Estera Flieger: Czy kobiety wymagają szczególnej troski w kampanii wyborczej?

O podmiotowym traktowaniu kobiet w kampanii nie świadczą uśmiechnięte fotografie czy wypowiedzi o tym, że mają pilnować swoich mężczyzn, albo oceny ich wyborczych decyzji.

Publikacja: 18.03.2025 12:10

Estera Flieger: O podmiotowym traktowaniu kobiet w kampanii nie świadczą uśmiechnięte fotografie czy

Estera Flieger: O podmiotowym traktowaniu kobiet w kampanii nie świadczą uśmiechnięte fotografie czy wypowiedzi o tym, że mają pilnować swoich mężczyzn.

Foto: Adobe Stock

„Kobiety z Trzaskiem” i „Kobiety za Nawrockim”: zarówno KO, jak i PiS zwracają się do kobiet, szczególnie je zachęcając do wzięcia udziału w wyborach. W mediach społecznościowych publikowane są więc zdjęcia kobiet wyrażających poparcie dla poszczególnych kandydatów. Nie obyło się bez wtopy: posłanka PiS Agnieszka Soin wrzuciła na Facebooka zdjęcie kobiet z opisem „Polskie dziewczyny za Nawrockim 2025” – media ustaliły, że fotografię wygenerowała sztuczna inteligencja. 

Co więcej, politycy – a póki co przodują w tym ci związani z KO – decydują się w całkiem śmiały sposób komentować wybory kobiet. „Myślę, że to jest z jednej strony ta część elektoratu, która jest przywiązana do tradycyjnych ról, gdzie to mężczyzna, głowa rodziny, decyduje, jakie kto ma poglądy polityczne. To jest pewna stała, nie odkrywam tutaj żadnej Ameryki”, odpowiedział Bartłomiej Sienkiewicz, kiedy w styczniu TVP Info zapytała go to, dlaczego – a wynika to z badań – więcej kobiet opowiada się za Nawrockim niż Trzaskowskim. 

Prezydent Warszawy uderzył w jeszcze inne tony: „Bardzo was o to proszę, dziewczyny, postawcie do pionu tych wszystkich facetów, którzy mają w głowie głupie pomysły i wtedy cała Polska naprzód" – zwrócił się do wyborczyń w zeszły piątek.

Czy kobieta ma prawo do własnych poglądów politycznych? 

Po pierwsze, zaczynając od wypowiedzi Bartłomieja Sienkiewicza, należy postawić pytanie rodzaju „Czy kobieta to człowiek”, a więc czy jest samodzielna i ma prawo do własnych poglądów  – zwłaszcza kiedy polityk się z nimi nie zgadza. Zresztą, podobne – protekcjonalne i patriarchalne – opinie pojawiają się w dyskusji na temat sondażowych wyników Konfederacji. Oczywiście, liberałom i lewicy łatwiej stwierdzić, że popierające PiS czy Konfederację kobiety są zacofane lub uciemiężone, niż poważnie się zastanowić na źródłami swoich kolejnych porażek w tej właśnie grupie. 

Po drugie, jaki obraz kobiety wyłania się z antagonizujących słów Rafała Trzaskowskiego – piekielnica, która ma trzymać mężczyznę na krótkiej smyczy. Złośliwi zapytaliby, czy KO – z premierem Donaldem Tuskiem jako szefem koalicji rządzącej – udało się postawić do pionu polityków PSL, którzy nie zgadzają się na liberalizację prawa aborcyjnego. 

Czytaj więcej

Amerykańska prezydentura jeszcze nie dla kobiet. W Polsce? Beata Szydło: Zobaczymy

I wreszcie po trzecie: czy kobiety w istocie wymagają szczególnej troski, bo nie chodzą na wybory? To nic innego niż upupianie. Według sondażu exit poll pracowni Ipsos, frekwencja wśród Polek w ostatnich wyborach parlamentarnych wyniosła 73,7 procent (dla porównania: wśród mężczyzn była o blisko dwa punkty procentowe niższa). W 2019 roku głosowało 61,5 proc. uprawnionych do tego kobiet i 60,8 proc. wyborców płci męskiej. 

To prawda, że wybory w 2023 roku były szczególne, ponieważ trzy lata wcześniej Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej uznał, że aborcja z powodu „ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu" jest niezgodna z ustawą zasadniczą, co zakończyło się serią protestów. 

W kampanii kobiety nie są traktowane podmiotowo

„Aborcja do 12 tygodnia ciąży będzie legalna, bezpieczna i dostępna. Żaden szpital działający w ramach NFZ nie będzie mógł zasłonić się klauzulą sumienia i odmówić zabiegu. Decyzja musi należeć do kobiety” – brzmiał jeden z stu konkretów KO. Frekwencji wśród kobiet i poparciu kandydata KO prędzej służyłaby więc realizacja obietnic wyborczych. Z kolei kandydat PiS pytany o przywrócenie tego, co powszechnie nazywa się kompromisem aborcyjnym, kluczy. 

O podmiotowym traktowaniu kobiet w kampanii nie świadczą uśmiechnięte fotografie czy wypowiedzi o tym, że mają pilnować swoich mężczyzn, albo oceny ich wyborczych decyzji – do tego tłumaczonych rzekomym patriarchatem, co samo w sobie jest już...patriarchalne. Trudno wciąż mówić np. o godnym życiu matek dzieci z niepełnosprawnościami. Albo o tym, że standardem są równe płace kobiet i mężczyzn. I od tego należałoby w ogóle zacząć: jeśli frekwencja wśród kobiet ma rosnąć, a poszczególni kandydacie chcą liczyć na ich poparcie. 

„Kobiety z Trzaskiem” i „Kobiety za Nawrockim”: zarówno KO, jak i PiS zwracają się do kobiet, szczególnie je zachęcając do wzięcia udziału w wyborach. W mediach społecznościowych publikowane są więc zdjęcia kobiet wyrażających poparcie dla poszczególnych kandydatów. Nie obyło się bez wtopy: posłanka PiS Agnieszka Soin wrzuciła na Facebooka zdjęcie kobiet z opisem „Polskie dziewczyny za Nawrockim 2025” – media ustaliły, że fotografię wygenerowała sztuczna inteligencja. 

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie
Aleksandra Ptak-Iglewska: Daj, przecież ładnie proszę. Model biznesu za ładne oczy
Opinie
Estera Flieger: Dlaczego nie pójdę do kina na oscarową „Anorę”? To sukces Rosji
Opinie
Ptak-Iglewska: Ataki na 800 plus przypominają o alimentach. 16 mld zł czeka na uwagę rządu
Opinie
Ptak-Iglewska: Ile zarabia złota rybka? Ostrożnie ze słuchaniem rad blogerów finansowych
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie
Ptak-Iglewska: Miłość, brokat, walentynki i smutek. Czy umiemy budować więzi?
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń