1 czerwca w Islandii odbędę się wybory prezydenckie. Chęć kandydowania zgłosili m.in. była premier Katrín Jakobsdóttir, burmistrz stolicy Jón Gnarr, a także Agnieszka Sokołowska, 44-letnia bibliotekarka z Pionek pod Radomiem, legitymująca się islandzkim obywatelstwem aktywistka, matka, bizneswoman.
Polka na prezydenta Islandii
Islandia, która liczy mniej niż 400 tys. mieszkańców, była pierwszym krajem na świecie, w którym powstała partia polityczna kierowana wyłącznie przez kobiety. W 1980 r. samotna islandzka matka, Vigdis Finnbogadóttir, jako pierwsza kobieta na świecie, została wybrana w demokratycznych wyborach na to najwyższe w państwie stanowisko. W tym roku chęć kandydowania na prezydenta Islandii zgłosiła Polka.
"Drodzy przyjaciele i wrogowie. Zdecydowałam się podjąć próbę zostania kolejnym prezydentem Islandii. Będę bardzo wdzięczna za Wasze podpisy, nawet jeśli to dla samej frajdy" – napisała Agnieszka Sokołowska na swoim profilu na Facebooku.
Matka trojga dzieci, inspektorka przeciwpożarowa, bibliotekarka, bizneswoman i tłumaczka nie wzięła się jednak na listach kandydatów znikąd. Sokołowska wraz z rodziną mieszka na Islandii od 17 lat i choć, jak sama mówi, wyspa jest jej domem, to jednocześnie przyznaje, że "jest to trudna miłość".
Przede wszystkim Polka na własnej skórze odczuła, co to znaczy być obcym w obcym kraju. Nigdy nie dała się jednak "zakneblować", głośno wyrażała swoje zdanie, stając w obronie nie tylko swojej rodziny, ale i tysięcy imigrantów, którzy masowali przybywają od kilku lat na Islandię. Cztery lata temu kandydowała w wyborach samorządowych z ramienia partii Zieloni-Lewica, rok później zajęła trzecie miejsce z listy Partii Socjalistycznej. W 2022 r. znalazła się w grupie kobiet demonstrujących przeciwko obecności przewodniczącej Eflingu, Sólveig Anny Jónsdóttir, w Parlamencie Równości. Protestujący podkreślali wówczas, że Sólveig Anna neguje udział kobiet obcokrajowców na rynku pracy.