Czy dzieci zaprowadzą Władimira Putina przed Trybunał?

Do najbardziej rażących zbrodni należą te, dokonywane na dzieciach. Nic więc dziwnego, że Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania prezydenta Władimira Putina i rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej–Biełowej.

Publikacja: 03.09.2023 19:22

Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania prezydenta Władimira Putina i rzeczni

Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał nakaz aresztowania prezydenta Władimira Putina i rzeczniczki praw dziecka Marii Lwowej–Biełowej.

Foto: Adobe Stock

Agnieszka Bieńczyk-Missala

Ekspertka do spraw międzynarodowych i humanitarnych dr hab., profesor na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.

Trybunał Karny w Hadze uznał prezydenta Władimira Putina i rzeczniczkę praw dziecka Marię Lwową–Biełową za głównych podejrzanych w sprawie przymusowych transferów i deportacji ukraińskich dzieci do Rosji. Przemawiały za tym mocne argumenty. Przede wszystkim zorganizowany centralnie system, który służył adopcji nieletnich oraz ich reedukacji, a także otwarte zaangażowanie w ten proceder Putina i Lwowej-Biełowej. 

Podczas konferencji prasowych rzeczniczka chętnie wypowiadała się na temat postępów w kwestiach adopcyjnych. W październiku 2022 r. przyznała, że Rosjanie adoptowali już 350 dzieci, a ona sama przyjęła chłopca z Mariupola, którego mieli wyrzec się rodzice. Kilka miesięcy później prezydent Putin w czasie noworocznego przemówienia pogratulował jej zaangażowania i podziękował obywatelom Rosji za wysyłanie dzieci z nowo anektowanych terytoriów na wakacje do Rosji. Polecił identyfikowanie mieszkających tam nieletnich, pozostawionych bez opieki rodzicielskiej i niezwłoczne zapewnianie im wsparcia, zgodnie z prawem Federacji Rosyjskiej. Wypowiedzi prezydenta i relacje w telewizji pokazujące „uratowane” dzieci miały dopomóc władzy w uzasadnianiu kosztownej wojny, a przy okazji reperować demograficzną przepaść między systematycznie spadającą liczbą urodzeń a liczbą zgonów. Według rządu Ukrainy od początku wojny wywieziono z kraju około 20 tys. dzieci.

Jak przebiegała operacja?

Władimir Putin postarał się, aby maksymalnie uprościć wymogi prawne. Już 12 marca 2022 r. podpisał dekret, w którym określił, do których obwodów w Rosji mają trafiać dzieci z Ukrainy. 30 maja zadecydował o uproszczonej procedurze uzyskiwania rosyjskiego obywatelstwa. Dorośli, którzy adoptowali dziecko, mieli prawo do zmiany jego imienia i nazwiska.

Nie tylko dzieci osierocone leżały w zainteresowaniu władz rosyjskich. Przymusowe transfery dotykały także tych, objętych opieką społeczną i medyczną oraz przebywających na obozach wypoczynkowych. W niektórych przypadkach rodzice nawet podpisywali zgodę na wyjazd dziecka, po czym okazywało się, że pobyt się przedłużał, a kontakt pozostawał utrudniony. Organizacje badające przebieg przymusowych deportacji i transferów uznały, że nie były one uzasadnione względami medycznymi ani bezpieczeństwa. W wyjątkowych sytuacjach uprawomocniałyby one wspomniane transfery.

Początkowo dzieci trafiały do punktów zakwaterowania tranzytowego w miejscowościach przygranicznych obwodów, a także na okupowanym Krymie, skąd były potem rozwożone do obiektów docelowych. Na terenie całej Rosji, w tym na dalekiej Syberii, utworzono specjalne ośrodki, w których prowadzono prorosyjską reedukację nieletnich ukierunkowaną na zmianę ich światopoglądu, a nieraz i tożsamości. W niektórych przypadkach angażowano je w szkolenia wojskowe.

