Barbara Piwnik: Miałam ciekawe życie i nic mnie w nim nie ominęło

- Na sali rozpraw nie ma sędziego-kobiety czy sędziego-mężczyzny. Jest po prostu sędzia. Mądry, przygotowany, opanowany, stanowczy i sprawiedliwy. I tak ma to czuć oskarżony – mówi Barbara Piwnik, sędzia Sądu Okręgowego Warszawa-Praga w stanie spoczynku, była minister sprawiedliwości.

Publikacja: 03.09.2023 07:20

Barbara Piwnik: Miałam ciekawe życie i nic mnie w nim nie ominęło

Foto: East News

W jakim wieku zorientowała się pani, że sąd to pani powołanie?

Praktycznie wiedziałam o tym od początku studiów prawniczych. Sam ich wybór przecież nie był przypadkowy. Moja babcia zawsze mówiła, że będę adwokatem i taką przyszłość mi wróżyła. Od młodych lat byłam bardzo samodzielna, tak więc nikt w rodzinie nawet nie próbował decydować o wyborze dla mnie kierunku studiów. A, że to ostatecznie i nieodwołalnie będzie to sąd, zdecydowałam po pierwszym lub drugim roku studiów. Wówczas trafiłam na praktyki, zobaczyłam sąd od podszewki i wiedziałam że to jest moje miejsce i mój zawód na całe życie.

Pierwsza rozprawa za sędziowskim stołem nie rozczarowała pani?

Ależ skąd. Pierwsze sprawy były o alimenty. I od takich zaczynałam.

Ktoś kto osiąga sukces w życiu zawodowym z reguły od najmłodszych lat dobrze się zapowiada. Miała pani w szkole świadectwa z czerwonym paskiem?

Nie było wtedy czerwonych pasków. To były czasy tzw. komuny. Nigdy nie liczyłam średniej, ale zawsze dobrze kończyłam klasy, szkoły, studia.

Na jakich lekcjach najbardziej się pani nudziła?

Nie nudziłam się. To były dobre szkoły, wbrew temu co się dzisiaj mówi o tamtych czasach. Moje lata szkolne i studenckie to lata 60. i wczesne 70. Uczyli mnie nauczyciele z prawdziwego zdarzenia, lubiący swój zawód i ucznia. Wychowałam się w czasach kiedy do liceum trzeba było zdawać egzaminy wstępne. Na studia także były egzaminy wstępne i to z prawdziwego zdarzenia, a nie na zasadzie kółko i krzyżyk czy konkurs świadectw. Trzeba było twarzą w twarz stanąć przed komisją egzaminacyjną, która oceniała wiedzę i sposób jej prezentowania.

A gdzie pani zaczynała edukację?

Na głębokiej kieleckiej wsi. I jak widać wbrew temu, co się dzisiaj mówi, z wiejskiej szkoły można było wynieść wiedzę, która pozwalała zdawać do liceum i z powodzeniem na studia. Bo ważne jest to, kto nas wychowuje i uczy, a nie kto głośniej krzyczy. Byłam harcerzem, wyjeżdżałam na obozy, poznawałam nowych ludzi. Uczyłam się wartości i zasad. I to zaprocentowało w moim dalszym życiu.

Barbara Piwnik: "Staram się nie słuchać tego, co o mnie mówią".

Barbara Piwnik: "Staram się nie słuchać tego, co o mnie mówią".

PAP

Był taki czas, kiedy prowadziła pani kilka spraw dużych gangów. Jak sędzia-kobieta czuje się w takiej sytuacji na sali rozpraw? Jako bezbronna kobieta? Czy wyposażona w łańcuch sędziowski wyrocznia?

 Na sali nie ma sędziego-kobiety czy sędziego-mężczyzny. Jest po prostu sędzia. Mądry, przygotowany, opanowany, stanowczy i sprawiedliwy. I tak ma to czuć oskarżony. Choć wiem, że czasem oskarżony może patrząc na sędziego, widzieć tylko kobietę. Wiele lat temu, gdy przewodniczyłam w pięcioosobowym składzie złożonym z samych kobiet jeden, z oskarżonych - bardzo impulsywny - stwierdził w kolejnym z oświadczeń: „Ja wiem, że tych pięć bab jest po to, żeby nas ugotować”. Jak widać, kobieta kojarzyła mu się z tradycyjną rolą.

Kiedy pojawiło się pierwsze prawdziwe zagrożenie?

Po raz pierwszy w 1997 roku. Przydzielono mi wówczas ochronę, gdyż policja uzyskała informację, że w związku z procesem, w którym przewodniczyłam, grozi mi niebezpieczeństwo. Oskarżeni nie chcieli dopuścić do zakończenia postępowania. Ono i tak się zakończyło i to wysokimi karami. Ale na tym nie koniec. W styczniu 1998 roku ówczesny komendant główny policji gen. Marek Papała, poinformował mnie, że wie o tym, iż mam zostać zabita. Zaproponował mi ochronę policji. Przez tyle lat po śmierci generała myślę o tym, że zawdzięczam mu życie. Oczekiwałam, że zostanie wyjaśniona sprawa jego zabójstwa. Ale tak się nie stało.

