Jej film o lalce, którą bawiło się już kilka pokoleń dziewczynek, bije wszelkie rekordy powodzenia. „Barbie” weszła na ekrany 21 lipca, a niebotyczny wynik 1 miliarda dolarów wpływów z kin całego świata przekroczyła zaledwie po 17 dniach wyświetlania. Po pięciu tygodniach zarobiła już ponad 1, 280 mld dolarów. Jest najlepiej sprzedającym się tytułem w historii Warner Bros, wyprzedzając poprzedniego lidera „The Dark Knight” Christophera Nolana. Zajmuje - za „Super Mario Bros.” – drugą pozycję na liście najlepiej sprzedających się filmów tego roku, choć wydaje się, że wkrótce zmieni lidera, który ma na koncie 1, 355 mld. Co więcej znalazła się na szczycie listy hitów wszech czasów wyreżyserowanych przez kobiety. Rekordzistką jest też dzisiaj Margot Robbie, współproducentka, a przede wszystkim odtwórczyni głównej roli w filmie: portale filmowe podają, że na jej konto właśnie wpłynęło 50 mln dolarów. To zapisany w jej kontrakcie procent od zysków.
Międzypokoleniowa Barbie
Według badań Box Office Pro 65 proc. widowni „Barbie” stanowią kobiety, a 81 proc. osoby poniżej 35 roku życia. Ale są i starsi widzowie, a raczej widzki.
Lalka Barbie króluje przecież w dziewczęcej wyobraźni od 1959 roku, gdy na nowojorskich targach zabawek zaprezentowała ją Ruth Handler, która potem razem z mężem założyła firmę Mattel. W miarę upływu czasu świat Barbie zapełniał się jej przyjaciółkami i młodszymi siostrami, pojawili się też jej chłopak Ken i jego koledzy. Sama Barbie też zmieniała się tak jak popkultura. Dziś ma już nie tylko ubrania i domy, ale też samochody – kabriolety i jeepy, motorówki, samoloty, laptopy i komórki.
Przez lata twórcy długonogiej chuda piękności byli oskarżani o propagowanie anoreksji, traktowanie kobiet jak obiekty seksualne (choć Barbie mówi w filmie, że nie ma waginy), rasizm. Mattel bronił się. Powstały lalki o obfitych kształtach, o różnych kolorach skóry i zainteresowaniach. Wszystkie one meldują się teraz na ekranie podbijając widzów całego świata, przede wszystkim Ameryki, Europy i Australii.
Prawa do filmu o Barbie kupiła razem z Warner Bros Margot Robbie, aktorka znana m.in. z „Wilka z Wall Street” Martina Scorsese, „Asteroid City” Wesa Andersona, komercyjnej, hitowej serii „Legion samobójców”, a także z „Pewnego razu… w Hollywood” Quentina Tarantino, gdzie zagrała żonę Romana Polańskiego - Sharon Tate. I to ona wymyśliła, by napisanie scenariusza powierzyć Grecie Gerwig. Pomysł był absolutnie szalony – w końcu plastikowa lalka z ubraniami plażowiczki, cyrkówki, pani domu, bizneswoman, a nawet kosmonautki była zaprzeczeniem wszystkiego z czym kojarzy się członkini nowojorskiego, pełnego buntu przeciwko establishmentowi nurtu „mumblecore”. Gerwig wahała się, ale w końcu propozycję przyjęła. Napisała scenariusz razem z mężem – reżyserem Noahem Baumbachem. Trwała pandemia, oboje uznali, że na przekór smutnemu czasowi, izolacji i samotności ludzi, warto zaszaleć i wymyślić coś niezwykłego, zaskakującego, całkowicie anarchicznego. W trakcie pracy Greta przywiązała się do swojej bohaterki do tego stopnia, że zapragnęła sama ją ożywić.