Ratujmy matury. Bardzo brakuje im kultury

Pierwsze trzy dni matur za nami. Na wyniki sprawdzianów wiedzy trzeba będzie chwilę poczekać, ale już teraz można powiedzieć, że wielu uczniom, którzy w tym roku przystąpili do egzaminu dojrzałości, pilnie przydałaby się porządna lekcja etykiety.

Publikacja: 07.05.2025 16:42

Wielu młodych ludzi przystępujących do egzaminu maturalnego ostentacyjnie ignoruje kody kulturowe.

Wielu młodych ludzi przystępujących do egzaminu maturalnego ostentacyjnie ignoruje kody kulturowe.

Foto: Adobe Stock

Nie wiem, czy to, co zobaczyłam i usłyszałam, będąc członkiem komisji egzaminacyjnych w pierwszych dniach tegorocznych matur Szkoły w chmurze, dawało o sobie znać również na egzaminach prowadzonych w tradycyjnych placówkach. Mówiąc zupełnie wprost: liczę na to, że nie, bo nie chcę przyjąć do wiadomości, że duża część młodych ludzie zupełnie ignoruje kody kulturowe, a wręcz całymi sobą pokazuje, że nie ma pojęcia o ich istnieniu.  

„Matura” nie równa się „kultura”

Wiem, że żyjemy w czasach, w których pierwszoplanową rolę w budowaniu społeczeństwa odgrywa już nie tolerancja, ale inkluzywność wszystkiego co różnorodne.  W pełni zgadzam się z tym, że każdy ma prawo wyrażać swoją osobowość i swoje poglądy – te drugie oczywiście pod warunkiem, że nie godzą w dobra innych. Nie zaprzeczam też dobrze znanym powiedzeniom, że młodość rządzi się swoimi prawami i w życiu musi być czas na to, żeby się wyszaleć. Tak, tak, i jeszcze raz: tak. TAK również dla stwierdzenia, że wygląd nie jest odzwierciedleniem potencjału intelektualnego, który drzemie w człowieku. Stanowcze NIE jednak dla bylejakości funkcjonowania objawiającej się na wielu polach i – jak się wydaje – będącej w pewnym stopniu pokłosiem stawiania praw jednostki ponad jej obowiązkami. 

Czytaj więcej

Czy prace maturalne powinny być sprawdzane przez dwóch egzaminatorów?

O czym mowa? Po pierwsze o młodych ludziach, którzy na tak ważnym egzaminie jak matura, pojawiają się w strojach – delikatnie sprawę nazywając – mocno niestosownych. Dziewczyny w spódniczkach tak krótkich, że widać spod nich bieliznę; topach nie udających biustonoszy, ale takich, które faktyczne nimi są, eksponowanych z nieukrywaną premedytacją; ozdobione biżuterią i makijażem pozwalającym przypuszczać, że uczennica zaraz po wyjściu z sali egzaminacyjnej udaje się do dyskoteki – to nr 1 wśród kategorii estetycznych pozwalających opisywać osoby przystępujące do tegorocznych matur. Kategorię nr 2 można wykorzystać, mówiąc zarówno o młodych kobietach, jak i mężczyznach – pasuje do niej nazwa „znam tylko jeden rodzaj ubrań i dobrze mi z tym”. Tutaj środkiem wyrazu człowieka staje się wyciągnięta do granic możliwości, wymięta, a czasami i nie do końca świeża bluza zestawiona z podobnymi w charakterze jeansami – ba!, bywa, że i ze spodniami dresowymi. Tę mocną całość dopełniają buty: z wyciągniętymi sznurówkami, nonszalancko przydeptywanymi przy każdym kroku, i koniecznie brudne – najlepiej tak, że jeśli by mocniej uderzyć nimi o ziemię, istniałaby szansa, że część tego, co się na nich znajduje, samoistnie odpadnie. Numer 3 w tej kategoryzacji to ludzie hołdujący tzw. sporty lookowi – tłumacząc na polski: gdziekolwiek idę, wyglądam tak, jakbym ledwo co zszedł z boiska lub wyszedł z siłowni. Co to oznacza w praktyce? W przypadku dziewczyn ciało odziane w legginsy i crop top z narzuconą koszulą, w zestawie z wybitnie sportowym obuwiem – rzecz jasna. W przypadku chłopaków – najczęściej markowy dres i sportowa koszulka plus buty – jak wyżej. I wreszcie kategoria numer 4: przedstawiciele subkultur. Inspirujący do granic możliwości! Moimi faworytami zostali chłopiec, który na wtorkowy egzamin z matematyki przyszedł w spodniach imitujących futro zwierzęcia – domyślam się, że reprezentował społeczność terianów – oraz dziewczyna zdająca język angielski jako króliczyca – co ważne: sexy króliczyca, w różnokolorowych zakolanówkach, ultramini, bluzie z uszami sięgającymi dolnej części pleców, z białoróżowymi włosami i w naprawdę mocnym makijażu...

