Po pierwsze, finanse są spoiwem codzienności. Relacja z pieniędzmi jest jak woda w naczyniu wypełnionym kamieniami. Przechodzi przez wszystkie szczeliny. Stosunek do pieniędzy buduje wszystkie relacje. Również społeczne – to, jak nam się żyje jako społeczeństwu, w dużym stopniu zależy od tego, jak się żyje poszczególnym jego członkom. Po drugie chciałam pokazać, że kwestia pieniędzy i tego, czy jesteśmy zadowoleni z życia, zależy od tego, co ma się w głowie. Jeśli mamy biedny umysł, ciągle działamy z pozycji braku, jesteśmy w lęku, mamy poczucie, że czegoś nam brakuje, to rodzi hejt, zawistne komentarze, działania podcinające skrzydła innym. Nie chcę żyć w takim świecie. Nie chcę, by mój syn żył w takim świecie.
Ludzie czekają często na czyjąś porażkę, zamiast cieszyć się z czyjegoś sukcesu. Gdy Małysz był naszym bohaterem narodowym, podziwialiśmy go, ale gdy teraz przydarzyło mu się nieszczęście i jego dom zalała powódź, ludzie naskoczyli na niego, że nie jest biedny, może sobie wyremontować i dlaczego się skarży. Nie ma w nas empatii. Dzielimy ludzi ze względu na stan posiadania, a nie ich stan umysłu.
Na które relacje wpływają pieniądze?
Na przykład na relacje z partnerem. Nie rozumiemy, że jeśli na przykład w rodzinie tylko jedna osoba pracuje, to na tej osobie spoczywa cały ciężar odpowiedzialności za rodzinę, a to jest bardzo stresujące. O takich ludziach mówi się czasem, że uciekają w pracę, a nie myśli się o tym, że człowiek może tak działać powodowany lękiem - że bliscy nie poradzą sobie finansowo, jeśli pojawią się większe wydatki, albo gdy zostanie zwolniony. Nie ma w nas współczucia czy wdzięczności, a już na pewno nie ma rozumienia dla tego, co te pieniądze oznaczają. A oznaczają to, że mamy czym opłacić rachunki, wakacje, są środki na to, by kupić buty dla dzieci. Uważamy często, że osoba, która tylko pracuje, daje za mało. I że to „tylko” pieniądze. Ale bez „tylko” pieniędzy rodzina nie może czuć się bezpiecznie. Często uważamy osobę, która zarabia za tę gorszą, bo ona jest mniej obecna w domu - ale jak ma być obecna tyle samo co osoba, która nie pracuje. Oczywiście równie często osoba, która jest zestresowana zarabianiem pieniędzy - z powodu niedoceniania czy życia w napięciu - nie docenia wkładu partnera w ich wspólne życie i nazywa go darmozjadem, a nawet ogranicza mu dostęp do środków finansowych. Mamy więc nie relację, a układ, w którym wszyscy mają do sobie pretensje i każdy żyje w poczuciu żalu i niedoceniania.
W relacjach przyjacielskich uważamy, że zawsze musi być po równo. Jeśli my mamy biedny umysł, możemy być złośliwi wobec przyjaciela który jest bardziej zamożny. Możemy być wobec niego biernie agresywni, niemili, naśmiewać się, obniżać jego wartość.
Rodzice uważają, że gdy dziecko się dorobiło, to powinno im płacić alimenty, pomagać, a nie kupować samochody i jeździć na wakacje. Częsta jest oczywiście przeciwna postawa - osoby młode z dziećmi uważają, że rodzice są im winni opiekę. Nie są. To jest dobra wola, że dziadek chce się zajmować wnukami. Uczciwie byłoby mu nawet za to płacić. A my ciągle chcemy działać z poziomu biednego umysłu. Powinniśmy wszystko dostawać za darmo. Autor powinien udostępnić książkę za darmo, trener robić za darmo aplikacje, a państwo to już w ogóle powinno dawać wszystko wszystkim za darmo. Dlatego właśnie chciałam napisać tę książkę - żeby pokazać, że mając biedny umysł, rujnujemy relacje z innymi, ale także ze sobą. Nigdy nie jesteśmy zadowoleni i nie mamy poczucia spokoju i satysfakcji.
Chciałam tez zwrócić uwagę na relację pracownik i pracodawca. Tam każdy ciągnie w swoją stronę. Pracodawca chce uzyskać jak najwięcej. Pracownik chce zarobić jak najwięcej – to jest zrozumiałe, ale nie mogą się spotkać w tym, że pracodawca musi gdzieś zarobić te pieniądze, więc to, jak pracownik pracuje, jest ważne. Dlatego pracodawcy pytają, czy chcesz mieć dzieci i pójdziesz na macierzyński. Z braku zrozumienia dla tych pytań wynika konflikt i poczucie bycia źle potraktowaną.
Spoglądając z innej perspektywy: w Polsce to jest często powód do niezatrudniania kobiet w ogóle lub zwalniania młodych matek.
Tak, to jest efekt tego, że jesteśmy wobec siebie nieuczciwi, nie mamy do siebie zaufania. Jeśli pójdę na macierzyński, muszę przygotować swoje miejsce pracy tak, by koledzy i koleżanki z pracy nie musieli tracić swojego wolnego czasu, by mnie wyręczać. Przygotuję się do tego uczciwie dla siebie oraz mojego pracodawcy, ale też pracodawca powinien wobec mnie uczciwie postąpić, zapewnić warunki, by było mi łatwiej wrócić do pracy. Brak takiego postępowania powoduje, że wszystkim jest niepotrzebnie trudniej. To nie jest gra zero-jedynkowa. Albo wszyscy zyskujemy, albo wszyscy tracimy. Gdybyśmy mieli większe zaufanie i postępowali wobec siebie uczciwie, mielibyśmy lepszy świat.