Z perspektywy prawa międzynarodowego

Przymusowe deportacje i nieuzasadnione transfery przez granice państwowe, pośpieszna adopcja, przetrzymywanie dzieci w odosobnieniu, przedłużająca się opieka bez wyraźnej zgody rodziców oraz indoktrynacja narodowo-polityczna stanowią naruszenie wielu międzynarodowych zobowiązań Federacji Rosyjskiej, m.in. konwencji praw dziecka i konwencji genewskich. W skrajnych okolicznościach mogą stanowić zbrodnię przeciwko ludzkości, a nawet zbrodnię ludobójstwa. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła w 1999 r. rezolucję nr 1261, w której do poważnych naruszeń praw dzieci podczas konfliktów zbrojnych zaliczyła właśnie uprowadzanie dzieci przez podmioty państwowe lub niepaństwowe podczas międzynarodowych i niemiędzynarodowych konfliktów zbrojnych. Nie jest wykluczone, że Międzynarodowy Trybunał Karny obarczy odpowiedzialnością w tej sprawie także przedstawicieli Białorusi, w tym Aleksandra Łukaszenkę. Strona ukraińska dostarczyła do Hagi materiał mający potwierdzać ich współudział w przymusowych deportacjach i transferach dzieci. Zdaniem byłego ambasadora Ukrainy w Polsce Pawła Łatuszki ponad 2,1 tys. ukraińskich dzieci zostało za zgodą Łukaszenki wywiezionych na Białoruś, skąd trafiły do Rosji.

Putin nie był pierwszy

W historii nie brakowało podobnych zdarzeń. Najbardziej znany w Polsce przypadek dotyczy Dzieci Zamojszczyzny. W czasie II wojny światowej Niemcy deportowali z tych terenów około 30 tys. nieletnich, w tym u kilkunastu tysięcy dopatrzyli się cech aryjskich, a następnie przekazali ich niemieckim rodzinom i domom dziecka. Zmiana tożsamości czyniła odnalezienie dzieci niezwykle trudnym. W konsekwencji do Polski wróciło ich tylko około 800.

Przeświadczenie o wyższości rasowej i misji cywilizacyjnej białego człowieka towarzyszyło także nieszczęściu dzieci z grup autochtonicznych w Ameryce Północnej i Australii. Aborygeńskie dzieci i te z mieszanych związków masowo odbierano rodzinom, a następnie umieszczano w domach białych kolonizatorów oraz w specjalnych ośrodkach. Na ich określenie w Australii powstał nawet termin „skradzione pokolenie”. W kanadyjskich szkołach z internatem starano się „cywilizować” dzieci Indian, Inuitów i Metysów, m.in. zabraniając im używania ojczystego języka i konwertując na religię katolicką lub protestancką. W Izraelu w latach 1948-1954 odbierano dzieci imigrantom żydowskim z Jemenu. Czasami, tuż po urodzeniu lub po przebytej chorobie w szpitalu trafiały do instytucji opieki dziecięcej. Komisje śledcze powołane przez Izrael w celu wyjaśnienia procederu potwierdziły przypadki adopcji bez wiedzy lub zgody rodziców, a także zmiany tożsamości.

Najczęściej tego typu praktyki miały podłoże etniczne i rasowe oraz były organizowane na gruncie prawa państwowego przez wyznaczone instytucje. W założeniu chodziło o zapewnienie dzieciom „odpowiedniej” edukacji i „właściwych” wartości. W praktyce często jakość nauczania była niezbyt wysoka, warunki materialne pozostawały wiele do życzenia, a nierzadko dochodziło do nadużyć i przypadków złego traktowania. Głębsza refleksja, potrzeba wyjaśnienia i rozliczenia tych praktyk pojawiła się dopiero w ostatnich dekadach, w związku z przemianami społecznymi oraz klarownym prawem międzynarodowym, zakazującym odbierania dzieci rodzicom i przymusowych deportacji.

Jakie będą skutki decyzji Międzynarodowego Trybunału Karnego?

Maria Lwowa-Biełowa jako główny koordynator akcji od dawna była objęta sankcjami ze strony m.in. Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej, a decyzja MTK w sprawie nakazu jej aresztowania była jedynie kwestią czasu. Kontrowersje wzbudziło jednak wydanie nakazu w stosunku do Władimira Putina, choć moralnie i prawnie uzasadnionego. Nie brakowało opinii, że dążenie do osądzenia rosyjskiego przywódcy może skomplikować ewentualne rozmowy pokojowe i przedłużyć wojnę. Międzynarodowy Trybunał Karny działa jednak niezależnie od polityków, w interesie sprawiedliwości i nie chce narażać się na krytykę za bezczynność.

