Wojna w Izraelu. "Takiej skali ataków nie widziano". Szefowa Lekarzy bez Granic w Polsce o sytuacji w Strefie Gazy

Dramatyczne wydarzenia w Stefie Gazy przybierają na sile. "Nie ma miejsc bezpiecznych dla ludności cywilnej" - mówi Draginja Nadażdin.

Publikacja: 19.10.2023 13:43

Zniszczenia w Strefie Gazy są olbrzymie.

Zniszczenia w Strefie Gazy są olbrzymie.

Foto: PAP/EPA

Czy w ogóle wiadomo, jak wygląda aktualnie sytuacja humanitarna w Strefie Gazy?

Draginja Nadażdin: Mamy ocenę sytuacji i świadectwa osób na miejscu, choć kontakt z ludźmi w Strefie Gazy jest bardzo utrudniony i nieregularny, ze względu na bombardowania, wywołany przez nie chaos, ale też brak dostaw prądu i uszkodzone systemy telekomunikacyjne. Siłą rzeczy informacje docierają do nas z opóźnieniem. Wiemy jednak, że sytuacja w Strefie Gazy szybko się pogarsza.

Ostatnio nasz personel donosił o bezprecedensowej skali ataków powietrznych i ich skutkach – równanych z ziemią budynkach mieszkalnych i gwałtownie rosnących liczbach rannych i zabitych. Wiemy, że ofiary liczone są w tysiącach. W zmasowanych ostrzałach ucierpiały też szkoły i placówki medyczne.

Jesteśmy w kontakcie z niektórymi naszymi kolegami, którzy pozostali w stolicy i wspierają szpitale na północy Strefy Gazy. Personel medyczny jest obecnie tak samo narażony na niebezpieczeństwo, co reszta mieszkańców Strefy Gazy: od 10 dni jest nieustannie bombardowany. Z reguły w szpitalach prócz pacjentów i personelu medycznego są też cywile szukający bezpiecznego schronienia, tak jak ludzie, którzy zginęli w wyniku eksplozji w szpitalu Al-Ahli. Nie był to jednak odosobniony przypadek, w którym ucierpiała placówka medyczna.

Pogłębiają się też skutki blokady – odcięcia dostaw wody i prądu. W całej Strefie Gazy ludzie zmuszeni są pić słoną wodę, bo nie każdy ma dostęp do odsalarki. Do Gazy nie można dziś dostarczyć jedzenia, lekarstw, środków medycznych, które szybko się kończą.

Czy są Państwo w kontakcie z osobami, które tam przebywają?

Nasze zespoły są w Strefie Gazy od kilkunastu lat. W momencie rozpoczęcia obecnych ataków odwetowych personel Lekarzy bez Granic – palestyński i międzynarodowy - liczył tam ponad 300 osób. W odpowiedzi na naloty przekazaliśmy nasze rezerwy awaryjne materiałów medycznych szpitalom. Do pomocy rannym w szpitalach skierowaliśmy nasz personel medyczny, dodatkowo otworzyliśmy przychodnię dla rannych w centrum miasta Gaza.

Ze względu na zmasowane naloty oraz izraelskie ultimatum dla Gazy Północnej jako Lekarze bez Granic musieliśmy przerwać skoordynowane działania. Część naszego personelu, w tym personel międzynarodowy, przeniosła się na południe Strefy. Inni pracownicy zostali w szpitalach na północy. Nie ze wszystkimi mamy kontakt, jest on ograniczony i nieregularny. Wiemy jednak, że nasi ludzie dalej pomagają pacjentom.

Jakie są największe problemy, z którymi mierzą się tam teraz ludzie i organizacje międzynarodowe?

Sytuacja ludności cywilnej jest krytyczna – chodzi o podstawowe fizyczne bezpieczeństwo. Naloty mają charakter zmasowany, nie oszczędzają nikogo i niczego. Oczywiście problemem jest odcięcie dostaw prądu i wody oraz blokada Strefy Gazy. W efekcie ludzie zostali pozbawieni podstawowych środków do życia, a jednocześnie ci, którzy chcieliby wydostać się ze Strefy nie mają takiej możliwości.

Nasze działania zostały sparaliżowane przez naloty, nakazy ewakuacyjne – również dla szpitali – oraz brak zaopatrzenia. W takiej sytuacji powinniśmy wymienić personel – ewakuować dotychczasowy i ściągnąć na miejsce wyspecjalizowane zespoły ratunkowe i chirurgiczne. Powinniśmy sprowadzić odpowiedni sprzęt, zaopatrzenie medyczne, leki. Ze względy na blokadę i naloty nie mamy jak tego zrobić.

Gdzie sytuacja jest najtrudniejsza? Czy są miejsca bezpieczne dla ludności cywilnej?

Pewnie najtrudniej jest nad północy, będącej głównym celem ataków, nad którą wisi widmo inwazji lądowej, zapowiedzianej przez Izrael. Ludzie tam nie są bezpieczni ani w swoich domach, ani na ulicach, ani nawet w szpitalach, o czym ostatnio dobitnie się przekonaliśmy.

