Reklama

90-letnia Anne Reid udowadnia, że kariera aktorki może rozkwitnąć w każdym wieku

Kariera aktorska Anne Reid nabrała tempa po... 60. – Wtedy wydarzyły się najlepsze rzeczy w moim życiu – wyznaje w jednym z najnowszych wywiadów. Dlaczego nie dostrzeżono jej potencjału, gdy w młodości zaczynała działalność w zawodzie?

Publikacja: 16.07.2025 17:19

Anne Reid: Gdy słyszę od przyjaciółki, że w wieku 62 lat prawdopodobnie nigdy już nie zagra w żadnej

Anne Reid: Gdy słyszę od przyjaciółki, że w wieku 62 lat prawdopodobnie nigdy już nie zagra w żadnej sztuce, mam ochotę jej powiedzieć, że jeśli nie chce już tych swoich kolejnych lat, może mi je oddać, a ja wykorzystam je właściwie.

Foto: PAP/PA

– Nie znam osoby bardziej dorosłej niż ja sama i do tego jeszcze poruszającej się o własnych siłach. Dlaczego zatem niektórzy reżyserzy traktują dojrzałych aktorów jak dzieci? – pyta retorycznie Anne Reid w rozmowie z „The Guardian”. – Wydaje im się, że muszą wymyślać dla nas zabawy, aby nauczyć nas aktorstwa. A czy dyrygent uczy wiolonczelistkę gry na instrumencie? Chcę być traktowana jak osoba dorosła, chyba na to zasłużyłam? – dopytuje.

Odpowiedź wydaje się oczywista w przypadku aktorki, która w maju bieżącego roku obchodziła 90 urodziny i z tej okazji wyruszyła w trasę promującą spektakl teatralny ze swoim udziałem. South Mayflower Theatre w Southampton, Richmond Theatre w Londynie, Yvonne Arnaud Theatre w Guildford i The Lowry w Salford to kolejne sceny, na których do połowy sierpnia będzie odgrywana sztuka, „By Royal Appointment”. – Na szczęście wożą mnie samochodami, więc nie muszę się męczyć w podróży – spieszy z wyjaśnieniem. Ma to spore znaczenie w kontekście roli, w jaką się wciela w trakcie trwającego dwie godziny spektaklu. – To zupełnie inna postać od tych, które grałam do tej pory. Zwykle obsadzano mnie w charakterze kobiet pracujących w fartuchach lub reprezentujących klasę średnią mam przykutych do kuchni – wymienia. – W tym przypadku trudno byłoby wyobrazić sobie osobę sytuowaną wyżej w hierarchii społecznej – mówi charyzmatyczna 90-latka, której sceniczne stylizacje w spektaklu „By Royal Appointment” z fartuchem nie mają nic wspólnego.

Anne Reid w najnowszej roli zabiera widzów w pełną wzruszeń podróż

– Pełna elegancji, humoru i subtelnej głębi. Każdy gest i pauza idealnie oddają charakter postaci, nawet jeśli nie pada ani jedno słowo – tak o grze aktorskiej Anne Reid napisała recenzentka „Hampshire Chronicle”. O porównania do pierwowzoru nietrudno, ponieważ rola, jaką powierzono brytyjskiej aktorce, to sama królowa Elżbieta II. – Mimo że niedawno obchodziła 90 urodziny, Reid znakomicie sprawdza się w tej wymagającej roli, zabierając widzów w pełną wzruszeń podróż i wykonując swoje zadanie w przekonujący sposób – napisano w dalszej części cytowanej recenzji.

Widzowie spektaklu „By Royal Appointment” mają możliwość zapoznania się z przełomowymi wydarzeniami z życia dawnej brytyjskiej monarchini przedstawionymi w niekonwencjonalny sposób. Poszczególne historie opowiedziane są za pomocą dobieranych do okazji strojów, szczegółowo omawianych przez główną bohaterkę i towarzyszących jej osób doradzających jej w kwestiach modowych: krawcową, kapelusznika i projektanta ubrań. W role bliskich współpracowników królowej wcielają się odpowiednio: Caroline Quentin, James Dreyfus oraz James Wilby. – To wspaniały pomysł, by przy pomocy kapeluszy i charakterystycznych kreacji opowiedzieć tak wiele historii – mówił jeden z widzów przedstawienia w dostępnym w serwisie westendtheatre.com nagraniu dokumentującym reakcje publiczności na zaprezentowaną sztukę.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Charlotte Rampling operacjom plastycznym mówi: Nie. Czy taka strategia jej służy?

Anne Reid zdaniem nauczycielki: Urodzona aktorka

Wybierając ścieżkę zawodową, Anne Reid nie poszła w ślady dziadka, taty ani żadnego ze swoich trzech starszych braci, którzy pracowali jako dziennikarze. Marzyła o karierze baletnicy, a do podjęcia działań artystycznych namawiał ją tata, pracujący jako korespondent zagraniczny „The Daily Telegraph”. Rozdzieleni na czas jego wyjazdów, porozumiewali się korespondencyjnie. – W jednym z listów przypomniał mi o regularnym piciu mleka, abym była silna. Napisał też, że chce, abym uczyła się śpiewu, tańca i dykcji, ponieważ odziedziczyłam talent po babci, która występowała na scenie – wspomina w cytowanej rozmowie z „The Guardian”. Wysłana do szkoły z internatem w północnej Walii, nabywała wskazane umiejętności, a wkrótce usłyszała od swojej nauczycielki, że jest urodzoną aktorką. Bez wahania podejmowała zatem dalsze działania mające na celu zdobycie gruntownego wykształcenia w tej dziedzinie. Prestiżową Royal Academy of Dramatic Art w Londynie, jako jedyna kobieta na swoim roku, ukończyła z wyróżnieniem.

