Prezes Green Caffè Nero o kobietach w biznesie i o tym, dlaczego kubek kawy w Polsce kosztuje 25 zł

Doświadczenie w biznesie ciągle jest atutem, ale mężczyzna po pięćdziesiątce w garniturze należy do „silver generation” i jest liderem, a kobieta w tym wieku staje się niewidzialna – mówi Dorota Pomacho-Pątkiewicz, prezes polskiego oddziału Green Caffè Nero.

Publikacja: 08.04.2025 14:03

Dorota Pomacho-Pątkiewicz: Kobiety wyznaczają nową jakoś przywództwa.

Dorota Pomacho-Pątkiewicz: Kobiety wyznaczają nową jakoś przywództwa.

Foto: Tomasz Kowalski

Jak często słyszy pani pytanie o to, dlaczego kawa we Włoszech potrafi kosztować przysłowiowe euro „z hakiem”, a w Polsce musimy zapłacić za nią nawet 20 zł?

Rzeczywiście słyszę je często – i nie bez powodu. We Włoszech picie espresso to rytuał, ale sam produkt jest niskomarżowy, dostępny na każdym rogu. Wiele kawiarni to małe, rodzinne biznesy prowadzone od pokoleń. Sąsiedzi wpadają tam nawet kilka razy dziennie, zamawiają szybkie espresso „al banco” i wracają do swoich zajęć, często nie zajmując stolika. Taki model oznacza niski koszt operacyjny i dużą rotację klientów, co pozwala utrzymać niską cenę.

Prowadzenie dużego lokalu to wyższe koszty najmu i zatrudnienia pracowników. My zatrudniamy średnio dziesięciu baristów w każdym naszym lokalu, a nasi goście nie wypijają przy barze czterech szybkich espresso, tylko często spędzają przy stoliku długie godziny, co oczywiście bardzo nas cieszy. Jakość samego ziarna też ma znaczenie – my pozyskujemy je od sprawdzonych dostawców, bo wiemy, że jest ono etycznie uprawiane, a później wypalamy we własnej londyńskiej palarni. Poza tym nie porównujmy też 35 ml espresso za 1,5 euro do dużej – czasem nawet półlitrowej – smakowej kawy z dodatkami za 25 zł. To dwa zupełnie różne produkty.

Czym różni się zarządzanie firmą z sektora kawowego od działania w tych, w których pracowała pani dotychczas, czyli Peek & Cloppenburg i Pandorze?

Każda branża ma swoją specyfikę, ale pewne zasady zarządzania są uniwersalne: dbałość o jakość, budowanie silnej marki, umiejętność słuchania klientów. W branży modowej i jubilerskiej klienci podejmują jednak decyzje znacznie dłużej, bo oferowane im produkty to dobra luksusowe, a więc ich nabycie to też forma inwestycji.

Decyzja o zakupie kawy jest zaś znacznie szybsza, ale za to powtarzana każdego dnia. Zamiast więc kreować narrację wokół pojedynczego produktu, budujemy relacje, na której opiera się codzienny rytuał. Ten biznes wymaga błyskawicznej reakcji na popyt, dynamicznego zarządzania łańcuchem dostaw i minimalizowania strat, bo w nim niczego nie da się odłożyć „na później”. Do tego dochodzi specyfika tzw. penny business, w którym średni rachunek jest niski, ale każda transakcja wymaga tyle samo uwagi, co ta dokonywana w sektorze dóbr luksusowych – tyle, że w znacznie szybszym tempie. Klient nie ma czasu na długie opowieści, oczekuje jakościowej i sprawnie świadczonej usługi w ciągu kilkudziesięciu sekund.

Czytaj więcej

„Jeśli w zarządzie brakuje kobiet, to znaczy, że firma nie wykorzystuje swojego potencjału”

To dodatkowe wyzwanie dla zespołu?

Oczywiście. W sektorze modowym czy jubilerskim trzeba postawić na doradztwo i sprzedaż, a przy sprzedaży kawy dodatkowo liczy się precyzja wykonania, powtarzalność i szybkie tempo. Zatrudniane osoby szkolimy zatem nie tylko z zakresu obsługi klienta, ale też z rzemiosła, procedur bezpieczeństwa żywności, a nawet energii ruchów, aby jakość świadczonej usługi była na takim samym poziomie zarówno przy pierwszej, jak i setnej kawie jednego dnia. A skoro o procedurach mowa, to muszę przyznać, że żadna kontrola jakości w branży retail nie jest prowadzona tak skrupulatnie, jak ta dokonywana przez sanepid. To nakłada na zarządzających dodatkową odpowiedzialność.

Pracowała pani na stanowiskach dyrektor generalnej na poziomie kraju i zarządzającej na poziomie regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Ile kobiet spotkała pani dotąd na podobnych stanowiskach?

Na poziomie krajowym sporo, ale im wyżej, tym kobiet liderek było coraz mniej. W zespołach zarządzających jest zwykle między 10 a maksymalnie 30 procent tych, które pełnią rolę szefów regionów czy klastrów. Choć dużo mówi się o różnorodności, inkluzywności i równych szansach, to w praktyce – jak pokazują proporcje – rzeczywistość nie nadąża za deklaracjami.

Zmiany zachodzą, ale zbyt powoli?