A ochrona, którą pani miała przez jakiś czas, bardzo panią uwierała?

Funkcjonowanie z ochroną jest bardzo trudne. Wielu osobom może się wydawać, że to jest takie nobilitujące, że można się pochwalić towarzystwem smutnych panów, którzy w życiu bywają bardzo weseli, ale wykonują poważny i trudny zawód. Jest to także trudne dla kobiety, która ma w ochronie mężczyzn. Nie jest łatwo nauczyć się ze sobą funkcjonować, ale jak pokazało życie, da się. Do dziś mam kontakt z moimi panami z ochrony. Wiemy, że możemy na siebie liczyć.

Wychodziła Pani na salę rozpraw, oczywiście w todze. Jak się pani ubierała, wybierając się do sądu na rozprawę?

Cóż, czasy się zmieniają. Ostatnio wpadła mi w ręce gazeta sprzed 30 lat, to była moja pierwsza okładka. Mam zdjęcia, które przypominają mi dawne czasy także pod tym względem. Jestem tradycyjna jeśli chodzi o to, jak powinna ubierać się sędzia–kobieta. Przed laty preferowałam kostiumy, garsonki, sukienki, buty na wysokim obcasie, zadbaną fryzurę. Tak się kiedyś nosiły się sędziowie-kobiety. W pewnym sensie większość z nich robiła to dla siebie, ale nie tylko. Zresztą przed laty także osoby przychodzące do sądu wyglądały schludnie i elegancko. Nie to, co teraz: klapki, krótkie spodenki, koszulki na ramiączkach, krótkie spódnice i wszechobecne tatuaże. Czasy się zmieniły i garnitur czy garsonka zaczęły w odbiorze społecznym trącić myszką. Sprawiały jednak, że ktoś, kto patrzył z boku, widział schludną, zadbaną osobę. Oczywiście z czasem i mój sposób ubierania się zmienił. Zniknęły garsonki i obcasy, ale starałam się do końca trzymać fason, nawet przy współczesnej modzie.

Pani sędzio, czy jest jakiś element kobiecego ubioru do którego przywiązuje pani szczególną wagę? Torebka, biżuteria?

Torebki od lat kupuję w tym samym miejscu. Mam kilka sztuk, które sama sobie zaprojektowałam. W moim przypadku należałoby raczej mówić o torbach, a nie torebkach. Kobieta pracująca w torbie musi mieć wszystko, czasem i buty na zmianę, parasolkę, śrubokręt i scyzoryk, bo przecież wszystko może się przydać. Mam więc problem kiedy idę np. do teatru i muszę się ograniczyć do najpotrzebniejszych rzeczy. Bardzo lubię biżuterię, taką starą, stonowaną, z duszą. W związku z tym, że 40 lat życia spędziłam w tym samym stroju - czarnej todze, zawsze starałam się przemycić jakiś drobiazg, który ma 100 albo i więcej lat, tak dla siebie.

A kiedy mówiono o pani szeryf w spódnicy, to czuła pani satysfakcję czy zażenowanie?

Staram się nie słuchać tego, co o mnie mówią, bo gdybym przez lata słuchała tego, co o mnie mówią różni ludzie, gdzieś za moimi plecami, to bym się znienawidziła.

Barbara Piwnik: "Sędziemu wolno mniej. Musi staranie dobierać znajomych czy przyjaciół, starannie wy

Barbara Piwnik: "Sędziemu wolno mniej. Musi staranie dobierać znajomych czy przyjaciół, starannie wybierać miejsca, gdzie spędza czas".

PAP

Była pani ministrem sprawiedliwości. Na posiedzeniach rządu czuła się pani jako kobieta czy członek rządu? Panowie ministrowie przepuszczali panią w drzwiach czy może to pani kogoś przepuszczała? 

Na posiedzeniach rządu była naprawdę dobra atmosfera, choć czas był trudny. Kiedy teraz zdarzy mi się usłyszeć, co dzieje się w ośrodku władzy, to myślę sobie, że miałam ogromne szczęście, że trafiłam do rządu kiedy premierem był Leszek Miler. Byłyśmy wówczas w rządzie dwie kobiety i panowie traktowali nas po partnersku. A mnie, jako, że byłam spoza polityki, wręcz wspierali i pomagali. Taryfy ulgowej nie było.

Opera, operetka, teatr, dobry film - co pani wybiera i wybierała dla odstresowania się?

Zdecydowanie film. Dobra komedia romantyczna, żeby sobie trochę popłakać, a na koniec powiedzieć: „łał, ale fajne" i życie toczy się dalej. Lubię filmy angielskie z angielskim poczuciem humoru, z innym prowadzeniem akcji. Żadne science fiction, żadne wielkie produkcje pełne wybuchów, kolorów.

Stresujący zawód wymaga pewnej odskoczni. Co jest dla pani sposobem na złapanie dystansu, odnalezienie spokoju?

