Trwa szczyt klimatyczny COP28, który rozpoczął się 30 listopada w Dubaju. W związku z nim pojawiło się jednak wiele kontrowersji. Uwagę przede wszystkim zwraca wybór miejsca całego wydarzenia, bo to właśnie Zjednoczone Emiraty Arabskie są jednym z największych na świecie producentów ropy i gazu.
Trwa szczyt COP28
Podczas obrad przedstawiciele 198 państw spotkali się, by podjąć najważniejsze decyzje dotyczące ochrony środowiska. Już wiadomo, że polityków czekają niemal dwa tygodnie niełatwych negocjacji. Udało się jednak ustalić zasady działania funduszu na rzecz strat i szkód (Loss and Damage Fund), który ma wspomagać kraje rozwijające się, dotknięte skutkami zmian klimatycznych. Ułatwią one życie wielu osobom i będą prawdziwym przełomem.
Niestety decyzja w kwestii działania wspomnianego funduszu zbiegła się z pogrzebaniem możliwości ograniczenia wzrostu globalnych temperatur. Zakładano, że uda się je obniżyć o 1,5 stopnia Celsjusza w odniesieniu do ery przedprzemysłowej. Już w pierwszych 10 miesiącach 2023 roku temperatury były wyższe o 1,4 stopnia. Eksperci alarmują, że temperatura wyższa o 1,5 stopnia może pojawić się już w pierwszych miesiącach 2024 roku. Zgodnie z przewidywaniami, za 80 lat będzie to już od 2,5 stopnia do niemal trzech.
Zmniejszenie celów klimatycznych posłuży sprawie ochrony środowiska?
Wygląda więc na to, że założenia paryskiego porozumienia klimatycznego z 2015 roku mają marne szanse, by wejść w życie. Zgodnie z dokumentem Unia Europejska do 2050 roku miała być całkowicie neutralna klimatycznie.
Pojawia się zatem pytanie, czy zmniejszenie, a co tym idzie
urealnienie celów nie posłużyłoby ochronie środowiska?