Możemy spędzać razem 24 godziny na dobę, ale to nie oznacza, że stajemy się przyjaciółmi. Nie rozmawiamy o wszystkim, nie podejmujemy wspólnie pewnych aktywności. Zawodnik nigdy nie będzie kolegą psychologa.
Jak dużym wyzwaniem w pani pracy z Igą była kwestia napaści Rosji na Ukrainę?
Wszystko, co wydarzyło się od wybuchu wojny potwierdziło, że Iga ma w sobie dużo siły, aby skoncentrować się na rywalizacji i tak trudne doświadczenia czy informacje nie muszą wprowadzać jej w dystres. Wspieramy oraz akceptujemy jej wybory. Iga, jako liderka rankingu, jest silnym głosem, który wspiera tenisistki z Ukrainy.
Daria Abramowicz: "Nie rozmawiamy o wszystkim, nie podejmujemy wspólnie pewnych aktywności. Zawodnik nigdy nie będzie kolegą psychologa".
GettyImages
Największe gwiazdy coraz odważniej i częściej mówią o swoich zmaganiach z problemami dotyczącymi zdrowia psychicznego - depresją, wypaleniem. To dowód, że zmienili się sportowcy czy sport?
Zmienił się świat. Coraz więcej mówimy dziś przecież o zdrowiu psychicznym, zaburzenia nastroju stają się chorobami cywilizacyjnymi. Wymagania współczesnego świata często dociskają nas do ściany. Zmienił się sport, a więc oczywiście także ludzie, które go uprawiają. Nikt już dziś nie mówi, że psycholog miesza w głowie zawodnikowi. Perspektywa się zmienia i będzie ewoluowała.
Sięganie do psychologii to także szukanie sposobu na przewagę. Czy to efekt skrajnej profesjonalizacji sportu na najwyższym poziomie?
Doszliśmy do punktu, w którym pod względem fizycznym, regeneracyjnym, dietetycznym czy po prostu sportowym jesteśmy bardzo zaawansowani, więc coraz częściej zaczynamy się skupiać na elemencie najmniej mierzalnym, jakim jest przygotowanie mentalne. Wielu sportowców szuka w nim przewag konkurencyjnych. Nałożył się na tę tendencję także nasz model funkcjonowania w społeczeństwie. Istotnym czynnikiem była chociażby pandemia, która stała się katalizatorem procesu przemian w zakresie dbania o zdrowie psychiczne.
Co z mediami społecznościowymi?
Mają ogromne znaczenie. Media społecznościowe - niezależnie od tego, jak świadomie byśmy z nich nie korzystali, zarządzając wywoływanym przez nie napięciem - same w sobie niebagatelnie przyczyniają się do budowania zewnętrznych oczekiwań.
Był moment, kiedy poczuła pani, że zmieniło się postrzeganie pani zawodu i ludzie zaczęli go doceniać?
Moim zdaniem ten moment nastąpił podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. Pojawił się wówczas duży materiał w Sports Illustrated, gdzie Michael Phelps kompleksowo opowiedział swoją historię - włącznie z nazywaniem i opisaniem procesów terapeutycznych, w których był. Ruszyliśmy od tego 2016 roku bardzo mocno z budową świadomości w obszarze psychologii sportu.
A w Polsce?
Na pewno decyzja Adama Małysza, który włączył do swojego przygotowania pracę z profesorem Janem Blecharzem. Dopiero wtedy zaczęło się o tym mówić, choć już wcześniej wielu sportowców pracowało przecież z psychologiami. Kolejnym istotnym punktem był wywiad Justyny Kowalczyk dotyczący depresji oraz to, co mówiła i robiła później. Bardzo dużo robi na tym polu także Iga, ale dziś jesteśmy już w zupełnie innym miejscu niż kilkanaście lat temu.
Miejsce jest inne, ale edukacja czasami wciąż zawodzi…
Edukacja w zakresie psychoterapii, psychologii czy zdrowia psychicznego jest ogromną wartością dojrzałych i rozwiniętych społeczeństw. Myślę, że mamy na tym polu wiele do zrobienia.
Słysząc zawodowego sportowca mówiącego, że psychologowie są dla słabych, którzy sobie nie radzą, jest pani zaskoczona czy rozczarowana?
To papierek lakmusowy, który pokazuje stan rzeczy oraz to, jak wiele pracy wciąż przed nami. Każdy ma prawo do własnego zdania, ale niektóre wypowiedzi są szkodliwe społecznie i sprawiają, że w poziomie edukacji psychospołecznej robimy krok w tył. Nie jestem ani rozczarowana, ani zaskoczona, ale bywa, że czuję się bezsilna - to pewnie sporo mówi o mnie, a nie o świecie. Z drugiej strony dostrzegam coraz większą liczbę sportowców, rodziców, trenerów, sędziów, menadżerów oraz osób zarządzających organizacjami sportowymi, którzy dysponują coraz wyższym poziomem świadomości. A to najważniejsze. Myślę, że czas też intensywnie budować tę świadomość u kibiców sportowych.
Jak dużym problemem jest to, że do waszej profesji aspiruje coraz więcej osób bez odpowiedniego wykształcenia, opowiadających o rozwoju osobistym coachów i szarlatanów?
Jednym z największych. Nie mamy w Polsce żadnych regulacji prawnych, które byłyby egzekwowane, w obszarze zawodów dotyczących zdrowia psychicznego. Ludzie zmagający się z trudnościami często szukają pomocy i bez odpowiedniego przewodnictwa, kierując się silną potrzebą otrzymania zrozumienia, mogą być podatni na wpływy kogoś, kto nie jest merytorycznie przygotowany, aby tego wsparcia udzielić. To ogromne niebezpieczeństwo.
Powinniśmy „zdelegalizować rozwój osobisty”?
Dostałam niedawno prezent - kamień, który rzekomo pomaga „rozpalić ogniem tornado moich decyzji”. Kiedy o tym myślę, jestem zaniepokojona i zastanawiam się, jak jeszcze mocniej moglibyśmy wesprzeć psychoedukację oraz uwiarygodnić wysokojakościową pomoc, tak aby pozwalała wyzdrowieć, a nie pogłębiała chorobę. To bardzo ważne. Istnieją narzędzia, ale potrzebni są przede wszystkim ludzie zdecydowani to zrobić. I chyba najwyższy czas się nad tym aspektem pochylić.
Daria Abramowicz
Psycholożka sportowa posiadająca wieloletnie doświadczenie jako zawodniczka i trenerka. Współpracuje z Igą Świątek.