Jest to też pierwszy przypadek próby osądzenia głowy państwa – stałego członka Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych, które na dodatek nie jest stroną statutu rzymskiego, na mocy którego funkcjonuje MTK. Furtkę możliwości otworzyły władze Ukrainy, deklarując uznanie jurysdykcji Trybunału wobec zbrodni popełnionych na jej terytorium. Warto tu zauważyć, że MTK ma charakter komplementarny, zatem pierwszeństwo w osądzeniu sprawców zbrodni ma Ukraina i sama Rosja, gdyby wewnętrzna sytuacja na to pozwoliła.

Nie wiadomo także, czy znajdzie się uprawnione państwo, które dokona zatrzymania Putina i dostarczy go do Hagi, nawet gdyby była ku temu okazja. Rosja nie uznaje decyzji Trybunału i próbuje dezawuować jego autorytet. Putin 18 marca po raz pierwszy od początku wojny udał się w podróż na front, aby odwrócić uwagę od niekorzystnej dla niego decyzji. Nie zdecydował się jednak na osobisty udział w sierpniowym szczycie BRICS w Republice Południowej Afryki, która jest stroną statutu MTK z obawy przed aresztowaniem.

MTK przyczynił się zatem do powiększenia wizerunkowych strat Putina i ograniczył de facto możliwość wykonywania przez niego kompetencji głowy państwa, w tym kontakty z innymi przywódcami. Co jednak najważniejsze, od czasu decyzji MTK o nakazie aresztowania Putina deportacje dzieci uległy ograniczeniu. Władze Ukrainy starają się angażować państwa trzecie i instytucje międzynarodowe do wywierania presji na władze Rosji w celu organizowania powrotu dzieci. W rezultacie blisko 400 z nich wróciło do swoich rodzin. To jednak kropla w morzu potrzeb, a właściwie morzu dziecięcych tragedii, z których ukraińskie rodziny będą wychodzić latami.

Trybunał Karny w Hadze uznał prezydenta Władimira Putina i rzeczniczkę praw dziecka Marię Lwową–Biełową za głównych podejrzanych w sprawie przymusowych transferów i deportacji ukraińskich dzieci do Rosji. Przemawiały za tym mocne argumenty. Przede wszystkim zorganizowany centralnie system, który służył adopcji nieletnich oraz ich reedukacji, a także otwarte zaangażowanie w ten proceder Putina i Lwowej-Biełowej. 

Podczas konferencji prasowych rzeczniczka chętnie wypowiadała się na temat postępów w kwestiach adopcyjnych. W październiku 2022 r. przyznała, że Rosjanie adoptowali już 350 dzieci, a ona sama przyjęła chłopca z Mariupola, którego mieli wyrzec się rodzice. Kilka miesięcy później prezydent Putin w czasie noworocznego przemówienia pogratulował jej zaangażowania i podziękował obywatelom Rosji za wysyłanie dzieci z nowo anektowanych terytoriów na wakacje do Rosji. Polecił identyfikowanie mieszkających tam nieletnich, pozostawionych bez opieki rodzicielskiej i niezwłoczne zapewnianie im wsparcia, zgodnie z prawem Federacji Rosyjskiej. Wypowiedzi prezydenta i relacje w telewizji pokazujące „uratowane” dzieci miały dopomóc władzy w uzasadnianiu kosztownej wojny, a przy okazji reperować demograficzną przepaść między systematycznie spadającą liczbą urodzeń a liczbą zgonów. Według rządu Ukrainy od początku wojny wywieziono z kraju około 20 tys. dzieci.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarz
Paulina Szewioła: Szkodliwy trend na "bycie panią domu”
Komentarz
Joanna Parafianowicz o oskarżeniu Pauliny Smaszcz: Nawigacja wyłącznie pod wpływem emocji
Komentarz
Joanna Parafianowicz o tragedii w Andrychowie: Za śmierć dziewczynki w takim samym stopniu nie odpowiada nikt, jak i wszyscy
Komentarz
Joanna Parafianowicz o zabieraniu dziecka do pracy: Na tym można zyskać
Komentarz
Joanna Parafianowicz: Cieszący się renomą adwokat nie wykupi standu na targach rozwodowych