Poranne wydanie „Rzeczpospolitej” z 18 września 1920 roku informuje: 8-my wydział Sądu Okręgowego, pod przewodnictwem sędziego Zaorskiego rozpoznawał świeżo sprawę 17-letniego Wolfa Norymberga, oskarżonego o kradzież. Obronę z wyboru wnosiła aplikantka adwokacka p. Bolesława Rappaportowa. Po zwięzłej obronie, w której pierwsza adwokatka ustaliła, że inkryminowany oskarżonemu czyn nie został dowiedziony, sąd wydał wyrok uniewinniający. Była to pierwsza w Polsce obrona wnoszona przez kobietę-adwokata. Jakkolwiek przedwojenny, wydawany przez Stronnictwo Chrześcijańsko-Narodowe periodyk niewiele ma wspólnego z ukazującym się do dziś dziennikiem o tym samym tytule, tak przekazuje nam bardzo ważną informację. Oto bowiem pierwsza w historii Polka, jeszcze jako aplikantka, wystąpiła przed sądem w roli obrońcy – i to z niemałym sukcesem. Zaledwie trzy lata później ta sama gazeta poinformowała o pierwszej sprawie poprowadzonej i wygranej przez Helenę Wiewiórską, która krótko po tym wpisana została na listę polskiej palestry.
Droga kobiet do zawodu adwokackiego zaczęła się jednak o wiele wcześniej i wiodła zdecydowanie bardziej wyboistymi drogami. Przypomnieć o tym mogła nam tegoroczna produkcja Netflixa – serial Prawo Lidii Poët, opowiadający o prawnych i kryminalnych bataliach pierwszej w historii Włoch kobiety adwokata. W przeciwieństwie do Heleny Wiewiórskiej i jej poprzedniczki sprawa Lidii Poët była nie tylko głośniejsza, ale także wymagała pokonania o wiele większych przeciwności prawnych i społecznych.
„Zasadnicze pojęcie o kobiecości”
Adwokatura jest pewnego rodzaju urzędem publicznym, a żadne prawo włoskie nie wskazuje, aby kobieta mogła być przypuszczoną do urzędowania. […] Dość i słuszniej było powiedzieć, że zawód adwokata nie zgadza się z zasadniczym pojęciem o kobiecości – donosił czterdzieści lat przed wpisaniem Wiewiórskiej w poczet adwokatów „Bluszcz”, przedwojenne pismo kobiece. Ten krótki cytat, dotyczący obserwowanych przez redakcję „Bluszczu” wydarzeń rozgrywających się we włoskim Turynie, doskonale oddaje nastroje towarzyszące działaniom Lidii Poët. Urodzona w 1855 roku, dyplom ukończenia studiów prawniczych otrzymała w 1881 roku. Po dwuletnim stażu i zdaniu praktycznego oraz teoretycznego egzaminu adwokackiego złożyła wniosek o wpis do włoskiego rejestru adwokatów. I wtedy zaczęły się trwające niemal czterdzieści lat problemy.
Trzeźwego spojrzenia na sytuację nie można odmówić członkom Turyńskiej Izby Adwokackiej, którzy zdecydowaną większością głosów zgodzili się na wykonywanie zawodu przez Poët. Społeczność adwokatów Półwyspu Apenińskiego nie była więc grupą najbardziej przeciwną przyjmowaniu w swoje szeregi kobiet – problem leżał gdzie indziej. Włoskie prawo stanowiło, że kobiety mogą pełnić urząd publiczny tylko wtedy, gdy jest to wyraźnie wskazane w przepisach (w przeciwieństwie do mężczyzn), zaś adwokat był w tamtych czasach zaliczany właśnie do urzędów publicznych. Tym samym wpis Lidii Poët na listę adwokatów trzeba było uznać za nielegalny. Wiedział o tym włoski prokurator generalny, który zaskarżył decyzję Izby do turyńskiego Sądu Apelacyjnego. W wyniku skargi Lidia Poët została skreślona z listy adwokatów i nie miała na możliwości powrotu na nią przez następne cztery dekady.
Czterdzieści lat apelowania o prawa kobiet
Apelacja, którą młoda prawniczka wniosła później od decyzji Sądu, stanowi jeden z głównych wątków serialu Netflixa. Jakkolwiek przełomowy, nie był to najważniejszy moment z perspektywy całej jej przyszłej kariery – sąd odrzucił bowiem apelację, podzielając tym samym stanowisko prokuratora i przeciwników Poët. Kobietę wsparł jej brat, wraz z którym zaczęła prowadzić kancelarię adwokacką, zajmując się specjalnie kryminalistyką, jak informował polską publikę „Tygodnik Ilustrowany”. Jak się potem okazało, walka o równouprawnienie kobiet nie była jej pierwszym i jedynym celem.