Oczywiście jeździectwo, coś, co całe życie było mi bliskie. Skoki narciarskie - piękna dyscyplina, poznałam przy okazji pięknych ludzi o pięknej duszy, twardych zasadach i gdyby nie oni, to pewnie i te skoki nie byłyby dla mnie takie piękne. Jestem, i to wcale nie teraz, pod wpływem sukcesów, fanką siatkówki w wydaniu damskim i męskim. Należę do tego starszego pokolenia, które pamięta olimpiadę w Montrealu i zdobyty tam medal, który był udziałem niestety już nieżyjącego Tomasza Wójtowicza - wspaniały siatkarz, którego miałam okazję poznać. Nie oglądam walk MMA, boksu i piłki nożnej. Choć w przypadku tej ostatniej podjęłam próbę podczas ostatnich mistrzostwa świata. Chciałam poznać fenomen Leo Messiego. I zrozumieć, co różni go od Roberta Lewandowskiego. I poznałam. Messi to zawodnik, który musi mieć piękną duszę i silny charakter, żeby robić na boisku to, co robi.

A gdyby tak pani poczuła ochotę na poruszanie się, to poszłaby pani biegać czy wsiadła na rower?

W żadnym wypadku. Poszłabym rąbać drewno albo wsiadła na konia.

A jak ma pani chandrę, to idzie pani do kosmetyczki czy na przykład do ogrodu pielić grządki?

Na chandrę nie mam czasu.

Na ile zawód, jaki pani wykonywała, wpłynął na pani życie osobiste?

Nigdy nie patrzyłam na to z tej strony. Wykonywałam zawód, który wybrałam, który dawał mi satysfakcję, radość i wszystko, co możliwe. Zostałam nauczona wykonywać go na dawnych, rzetelnych zasadach. Jedno jest pewne - sędziemu wolno mniej. Musi staranie dobierać znajomych czy przyjaciół, starannie wybierać miejsca, gdzie spędza czas. Jeżeli sędzia ma pasje, zainteresowania, powinien je realizować w taki sposób, żeby nie stwarzać dla siebie niezręcznych sytuacji. Uważam, że sędzia bardzo powściągliwie powinien korzystać z tego wszystkiego, co nam przynoszą zdobycze techniki, nie powinien swojego życia przedstawiać na Instagramie czy kontaktować się poprzez portale randkowe z ludźmi, z którymi chciałby zawrzeć jakąś bliższą znajomość. Życie stwarza nam wiele możliwości i jeżeli umiejętnie z nich korzystamy, daje nam wszystko, co do dobrego życia jest potrzebne. Jednocześnie ten zawód wymusza takie funkcjonowanie przez wszystkie lata, żeby osoba oskarżona, świadek czy strona w procesie, którzy stają przed sądem, nie miała poczucia, że człowiek, który ma rozstrzygać ich sprawę jest w pewnym sensie obnażony. Że patrząc na sędziego taki człowiek zbyt dużo wie o jego życiu prywatnym np. lituje się nad jego słabościami czy porażkami, zna jego poglądy polityczne, a już nie daj Boże, kiedy są one różne od tych, które ma ten człowiek. Krótko mówiąc, sędzia musi się pilnować. Ja osobiście nigdy przez ponad 40 lat wykonywania zawodu nie miałam poczucia, że coś mnie jako kobietę omija czy coś tracę. Mogłam realizować swoje pasje, mam przyjaciół, wiodę ciekawe życie, ale wtedy, kiedy funkcjonowałam zawodowo, nigdy nie przeszkodziło mi to w wyjściu na salę rozpraw. Nigdy nie doprowadziło do jakiejś niezręcznej, dwuznacznej sytuacji. Najlepszym dowodem na to niech będą słowa jednego z moich byłych przewodniczących wydziału, w którym orzekałam. Zapytał mnie kiedyś: "Jak to jest, że w przypadku tak kontrowersyjnej osoby jak ty, nikt nigdy nie złożył wniosku o wyłączenie ze składu orzekającego?". Był to chyba największy komplement.

W jakim wieku zorientowała się pani, że sąd to pani powołanie?

Praktycznie wiedziałam o tym od początku studiów prawniczych. Sam ich wybór przecież nie był przypadkowy. Moja babcia zawsze mówiła, że będę adwokatem i taką przyszłość mi wróżyła. Od młodych lat byłam bardzo samodzielna, tak więc nikt w rodzinie nawet nie próbował decydować o wyborze dla mnie kierunku studiów. A, że to ostatecznie i nieodwołalnie będzie to sąd, zdecydowałam po pierwszym lub drugim roku studiów. Wówczas trafiłam na praktyki, zobaczyłam sąd od podszewki i wiedziałam że to jest moje miejsce i mój zawód na całe życie.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Prawo
Jak wspierać pracownice przechodzące korektę płci? Prawnik wyjaśnia
Prawo
Niewidoma prawniczka Katarzyna Heba: To ja jestem ta przebojowa, która niczego się nie boi
Prawo
Pytać czy nie pytać – dylemat pracodawcy w przypadku widocznej ciąży pracownicy
Prawo
Australijska premierka powołała Sekretarza ds. Zmiany Zachowania Mężczyzn
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Prawo
Dodatkowe 9 tygodni urlopu rodzicielskiego. Czy ojcowie korzystają z nowych przywilejów?