Reklama

Rosyjski dron nad polskim domem. Prawniczka wyjaśnia, kto ponosi odpowiedzialność za szkody

Czy za straty zapłaci ktoś inny, czy pozostaniemy z nimi sami? - pytają dziś mieszkańcy domu, na który spadł rosyjski dron. Adwokat Karolina Pilawska wyjaśnia, jakie regulacje prawne obowiązują w takim przypadku.

Publikacja: 10.09.2025 14:38

Mec. Karolina Pilawska: Trudno oczekiwać, by jakiekolwiek państwo było w stanie całkowicie zabezpiec

Mec. Karolina Pilawska: Trudno oczekiwać, by jakiekolwiek państwo było w stanie całkowicie zabezpieczyć się przed nagłym atakiem asymetrycznym

Foto: Archiwum prywatne

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie regulacje prawne obowiązują w przypadku szkód spowodowanych przez drony podczas konfliktów zbrojnych?
  • Czy standardowe ubezpieczenia obejmują szkody wynikające z ataków dronów?
  • Jakie możliwości mają mieszkańcy stref podwyższonego ryzyka w kontekście ubezpieczeń?
  • Jak zasada kulancji wpływa na decyzje o wypłatach ubezpieczeniowych w nietypowych sytuacjach?

W zdarzeniu, do którego doszło w nocy z 9 na 10 września w Wyrykach, niewielkiej miejscowości na Lubelszczyźnie, na szczęście nikomu nic się nie stało. Spadający dron zniszczył dach domu i uszkodził stojący przed nim samochód. Pytanie o to, kto zapłaci za straty poniesione przez poszkodowanych staje się jednak symbolem coraz dalej idącej niepewności. Wojna, która wydawała się odległa, nagle staje się bardzo bliska. Na jakie wsparcie mogą liczyć ci, którym już wyrządzono szkodę?

Czy standardowe ubezpieczenie obejmuje straty spowodowane przez atak dronów?

– Najbardziej naturalnym odruchem w takiej sytuacji jest sięgnięcie po polisę ubezpieczeniową – mówi mecenas Karolina Pilawska. – Właściciele domów i mieszkań kupują je z myślą o ochronie przed skutkami wichury, powodzi, pożaru, a nawet upadku statku powietrznego. Teoretycznie dron wpisuje się w ten katalog. Jednak praktyka jest bezwzględna: niemal wszystkie ogólne warunki ubezpieczenia wyłączają odpowiedzialność za szkody spowodowane działaniami wojennymi. Jeżeli więc dron zostanie zakwalifikowany jako element rosyjskiej agresji, ubezpieczyciel odmawia wypłaty odszkodowania – wyjaśnia. 

Ekspertka zwraca też uwagę, że warto również pochylić się nad samą konstrukcją polis dostępnych na polskim rynku. Standardowe ubezpieczenia mieszkaniowe czy komunikacyjne niemal zawsze wyłączają z ochrony skutki działań wojennych i aktów wrogich obcych państw. To nie przypadek – ryzyko wojny jest nieobliczalne i w praktyce niemożliwe do skalkulowania przez prywatnych ubezpieczycieli.

– W Polsce – podobnie jak w większości krajów europejskich – nie istnieją więc masowe produkty ubezpieczeniowe, które obejmowałyby szkody wynikające z ataku militarnego – mówi prawniczka. – Można natomiast znaleźć wyspecjalizowane polisy korporacyjne, adresowane do przedsiębiorstw działających w strefach podwyższonego ryzyka, ale to zupełnie inna kategoria ochrony – kosztowna i nieosiągalna dla zwykłego obywatela – dodaje. 

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Rosyjskich dronów było ponad 20. Strzelały głównie holenderskie F-35

Adwokat Karolina Pilawska zwraca uwagę, że mieszkańcy takich miejscowości jak Wyryki powinni w pierwszej kolejności zweryfikować swoje umowy pod kątem dodatkowych rozszerzeń, które czasem obejmują np. akty terroru czy szkody wyrządzone przez osoby trzecie. Warto też upewnić się, czy polisa przewiduje ochronę w przypadku upadku wszelkiego rodzaju obiektów latających – bo definicja ta bywa szerzej interpretowana. To jednak margines i wyjątki, a nie reguła.

Zasada kulancji – most pomiędzy literą prawa a oczekiwaniem solidarności 

– Na tym tle szczególnego znaczenia nabiera zasada kulancji – instytucja mało znana, ale w świecie ubezpieczeń niezwykle cenna – mówi adwokat Pilawska. – Polega ona na tym, że zakład ubezpieczeń, mimo braku formalnego obowiązku, decyduje się wypłacić świadczenie w geście dobrej woli. Dzieje się tak zwłaszcza w sprawach, które budzą duże emocje społeczne i medialne. Towarzystwa kalkulują nie tylko ryzyko finansowe, ale także reputacyjne. Odmowa wypłaty w głośnej sprawie może przynieść większe straty niż decyzja o przyznaniu środków. Jak często podkreślają praktycy, kulancja to most pomiędzy literą prawa a oczekiwaniem elementarnej solidarności – tłumaczy.

