchaniem rad blogerów finansowych
Opinie
Ptak-Iglewska: Miłość, brokat, walentynki i smutek. Czy umiemy budować więzi?
Opinie
Rzecz o kobiecych pieniądzach: Energia idzie do tego, na czym się skupiamy
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Opinie
Prawa człowieka w czasach próby. Co najskuteczniej zapobiega ich naruszaniu?
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”