Wciąż spotkam świetne liderki, która przebijają „szklane sufity”, ale ścieżka prowadząca kobiety na najwyższe stanowiska bywa bardziej wyboista. Czasem słyszę, że jest to kwestia „naturalnego wyboru”, ale jeśli połowa talentów w organizacji to kobiety, które potem – na poziomie top managmentu – „magicznie” znikają, to chyba nie jest to kwestia natury, a jednak systemu.

A jak wygląda to w Green Caffè Nero?

U nas 77 procent wszystkich pracowników to kobiety. One odgrywają też kluczową rolę na poziomie zarządczym – stanowią 60 procent szefów działów, zaś w samym zarządzie mamy nawet przewagę 2:1. To dowód na realny wpływ kobiet na każdym poziomie prowadzonego przez nas biznesu.

Często słyszymy o wartościach, o których wspomniałam, takich jak różnorodność i inkluzywność, ale u siebie ich pozytywny wpływ widzimy każdego dnia. I mam nadzieję, że za kilka lat takie statystyki nie będą już czymś wyjątkowym, a staną się normą.

Pani zdaniem kobiety w drodze na te najwyższe stanowiska muszą „gonić” mężczyzn, czy mają cechy, która wyróżniają je na plus?

Absolutnie nie muszą one na siłę udowadniać, że są „tak samo twarde” jak mężczyźni, bo biznes coraz lepiej rozumie, że skuteczność nie opiera się na sile, a na mądrości przywództwa. Obserwując rozwój karier kobiet na tych najwyższych stanowiskach widzę, że oprócz kompetencji strategicznych i merytorycznych mają coś, czego brakuje w tradycyjnych modelach zarządzania: empatię, wrażliwość, umiejętność budowania atmosfery w pracy, w której ludzie czują się szanowani i potrzebni. A to przekłada się na zupełnie inny styl przywództwa – taki, którzy nie opiera się na kontroli i strachu, ale na zaufaniu i motywowaniu ludzi do działania.

Czytaj więcej

Piętno „pokolenia przegubowego” daje się we znaki aktywnym zawodowo Polkom. O co chodzi?

Być może „tradycjonalistom” biznes kojarzy się z twardymi negocjacjami i brakiem sentymentów, a cechy takie jak wrażliwość czy empatię wciąż postrzegają raczej jako utrudniające skuteczne działanie?

Oczywiście, że ten świat jest bardzo wymagający, oparty nie tylko na strategiach i wynikach, ale też poczuciu odpowiedzialności za ludzi – ich bezpieczeństwo, rozwój, czasem nawet za ich rodziny. Mężczyznom być może łatwiej jest oddzielić emocje od decyzji biznesowych, podczas gdy kobiety często bardziej angażują się nie tylko w pracę, ale też w życie prywatne. Nie każda z nas chce podporządkować wszystko karierze, a podejmowane przez nas wybory naturalnie przekładają się na wciąż niższą liczbę kobiet na najwyższych stanowiskach. Część z nich na pierwszym miejscu stawia rodzinę, a podróże służbowe i życie „na walizkach” wyrywają z domu.

A dyskryminacja kobiet to mit, nieaktualny stereotyp czy wciąż smutna rzeczywistość?

Doświadczenie w biznesie ciągle jest atutem, ale niestety wciąż działa to tylko w jedną stronę. Mężczyzna po pięćdziesiątce w garniturze należy do „silver generation”, to doświadczony lider. A kobieta w tym wieku? Zbyt często staje się już niewidzialna. Macierzyństwo też niczego nie ułatwia, bo w zawodach, w których liczy się ciągłość kariery i budowanie portfolio, takie jak prawo czy zarządzanie funduszami, przerwa na urodzenie dziecka można oznaczać wypadnięcie z gry lub konieczność podjęcia ogromnego wysiłku, by wrócić na wcześniej obraną ścieżkę. Choć legislacja i kultura organizacyjna powoli się zmieniają, będzie to długi proces. Na szczęście im wyżej w hierarchii, tym bardziej liczą się uniwersalne kompetencje: umiejętność podejmowania decyzji pod presją, budowania długoterminowej strategii i zdolność zarządzania zmianą. A w tych kwestiach kobiety coraz częściej nie tylko dorównują mężczyznom, ale wręcz wyznaczają nową jakość przywództwa

Jak często słyszy pani pytanie o to, dlaczego kawa we Włoszech potrafi kosztować przysłowiowe euro „z hakiem”, a w Polsce musimy zapłacić za nią nawet 20 zł?

Rzeczywiście słyszę je często – i nie bez powodu. We Włoszech picie espresso to rytuał, ale sam produkt jest niskomarżowy, dostępny na każdym rogu. Wiele kawiarni to małe, rodzinne biznesy prowadzone od pokoleń. Sąsiedzi wpadają tam nawet kilka razy dziennie, zamawiają szybkie espresso „al banco” i wracają do swoich zajęć, często nie zajmując stolika. Taki model oznacza niski koszt operacyjny i dużą rotację klientów, co pozwala utrzymać niską cenę.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
PODCAST "POWIEDZ TO KOBIECIE"
Feminizm się opłaca biznesowi – liczby, które mówią prawdę
Biznes
Twórczyni festiwalu SeeBloggers o sukcesie własnej marki odzieżowej
Biznes
Luka płacowa wciąż się pogłębia: pracowanie ciężej nie pomoże
Biznes
Firma założona przez dwie studentki w akademiku: Sukces w zawrotnym tempie
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Biznes
Nowa branża, w której zdecydowanie dominują kobiety, rośnie w siłę. Imponujące dochody