Prawniczka informuje też, że dodatkową rolę może odegrać Polska Izba Ubezpieczeń. Jej rekomendacje nie mają mocy ustawy, ale wyznaczają kierunek, za którym często idzie cała branża. Tak było choćby w 2020 roku, gdy PIU przygotowała czternaście wytycznych dla towarzystw w pierwszym roku pandemii. To dzięki nim możliwe było zawieszanie składek, uproszczone procedury czy zdalna obsługa roszczeń. Dzisiejsza sytuacja, choć odmienna, ma podobny charakter: wymaga gestu wobec klientów i sygnału, że rynek ubezpieczeń nie odwraca się plecami w chwili próby. Apel PIU o stosowanie kulancji wobec ofiar incydentów z dronami mógłby stać się punktem zwrotnym.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Żarty się skończyły. Wojska NATO militarnie uderzają w rosyjskie obiekty nad Polską

Czy odpowiedzialność za atak rosyjskich dronów może ponosić państwo polskie?

– W teorii tak, ale tylko wtedy, gdyby wykazano zaniechania w systemie obrony powietrznej – mówi Karolina Pilawska. – W praktyce to niemal niemożliwe – trudno oczekiwać, by jakiekolwiek państwo było w stanie całkowicie zabezpieczyć się przed nagłym atakiem asymetrycznym. Bardziej realne jest więc uruchomienie pomocy celowej: specjalnych funduszy, dotacji czy świadczeń, które – tak jak w przypadku klęsk żywiołowych – mają złagodzić skutki tragedii bez konieczności szukania winnego. Na gruncie prawa międzynarodowego sprawa wydaje się oczywista – to Federacja Rosyjska jako państwo agresor odpowiada za szkody wyrządzone na terytorium Polski. Ale rzeczywistość szybko tę klarowność rozmywa. Postępowania przed trybunałami międzynarodowymi trwają latami i nie zapewniają indywidualnym poszkodowanym bezpośredniego odszkodowania. Z perspektywy właściciela domu w Wyrykach to raczej miraż niż realna pomoc – wyjaśnia. 

Reklama
Reklama

Co powinny zrobić osoby poszkodowane przez atak dronów?

Adwokat Karolina Pilawska radzi:

  • Przede wszystkim – nie zakładać, że odmowa wypłaty jest ostateczna. Każde zgłoszenie szkody buduje presję na ubezpieczyciela i daje szansę na zastosowanie kulancji.
  • Po drugie – dokumentować wszystkie straty, bo nawet jeśli polisa nie zadziała, mogą one stać się podstawą do ubiegania się o pomoc administracyjną lub specjalne fundusze.
  • Po trzecie – śledzić komunikaty Polskiej Izby Ubezpieczeń i decyzje rządu, bo tam mogą pojawić się wytyczne otwierające drogę do rekompensaty.
  • I wreszcie – korzystać z siły opinii publicznej, bo to właśnie nagłośnienie sprawy najczęściej przesądza o tym, czy poszkodowani zostają sami, czy jednak otrzymują wsparcie.

– Incydent w Wyrykach pokazuje, że w świecie nowych zagrożeń tradycyjne reguły przestają wystarczać – zauważa ekspertka. – System ubezpieczeń tworzony z myślą o wichurach i pożarach nagle staje wobec wyzwania, którego nie przewidziano w tabelach ryzyka. To test nie tylko dla firm ubezpieczeniowych, ale i dla państwa oraz opinii publicznej – czy potrafimy dostosować odpowiedzialność i solidarność do realiów, w których wojna potrafi spaść na dach zwykłego domu. 

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Jakie regulacje prawne obowiązują w przypadku szkód spowodowanych przez drony podczas konfliktów zbrojnych?
  • Czy standardowe ubezpieczenia obejmują szkody wynikające z ataków dronów?
  • Jakie możliwości mają mieszkańcy stref podwyższonego ryzyka w kontekście ubezpieczeń?
  • Jak zasada kulancji wpływa na decyzje o wypłatach ubezpieczeniowych w nietypowych sytuacjach?
Pozostało jeszcze 94% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Prawo
Trudna sytuacja pracujących młodych matek. Zwolnienia w ciąży i na urlopie nie należą do rzadkości
Prawo
Mecenas Beata Bieniek-Wiera: Zawsze należy dobierać indywidualną taktykę do przeciwnika
Prawo
Prawniczka o zmianie formalności po utracie ciąży: Ochrona kobiet nie jest wystarczająca
Prawo
Ewelina Gee-Milan: AI jest w stanie zaoszczędzić około 4 godzin pracy prawnika w tygodniu
Prawo
Małgorzata Mączka-Pacholak: W trybunale w Strasburgu nawet doświadczony prawnik ma ciarki na plecach
Reklama
Reklama