Beata Pawłowska mówi, że zaczynała karierę zaczynała w najlepszej szkole biznesu, jaka wtedy istniała – P&G. Zajmowała kierownicze i zarządcze stanowiska m.in. International Paper, The Coca-Cola Company, Hoop S.A., Royal Unibrew Polska, Selena FM S.A. oraz w Oriflame, gdzie zarządzała rynkiem Polski, Słowacji i Czech. Otwarcie przyznaje, że żeby przetrwać, musiała dostosować się do męskich reguł gry.
Czy to prawda, że do rozpoczęcia zawodowej kariery zmotywowało panią marzenie o kupieniu markowej torebki w Paryżu?
Beata Pawłowska: To prawda. W latach osiemdziesiątych, będąc studentką, wyjechałam do Paryża i szybko zorientowałam się, że nie stać mnie tam na nic. Nawet kupienie croissanta z kawą było poza moim zasięgiem! Pewnego dnia, patrząc na Polach Elizejskich na eleganckie paryżanki, kolorowe butiki i urocze kafejki, pomyślałam, że wrócę do Paryża tylko wtedy, gdy będę mogła to miasto nie tylko oglądać, ale też smakować.
W czasie swojej kariery pracowała pani w trzech różnych branżach: FMCG, usługowej i mediowej. Czy była to przemyślana strategia czy kwestia przypadku?
Do pierwszej pracy, w Procter & Gamble, trafiłam przez przypadek. Ale już kolejne wynikały z możliwości, które pojawiały się na mojej drodze. Ludzie bardzo często nie zwracają uwagi na okazje, które do nich przychodzą. Mnie dorosłe życie nauczyło, że trzeba je chwytać, bo miną bezpowrotnie. Największą motywacją do zmiany zawsze było dla mnie to, żeby nowa praca mnie rozwijała i pomagała mi stać się lepszą liderką. Napędzała mnie świadomość, że muszę się uczyć i stawiać czoła wyzwaniom.