Udział w popularnych w latach 50. serialach i programach telewizyjnych takich jak „The Benny Hill Show”, „Hancock’s Half Hour” czy „The Adventures of Robin Hood” pozwolił zyskać rozpoznawalność, a odgrywana przez 10 lat rola Valerie Barlow w operze mydlanej „Coronation Street”, sprawiła, że widzowie pokochali jej bohaterkę. Odcinek, w którym odbył się ślub z serialowym partnerem, obejrzało niemal 16 mln osób, a wyemitowany na początku 1971 roku finał z jej udziałem, przyciągnął przed telewizory o 2 mln więcej widzów, chętnych zobaczyć, jak ich ukochana postać ginie w tragicznych okolicznościach. – Byłam zdesperowana, by opuścić show. Znam wiele osób, którym odpowiada taki charakter pracy, jednak ja wiedziałam, że to nie dla mnie. Czułam, że mam potencjał do ról komediowych, a Valerie Barlow nigdy nie była zabawna – wyznała po latach w rozmowie z „Radio Times”.

Czytaj więcej

Eva Marie Saint skończyła 100 lat. Aktorka "starsza niż Akademia Filmowa" imponuje formą

Anne Reid: Byłam ostatnim wyborem reżyserów

Choć udział w popularnym serialu pozwolił jej zyskać sympatię ze strony widzów, to jednocześnie, w odczuciu Anne Reid, pozbawił ją szans na role inne niż ta, w którą wcielała się przez lata. – Moje wykształcenie nie miało znaczenia. Kiedy już raz pojawisz się w „Coronation Street”, na zawsze kojarzysz się z kobietą, która nie robi nic poza ciężką pracą w domu – wspomina w rozmowie z „The Guardian”. – Reżyserzy po prostu nie brali mnie pod uwagę przy obsadzaniu ról. Jeden z nich powiedział mi kiedyś: „Droga Anne, zawsze pomagasz nam, kiedy jesteśmy całkowicie zdesperowani”, co miało oznaczać, że byłam ich ostatnim wyborem po tym, jak zaproponowali rolę kilkunastu innym aktorkom – dodaje.

Trudne doświadczenia w życiu rodzinnym – śmierć mamy i ukochanego męża Petera Eckersleya, jednego ze scenarzystów „Coronation Street”, a także opieka nad urodzonym w 1971 roku synem – sprawiły, że aktorka na 12 lat wycofała się z pracy zawodowej. Po powrocie, za sprawą występu w serialu „Dinnerladies”, wreszcie miała szansę wykazać się w roli komediowej, o której od dawna marzyła. Oprócz występów w kilkunastu innych serialach, przyszedł też czas na udział w filmach, takich jak między innymi „Miłość i śmierć na Long Island”, „Zaginione słowa” czy „Matka”. Za tę ostatnią rolę Anne Reid otrzymała nominację do nagrody BAFTA dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. – Ta rola była dla mnie przełomowa, choć reżyser, Roger Michell mówił, że jest to film o starszej babci. Wypraszam sobie, miałam wtedy tylko 68 lat! – żartuje w rozmowie z „The Guardian”.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Bolesne wspomnienia Sharon Stone. Została okradziona w czasie rekonwalescencji po udarze

Wśród kolejnych docenionych przez krytyków ról znalazły się między innymi kreacja Celii Dawson w serialu „Ostatnie tango w Halifaksie” czy Ann Moore-Martin w miniserialu „The Sixth Commandment”. Oba występy zapewniły aktorce nominacje do nagrody BAFTA TV. Miała wówczas odpowiednio 77 oraz 88 lat. – Tyle wspaniałych rzeczy zdarzyło się w moim życiu po sześćdziesiątce! Kilka ważnych ról, wspaniałe podróże. Nie znoszę negatywnego nastawienia do życia. Gdy słyszę od przyjaciółki, że w wieku 62 lat prawdopodobnie nigdy już nie zagra w żadnej sztuce, mam ochotę jej powiedzieć, że jeśli nie chce już tych swoich kolejnych lat, może mi je oddać, a ja wykorzystam je właściwie – zapewnia.

Zapytana o plany na przyszłość, wymienia między innymi odegranie sztuki  „By Royal Appointment” w Nowym Jorku, wyreżyserowanie własnego spektaklu komediowego i spisanie wspomnień w formie biografii. Jak widać, pomysłów na zagospodarowanie cennych chwil przepełnionej optymizmem 90-latce nie brakuje.

Źródła:
https://www.hampshirechronicle.co.uk/
https://www.westendtheatre.com/
https://www.theguardian.com/

– Nie znam osoby bardziej dorosłej niż ja sama i do tego jeszcze poruszającej się o własnych siłach. Dlaczego zatem niektórzy reżyserzy traktują dojrzałych aktorów jak dzieci? – pyta retorycznie Anne Reid w rozmowie z „The Guardian”. – Wydaje im się, że muszą wymyślać dla nas zabawy, aby nauczyć nas aktorstwa. A czy dyrygent uczy wiolonczelistkę gry na instrumencie? Chcę być traktowana jak osoba dorosła, chyba na to zasłużyłam? – dopytuje.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Jej historia
Kobieca siła. Oto, kogo Barbra Streisand zaprosiła do współpracy przy swojej nowej płycie
Jej historia
Jessica Chastain: Trudne początki oscarowej aktorki
Jej historia
Pamela Anderson: Chcę rzucić wyzwanie standardom panującym w branży beauty
Jej historia
Była premier Nowej Zelandii bohaterką filmu dokumentalnego. „W moim baku brakuje paliwa”
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Jej historia
Księżniczka Lalla Hasna z Maroka ma duszę aktywistki
Reklama
Reklama