Czytaj więcej

Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak sztuczna inteligencja zmienia egzamin maturalny?

Po drugie: nie uwierzyłabym, gdybym nie zobaczyła na własne oczy, że osoba przystępująca do egzaminu dojrzałości podpisuje się na liście obecności przed wejściem do sali „Olcia”, „Zosia”, „Kajtek”. Członkom komisji weryfikującym tożsamość uczniów po stokroć przypomina się, aby zwracali im uwagę, że powinni podpisywać się nazwiskiem...

Po trzecie: nieco niepokojące wydaje mi się to, że nauczyciel, który stawia uczniowi pytanie, oczekując twierdzącej odpowiedzi, wcale nierzadko zamiast „tak” słyszy rzucone jak do kolegi „nooo”...

„Matura” powinna równać się „kultura”

Ktoś może powiedzieć: to nic wielkiego, świat się zmienia, trzeba to zaakceptować i iść z duchem czasu. Nie zgadzam się z tym. Schludny strój dostosowany do okoliczności, umiejętność zachowania się w różnych okolicznościach i znajomość szeroko pojętych zasad grzeczności – to wszystko nie warunkuje zdania egzaminu, ale jest ważne i warto tego uczyć! Upraszczając, ale nie naciągając, można powiedzieć, że jeśli człowiek wie, jak odnaleźć się w różnych sytuacjach i dostosować do nich, to znaczy, że jest świadomy zróżnicowania otaczającej rzeczywistości, a tego chyba oczekuje się od osoby kończącej szkołę średnią i zdobywającej świadectwo maturalne. Idę o zakład, że bylejakość sposobu bycia, która, sądząc pod moich ostatnich doświadczeniach, trawi dziś część młodych ludzi, nie jest bez znaczenia dla ich przyszłości. Nie da się uciec od tego, jak widzą nas inni ludzie, co o nas myślą, czyniąc obserwacje. Co więcej: nie da się uciec od samego siebie. Człowiek będący nieustannie na bakier z kodami kulturowymi zmniejsza swoje szanse na znalezienie się w wymarzonych miejscach, bo wiele z nich jest zajętych przez tych mniej – świadomie i nieświadomie – kontestujących. 

Pytanie więc, gdzie i kiedy nauczyć się trudnej sztuki, o której mowa? Może warto pomyśleć o wprowadzeniu do programów szkolnych lekcji etykiety, a jednym z wymogów przystępowania do matury uczynić sprawdzian interpretacji pojęcia „strój galowy”? Jestem ZA! A jeśliby się nie dało, może wprowadzenie mundurków maturalnych – nawet w postaci jednorazowego fartucha – załatwiłoby sprawę?

Nie wiem, czy to, co zobaczyłam i usłyszałam, będąc członkiem komisji egzaminacyjnych w pierwszych dniach tegorocznych matur Szkoły w chmurze, dawało o sobie znać również na egzaminach prowadzonych w tradycyjnych placówkach. Mówiąc zupełnie wprost: liczę na to, że nie, bo nie chcę przyjąć do wiadomości, że duża część młodych ludzie zupełnie ignoruje kody kulturowe, a wręcz całymi sobą pokazuje, że nie ma pojęcia o ich istnieniu.  

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj

99zł za rok.
Bądź na bieżąco! Czytaj ile chcesz!

Subskrybuj
gazeta
Opinie
Ptak-Iglewska: Mamo, lecą grabie! Debata o odciążeniu kobiet sama się nie zrobi
Opinie
Estera Flieger: Piekło mężczyzn: kobieta w żałobie po stracie czworonoga
Opinie
Ptak-Iglewska: Pora egzekwować obowiązek szczepień jak płacenie podatków
Opinie
Estera Flieger: Czy kobiety wymagają szczególnej troski w kampanii wyborczej?
Opinie
Aleksandra Ptak-Iglewska: Daj, przecież ładnie proszę. Model biznesu za ładne oczy
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku