Mimo że od 2000 roku we Francji obowiązuje prawo nakładające na partie polityczne obowiązek parytetu, czyli zgłaszanie w wyborach po 50 proc. kandydatów obu płci, w nowo wybranym Zgromadzeniu Narodowym może zasiąść mniej kobiet niż w ustępującym, czyli poniżej 37,3 proc. „Spośród 4 009 kandydatów w wyborach parlamentarnych 30 czerwca i 7 lipca tylko 41,1 proc. stanowiły kobiety (w stosunku do 44 proc. w poprzednich wyborach – red.). Wybory te, zorganizowane w pośpiechu, nie przyczynią się do feminizacji życia parlamentarnego” – analizują Pauline Paillassa i Laure Cometti z France Télévisions.
Na listach Republikanów znalazła się tylko jedna trzecia kandydatek. Z obozu prezydenta Emmanuela Macrona startowało 43,5 proc. kobiet. Eric Zemmour oddał w Rekonkwiście głos 44,5 proc. przedstawicielek swojej partii. Nieco lepiej wypadły Partia Socjalistyczna i Zieloni, które mają ich na swoich listach odpowiednio 45,3 i 46,7 proc. Zjednoczenie Narodowe pod przywództwem najmłodszego w historii kandydata na premiera Francji, 28-letniego Jordana Bardelli, oraz przewodniczącej partii Marine Le Pen, wystawiło 47,6 proc. kandydatek na deputowane. Najbliżej parytetu jest Francuska Partia Komunistyczna, z 26 mężczyznami i 24 kobietami na swoich listach wyborczych. Partia Republikańska straciła prawie 1,3 miliona euro rocznie subwencji w 2023 i 2024 roku za wystawienie tylko 38 proc. kandydatek w wyborach parlamentarnych w 2022 roku, co jest najwyższą karą finansową nałożoną na partię za brak parytetu, ale jak widać nie przyniosła istotnej zmiany.
– Po wyborach istotna będzie zarówno liczba kandydatek, które uzyskają mandat, jak i obsadzanie ich na ważnych stanowiskach – zarówno w samym parlamencie, jak i w przyszłym rządzie. To pokaże, w jakim kierunku zmierza Francja. W poprzedniej kadencji kobiety pełniły ważne funkcje, tj. przewodniczenie Zgromadzeniu Narodowemu, czy kierowanie poszczególnymi resortami. Wielką niewiadomą pozostaje, jak liczną reprezentację kobiet na ważnych stanowiskach zobaczymy po 7 lipca – zwraca uwagę Amanda Dziubińska, analityczka ds. Francji z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
Czytaj więcej
Dzisiaj cała Europa jest przejęta tym co wydarzyło się we Francji. Zjednoczenie Narodowe zdobyło ponad 33 proc. głosów i wygrało I turę wyborów parlamentarnych. To jednak nie koniec gry bowiem zgodnie z francuską ordynacją, jeśli nikt nie uzyska w pierwszej turze większości głosów, do drugiej tury przechodzą wszyscy ci, którzy uzyskali poparcie ponad 12,5 proc. głosów uprawnionych. Wszystko rozstrzygnie się 7 lipca.
Obietnice wyborcze
W swoich programach wyborczych, jak wylicza serwis Ouest-France, trzy główne ugrupowania biorące udział w przedterminowych wyborach, mając na względzie sytuację kobiet postawiły przede wszystkim na walkę z przemocą seksualną oraz dyskryminację ze względu na płeć. Nowy Front Ludowy proponuje przyjęcie ustawy przeciwko przemocy na tle seksualnym. Blok koalicyjny popierający kandydaturę partii prezydenckiej chce kontynuować dystrybucję „telefonów poważnego zagrożenia”, które rozdano kobietom będącym ofiarami przemocy domowej. Poddał również pomysł stworzenia w komunikacji publicznej przystanków na żądanie w dowolnym miejscu wskazanym przez kobietę czującą się zagrożoną podczas powrotu do domu. Zjednoczenie Narodowe z kolei zapowiada w filmie opublikowanym w Internecie 17 czerwca: „Odzyskamy kontrolę nad naszą polityką migracyjną poprzez wydalenie zagranicznych przestępców, ustanawiając minimalne kary i znacznie zaostrzając sankcje za przemoc wobec kobiet” oraz proponuje wpisanie sprawców molestowania ulicznego do rejestru przestępców seksualnych.