Funkcjonowanie z ochroną jest bardzo trudne. Wielu osobom może się wydawać, że to jest takie nobilitujące, że można się pochwalić towarzystwem smutnych panów, którzy w życiu bywają bardzo weseli, ale wykonują poważny i trudny zawód. Jest to także trudne dla kobiety, która ma w ochronie mężczyzn. Nie jest łatwo nauczyć się ze sobą funkcjonować, ale jak pokazało życie, da się. Do dziś mam kontakt z moimi panami z ochrony. Wiemy, że możemy na siebie liczyć.
Wychodziła Pani na salę rozpraw, oczywiście w todze. Jak się pani ubierała, wybierając się do sądu na rozprawę?
Cóż, czasy się zmieniają. Ostatnio wpadła mi w ręce gazeta sprzed 30 lat, to była moja pierwsza okładka. Mam zdjęcia, które przypominają mi dawne czasy także pod tym względem. Jestem tradycyjna jeśli chodzi o to, jak powinna ubierać się sędzia–kobieta. Przed laty preferowałam kostiumy, garsonki, sukienki, buty na wysokim obcasie, zadbaną fryzurę. Tak się kiedyś nosiły się sędziowie-kobiety. W pewnym sensie większość z nich robiła to dla siebie, ale nie tylko. Zresztą przed laty także osoby przychodzące do sądu wyglądały schludnie i elegancko. Nie to, co teraz: klapki, krótkie spodenki, koszulki na ramiączkach, krótkie spódnice i wszechobecne tatuaże. Czasy się zmieniły i garnitur czy garsonka zaczęły w odbiorze społecznym trącić myszką. Sprawiały jednak, że ktoś, kto patrzył z boku, widział schludną, zadbaną osobę. Oczywiście z czasem i mój sposób ubierania się zmienił. Zniknęły garsonki i obcasy, ale starałam się do końca trzymać fason, nawet przy współczesnej modzie.
Pani sędzio, czy jest jakiś element kobiecego ubioru do którego przywiązuje pani szczególną wagę? Torebka, biżuteria?
Torebki od lat kupuję w tym samym miejscu. Mam kilka sztuk, które sama sobie zaprojektowałam. W moim przypadku należałoby raczej mówić o torbach, a nie torebkach. Kobieta pracująca w torbie musi mieć wszystko, czasem i buty na zmianę, parasolkę, śrubokręt i scyzoryk, bo przecież wszystko może się przydać. Mam więc problem kiedy idę np. do teatru i muszę się ograniczyć do najpotrzebniejszych rzeczy. Bardzo lubię biżuterię, taką starą, stonowaną, z duszą. W związku z tym, że 40 lat życia spędziłam w tym samym stroju - czarnej todze, zawsze starałam się przemycić jakiś drobiazg, który ma 100 albo i więcej lat, tak dla siebie.