Ale chcę podkreślić, że w całej Strefie Gazy nie ma bezpiecznych miejsc. Na skutki ostrzałów z powietrza narażona jest też południowa część Strefy, do której Izrael nakazał się przenieść ludności cywilnej. Podczas ewakuacji zginęło wiele osób, w tym bliscy naszych pracowników. Doniesiono nam, że w miejscach przeznaczonych dla osób przesiedlonych warunki bytowe są bardzo złe. Ludzie śpią na materacach lub kocach na ziemi. Nie ma prądu, brakuje pitnej wody. Złe warunki sanitarne stwarzają ryzyko rozwoju chorób.

Czytaj więcej

"Ludzie są oburzeni nieporadnością wywiadu". Polka mieszkająca w Izraelu o sytuacji w strefie wojny

Co ze służbą zdrowia? Czy ranni i inni potrzebujący mogą liczyć na pomoc?

Kondycja systemu opieki zdrowotnej w Strefie Gazy od wielu lat się pogarsza, na skutek wojskowej blokady, uniemożliwiającej choćby sprowadzanie sprzętu medycznego. Teraz sytuacja jest skrajnie zła. Żaden system opieki zdrowotnej nie jest przygotowany na tak gwałtowny i tak duży napływ rannych. Personel medyczny pracuje w zasadzie bez przerwy i jest na skraju wyczerpania. Część personelu ewakuowała się na południe, ale szpitale na północy dalej pracują.

Ranni mogą liczyć na pomoc, choć już nie zawsze na środki przeciwbólowe. Kończą się leki i materiały medyczne. Olbrzymim problemem jest brak dostaw prądu. Paliwo do agregatorów prądotwórczych szybko się kończy. Dla wielu pacjentów może to oznaczać wyrok śmierci.

Czy można cokolwiek zrobić, aby pomóc?

Jako Lekarze bez Granic nieprzerwanie domagamy się przerwania masowych ostrzałów i wpuszczenia do Strefy Gazy pomocy humanitarnej. Konieczne jest wznowienie dostaw wody i prądu oraz umożliwienie sprowadzenie zaopatrzenia – lekarstw, materiałów medycznych, jedzenia.

Konieczne jest również zapewnienie bezpiecznych przestrzeni dla ludności cywilnej, oraz zapewnienie bezpiecznych dróg dotarcia do tych miejsc. Domagamy się umożliwienia ludności wydostania się ze śmiertelnej pułapki, w jakiej się znalazła – czyli opuszczenia Strefy Gazy, bez obaw o możliwość powrotu.

Jakie scenariusze rozwoju sytuacji państwo przewidują?

Kilka dni temu nasz personel medyczny, ludzie którzy w ciągu kilkunastu lat przeżyli w Strefie Gazy wiele eskalacji i erupcji przemocy, mówili nam, że takiej skali ataków i zniszczenia jeszcze nie widzieli. I że sami nie mogą sobie wyobrazić, jak to wszystko może się skończyć. Podstawą jest powstrzymanie szokującej przemocy i rozlewu krwi.

Draginja Nadażdin

Draginja Nadażdin

Karol Grygoruk

Draginja Nadażdin

Serbsko-polska działaczka praw człowieka. Dyrektorka Lekarzy bez Granic w Polsce. W latach 2007–2021 dyrektorka Amnesty International Polska. Pracowała m.in. w Polskiej Akcji Humanitarnej. W 2015 weszła w skład Regionalnej Grupy nadzorującej działania AI w Europie. W latach 2013–2016 członkini Rady Programowej Narodowej Galerii Zachęta. Członkini Rady Społecznej przy Rzeczniku Praw Obywatelskich oraz Zarządu Ogólnopolskiej Federacji Organizacji Pozarządowych (2019).

Czy w ogóle wiadomo, jak wygląda aktualnie sytuacja humanitarna w Strefie Gazy?

Draginja Nadażdin: Mamy ocenę sytuacji i świadectwa osób na miejscu, choć kontakt z ludźmi w Strefie Gazy jest bardzo utrudniony i nieregularny, ze względu na bombardowania, wywołany przez nie chaos, ale też brak dostaw prądu i uszkodzone systemy telekomunikacyjne. Siłą rzeczy informacje docierają do nas z opóźnieniem. Wiemy jednak, że sytuacja w Strefie Gazy szybko się pogarsza.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Ludzie
Wygląd księżnej Kate sugeruje, że nie jest leczona tylko chemioterapią? "Istnieje obawa..."
Ludzie
Adele robi przerwę w śpiewaniu. "Zbiornik jest na ten moment dość pusty"
Ludzie
Brooke Shields w nowej roli. Będzie broniła praw aktorek i aktorów w USA
Ludzie
Angelina Jolie z nowymi oskarżeniami ze strony Brada Pitta
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Ludzie
Cameron Diaz wraca z filmowej emerytury. Komu udało się ją do tego namówić?