W ostatnim czasie modne stało się hasło "flexi is new sexy". Kim są przedstawiciele pokolenia flexi?
Katarzyna Łakińska: Młodymi duchem, dynamicznymi ludźmi, przed którymi jeszcze jest bardzo, bardzo wiele możliwości. Są to osoby elastyczne, które potrafią przestawiać się zgodnie z potrzebami pracodawców. Mówiąc językiem marketingowym: potrafią „switchować” pomiędzy wieloma dziedzinami. Mają bardzo duży potencjał, doświadczenie, ogromną wiedzą i apetyt na życie. Dokonują niezwykłych rzeczy.
Dodajmy, że to pracownicy powyżej 50. roku życia. Na rynku pracy powinni być cenieni, ale niestety coraz częściej są odstawiane na boczny tor.
Przez ostatnich dziesięć lat trwała walka o młodego pracownika, wszyscy w ogłoszeniach poszukiwali do „młodego, dynamicznego zespołu”. Słowa zaczynają mieć znaczenie i dzięki nim funkcjonują młode, dynamiczne zespoły, które jednak często nie są wystarczająco skuteczne, albo nie potrafią działać bez doświadczonych osób. Drugą sprawą jest to, że pierwszej selekcji podczas rekrutacji często dokonują bardzo młodzi ludzie. Oni sprawnie obsługują systemy rekrutacji, ale nie potrafią rozmawiać z doświadczonymi osobami, bo realizują punkt po punkcie plan z briefu, który dostały od zleceniodawcy. Wygląda to jak w filmie "Praktykant". W jednej ze scen rekruter pyta bohatera granego przez Roberta de Niro – 70-latka, gdzie widzi się za 10 lat. W Polsce rekrutacja też idzie według schematów, utartych ścieżek i nie padają w niej pytania, w których przedstawiciele pokolenia flexi mogliby się wykazać. Ta sytuacja nie jest skutkiem działania tylko jednej ze stron. My nie uczyliśmy się przedstawiać sami siebie. Nie pokazywaliśmy w mediach społecznościowych jajecznicy, nowych butów i całego życia, którym młodzi potrafią się chwalić. Oni potrafią eksponować siebie, swoje zalety, umiejętności. Bezwzględnie jest to do odrobienia mentalnego, żeby nauczyć się pokazywać siebie w dobrym świetle.
Może dlatego, że o sobie tak dobrze nie myślimy?