Intensywny makijaż, inna niż zwykle fryzura, zmodyfikowane rysy twarzy, wysmuklona talia czy wygładzone zmarszczki to powszechnie stosowane w redakcjach poczytnych magazynów praktyki, pozwalające zaprezentowanym na okładkach gwiazdom wyglądać nienagannie. Pozbawione jakichkolwiek mankamentów oblicza aktorek, modelek wokalistek czy przedstawicielek świata biznesu stają się przez to trudne do rozpoznania, a jedynym sposobem na zorientowanie się, czyja twarz pojawiła się na danej okładce, jest odczytanie – zwykle wyeksponowanego – nazwiska lub pseudonimu widniejącej na fotografii osoby.
Sytuacji, w których jedynie podpis pod zdjęciem umożliwił zidentyfikowanie danej gwiazdy, nie uniknęły takie sławy, jak choćby Jennifer Aniston, Renée Zellweger, Miley Cyrus, Kate Winslet czy Lady Gaga. Choć dwie ostatnie panie, biorące udział w sesjach okładkowych odpowiednio dla magazynu „GQ” oraz „Glamour”, wyraźnie sprzeciwiły się zmianom, jakie graficy wprowadzili do wykonanych oryginalnie zdjęć, to jednak tendencja do tak nienaturalnego przedstawiania kobiecej urody pozostaje powszechna. Takiemu podejściu postanowiła przeciwstawić się Pamela Anderson, która na okładce najnowszego wydania „Harper’s Bazaar” pokazała się bez żadnego makijażu, eksponując piegi, delikatne przebarwienia na twarzy i cienkie brwi. Rozwiane włosy, pozbawione nienaturalnych fal, doczepionych pasm czy usztywniającej ich strukturę warstwy lakieru, łagodnie muskają jej skronie i policzki, nie zakrywając jednak oczu. Te odważnie spoglądają w obiektyw aparatu. – Zawsze byłam buntowniczką – deklaruje w wywiadzie opublikowanym na łamach lipcowego wydania magazynu. – Chcę rzucić wyzwanie standardom panującym obecnie w branży beauty – dodaje, w nietuzinkowy sposób uzasadniając swoją decyzję. Jakich argumentów używa i czy dokonany wybór przekłada się na jej działalność zawodową?
Pamela Anderson: z lotniska dotarłam wprost do rezydencji „Playboya”
Pamela Anderson miała zaledwie 22 lata, gdy w sierpniu 1989 roku jeden z operatorów kamery zwrócił na nią uwagę podczas meczu kanadyjskiej drużyny BC Lions w Vancouver. Zgrabna, długowłosa blondynka o promiennym uśmiechu i perfekcyjnych proporcjach ciała miała na sobie koszulkę z logo popularnego w Kanadzie producenta piwa. Gdy nagrania z udziałem urodziwej, młodej fanki tamtejszej drużyny futbolowej dotarły do decydentów firmy, Pamela Anderson została modelką promującą wyroby przedsiębiorstwa, a kilka tygodni później wyruszyła w swoją pierwszą podróż samolotem.
Do Los Angeles zaproszono ją na sesję zdjęciową, która, jak wkrótce miało się okazać, stała się przełomem w jej dalszej karierze. – Z lotniska dotarłam wprost do rezydencji „Playboya”. Poznałam tych wszystkich ludzi i tak się to zaczęło. Tamten czas wspominam jak przez mgłę. Wyruszyłam w tę dziką, szaloną podróż, nad którą nie miałam żadnej kontroli – wspomni po latach w rozmowie z „Harper’s Bazaar”, opisując przebieg trwającej ponad dwie dekady współpracy z rzeczonym magazynem przeznaczonym dla dorosłych czytelników, na okładce którego znalazła się więcej razy niż jakakolwiek inna celebrytka.