Paulina Szewioła: Szkodliwy trend na "bycie panią domu”

Decydując się na bycie wyłącznie "żoną swojego męża", warto pamiętać o dalekosiężnych konsekwencjach tego działania.

Publikacja: 01.03.2024 13:29

Wiele kobiet świadomie rezygnuje dziś z aktywności zawodowej.

Wiele kobiet świadomie rezygnuje dziś z aktywności zawodowej.

Foto: Adobe Stock

„W mediach społecznościowych coraz większą popularność zyskuje trend, zgodnie z którym kobiety otwarcie przyznają, że wolą, gdy to partner płaci za wszystko, dzięki czemu mogą zrezygnować z kariery zawodowej i zostać w domu” – to fragment artykułu, na który niedawno przypadkowo natrafiłam.

Autorka wskazuje w nim, że szczególnie mocno taki tryb życia miał zachwycić kobiety z pokolenia Z, które decydują się zrezygnować z rozwoju zawodowego na rzecz komfortowego, dostatniego życia u boku zamożnego partnera.

Cytowane w artykule reprezentantki wspomnianego trendu przekonują, że „nigdy nie potrzebowały pracy” i zawsze marzyły jedynie o „byciu seksowną panią domu”.

Cały tekst jest w ogóle napisany w lekkim tonie, podszytym nutką ekscytacji, że oto kobiety wynalazły sposób, aby żyć dostatnio, nie pracując.

Czytaj więcej

„Mój partner mnie utrzymuje”. Trend na bycie „panią domu” zachwycił generację Z

Warto wiedzieć, na co się decyduje

I o ile nie zamierzam krytykować niczyich życiowych wyborów to dobrze, aby były one podejmowane świadomie. A o konsekwencjach artykuł niestety milczy.

A te są niebagatelne.

Pierwsza kwestia to brak zabezpieczenia na starość. Co prawda głównym kryterium do uzyskania emerytury jest wiek (dla kobiet wynosi 60 lat) i wpłata choćby jednej składki do ZUS. Problem w tym, że przy takim scenariuszu będzie ona w najlepszym wypadku wynosić kilka złotych. Nie może też zostać podwyższone do ustawowego minimum (od marca 2024 r. to 1780,96 zł ), gdyż na świadczenie w minimalnej wysokości mogą liczyć jedynie osoby, które osiągnęły wiek emerytalny i mają okresy składkowe i nieskładkowe w wysokości co najmniej 25 lat dla mężczyzn i 20 lat dla kobiet.

Co prawda w naszym systemie istnieje instytucja tzw. matczynej emerytury. Ma ona zapewnić środki utrzymania m.in. kobietom, które zrezygnowały z zatrudnienia, aby zająć się dziećmi lub z tego powodu w ogóle go nie podjęły. O wsparcie może się ubiegać matka po ukończeniu 60. roku życia, która urodziła i wychowała (bądź tylko wychowała) co najmniej czworo dzieci. Mam jednak wątpliwości czy o takie osoby chodziło w artykule, do którego nawiązuję. „Łagodne i kobiece życie” to raczej nie codzienność matek czwórki dzieci.

Czytaj więcej

Kobiecym okiem o ESG: Jak polityka reintegracji wpłynie na sytuację matek wracających do pracy?

Zakładając nawet, że wskazany trend przestanie być modny i jego orędowniczki w pewnym momencie się ockną i zdecydują na podjęcie aktywności zawodowej, to i tak wysokość ich emerytury może ich rozczarować. Tylko w 2023 r. najwięcej, bo aż 42,5 proc. emerytek pobierało świadczenia w wysokości do 2,4 tys. zł. Emerytury tej grupy obniżane są standardowo m.in. przez przerwy spowodowane macierzyństwem czy pełnieniem funkcji opiekuńczych.

A z tym łączy się kolejna konsekwencja zachłyśnięcia się wspomnianym trendem. Chodzi o brak świadczeń z powyższych tytułów. Urodzisz dziecko? Nie skorzystasz z zasiłku macierzyńskiego. Musisz zająć się chorym członkiem rodziny? Nie licz na jakiekolwiek świadczenie opiekuńcze. Są one bowiem ściśle powiązane z tytułem do ubezpieczeń ( tj. np. umową o pracę).

Związek nie musi trwać wiecznie

A czy któraś z „seksowych pań domu” zastanawiała się, co pocznie, gdy związek nie okaże się tym do grobowej deski?

I jasne, że na gruncie przepisów kodeksu rodzinnego uregulowano kwestie alimentacji byłych małżonków. Ale rozstrzygnięcie w tym zakresie, jak i wysokość alimentów zależy od sądu.

I żeby było jasne, nie zamierzam nikogo straszyć brakiem emerytury, czy wątpliwymi alimentami. Paradoksalnie, wbrew temu co twierdzi autorka teksu, nie uważam też, żeby taki model życia był daleki od feministycznych wzorców. Dla mnie to określenie oznacza przede wszystkim wolność wyboru życiowej drogi. Kobiety, wybierzcie zatem świadomie.

„W mediach społecznościowych coraz większą popularność zyskuje trend, zgodnie z którym kobiety otwarcie przyznają, że wolą, gdy to partner płaci za wszystko, dzięki czemu mogą zrezygnować z kariery zawodowej i zostać w domu” – to fragment artykułu, na który niedawno przypadkowo natrafiłam.

Autorka wskazuje w nim, że szczególnie mocno taki tryb życia miał zachwycić kobiety z pokolenia Z, które decydują się zrezygnować z rozwoju zawodowego na rzecz komfortowego, dostatniego życia u boku zamożnego partnera.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarz
Joanna Parafianowicz o oskarżeniu Pauliny Smaszcz: Nawigacja wyłącznie pod wpływem emocji
Komentarz
Joanna Parafianowicz o tragedii w Andrychowie: Za śmierć dziewczynki w takim samym stopniu nie odpowiada nikt, jak i wszyscy
Komentarz
Joanna Parafianowicz o zabieraniu dziecka do pracy: Na tym można zyskać
Komentarz
Joanna Parafianowicz: Cieszący się renomą adwokat nie wykupi standu na targach rozwodowych
Komentarz
Joanna Parafianowicz: Świat jest zły. Można go jednak naprawić