Na swoim wideoblogu na LinkedIn zachęca pani kobiety, by zadbały o karierę, przełamywały stereotypy i pokonywały bariery, które tkwią także w nich samych – brak wiary we własne możliwości czy odwagi do podjęcia wyzwań. Pani zawodowy życiorys – szybkie awanse w korporacjach i objęcie stanowiska prezeski Lux Med w młodym wieku – dowodzi, że nie bała się pani wyzwań. A czy musiała pani przełamywać jakieś bariery, kruszyć szklane sufity?
Może jestem wyjątkiem, ale nie pamiętam w swojej karierze żadnych szklanych sufitów. Cały czas szłam do przodu i nikt mi w tym nie przeszkadzał, choć miałam szefów mężczyzn. Faktem jest, że byłam bardzo pracowita, bardzo odważna – taka „hej, do przodu”. Nie czułam też rywalizacji z mężczyznami. Co prawda nie rywalizowałam wtedy o stanowisko prezesa, ale byłam promowana na stanowiska w zarządach. Tylko w jednym przypadku, w firmie ubezpieczeniowej, musiałam dłużej czekać na taki awans, a prezes podjął szybką decyzję dopiero wtedy, gdy poczuł, że mogę odejść. Moja kariera nie była jednak typowa, bo po kilku latach pracy w dużych korporacjach ubezpieczeniowych, przeszłam do Lux Med, który w tym czasie miał tylko kilka przychodni. Inwestorzy firmy przekonywali mnie do tego przejścia ponad pół roku, bo wtedy miałam już plany powiększenia rodziny.
Jak panią przekonali?
Skusili mnie tym, że uwzględnili moje plany. Pamiętam rozmowę z partnerem funduszu, w której pojawił się wątek dotyczący tego, ile dzieci chciałabym mieć. Powiedziałam, że dwójkę, a pierwsze dziecko planuję po roku pracy w firmie. Inwestor przyjął te warunki, ustaliliśmy plan działania i przeszłam do Lux Med.
Z dokładnym planem, kiedy będzie pani miała pierwsze i kiedy drugie dziecko?