W ostatnich miesiącach media donosiły o zarzutach karno-skarbowych stawianych Shakirze czy Xabiemu Alonso. Na liście osób, którym zarzucano niepłacenie podatków, wcześniej byli już Al Capone, WIllie Nelson czy Dionne Warwick. Teraz do ich grona dołączyła także legenda francuskiego kina Isabelle Adjani. Nieprawomocnym wyrokiem artystkę skazano na karę dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywnę w wysokości 250 000 euro. Jakie będą losy orzeczenia, przekonamy się najpewniej za jakiś czas, ale kazus, a ściślej kazusy gwiazd, które doświadczyły kłopotów z fiskusem, skłaniają do refleksji nad tym, czy problem z podatkami tkwi w nich samych, czy w podatnikach?

Nieznajomość prawa nie zwalnia z konieczności płacenia podatków

„Policjanci zatrzymali oszustów podatkowych”, „Na karuzeli vatowskiej wyłudzili miliony złotych”, „Narazili Skarb Państwa na kilkumilionowe straty”, czy „Wyłudzali nienależny podatek VAT. Przestępczy proceder zakończył się aktem oskarżenia”. To nie tytuły rodem z pism bulwarowych, tylko komunikaty opublikowane na internetowej stronie Policji. Brzmią jednak równie chwytliwie i w podobny sposób żonglują winą, która nie została, jak dotąd ujawniona. Warto mieć świadomość, że od zarzutu (także medialnego) do prawomocnego skazania droga bywa długa i wymaga udowodnienia winy, co nie ogranicza się wyłącznie do stwierdzenia, że podatek nie został uiszczony. Istotna jest tu umyślność czynu i choć trudno mi odnosić się do prawa podatkowego obowiązującego w odległej Argentynie czy niewiele bliższej Wielkiej Brytanii lub Italii, to z wiedzy, którą mam, wynika, że prawdopodobnie w niewielu państwach system publicznych danin jest zrozumiały dla podatnika. Przeciętny zjadacz chleba nie wie, jaki podatek, w jakiej wysokości i terminie powinien zapłacić, nie jest także świadomy konsekwencji uchybienia terminu. Trudno mu stwierdzić, które z wydatków wliczyć może w koszty, a które do tej kategorii nie pasują. Nie tylko nie jest pewny, czym się różni paragon od faktury, ale i bywa przekonany, że pytając o cenę usługi bez VAT, może go po prostu nie zapłacić.  Utwierdzają go w tym przedświąteczne reklamy wielkich sklepów przyciągające kupujących chwytliwymi hasłami w stylu: ceny niższe o VAT. Choć oczywiście nieznajomość prawa szkodzi, nie wątpię, że biegłość w prawie podatkowym nie jest domeną większości ludzi, zaś sporadyczne próby uzupełnienia braków w tej wiedzy kończą się podobnie jak zgłębianie prawdziwego znaczenia przepisów Prawa Budowlanego. Bez kilkunastu odniesień często nie sposób ustalić pełnego brzmienia prostej z pozoru definicji. Innymi słowy: podatki to nie są tanie rzeczy, a błąd w ich odprowadzaniu może – dosłownie – dużo kosztować. W konsekwencji: przypięcie komukolwiek łatki „oszusta podatkowego” nie jest zadaniem szczególnie wymagającym, jeśli spojrzeć by na to z perspektywy organów państwa, choć prawomocne skazanie będące rezultatem wykazania winy nie jest aż tak proste (i nade wszystko szybkie).

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz o podróbkach: Wstydzić powinien się nie tylko ten, kto po nie sięga

Oskarżony nie oznacza winny

Myślę, że niezależnie od tego, czy dowiadujemy z mediów o zarzutach stawianych celebrytom, czy o nieprawomocnych wyrokach gwiazd, warto do tych doniesień podchodzić z dystansem. Nie tylko dlatego, że system prawny jest nad wyraz skomplikowany i zmienny. Nie dlatego też, że każdemu zdarzyło się popełnić błąd (w ostanich dniach przykładem takiej jest włoska influenserka Chiara Ferragni), ale nade wszystko z uwagi na zasadę domniemania niewinności. Jej urok jednakże często polega na tym, że wobec innych doznaje uszczerbku, zaś jej potrzeba aktualizuje się wtedy, gdy zarzut dotyczy nas samych. Wówczas chętniej niż w innych przypadkach na własnej skórze doświadczamy, jak ważne jest, aby między zarzutem a orzeczeniem o winie nie stawiać znaku równości. Choć rzeczywiście optymalizacja podatkowa niektórych „wchodzi za mocno”, warto mieć świadomość, że prawo to nie matematyka, a w życiu 2 plus 2 niekiedy równa się 5.