„Dziewczynka była spokojna. Nie bała się, bo rodzice powiedzieli, że wrócą po nią rano, że ma tutaj tylko spać” - te słowa powiedziała nie pracownica recepcji hotelu ani właściciel schroniska wysokogórskiego w szczycie sezony urlopowego, lecz przedstawicielka Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Rodziny Maryi w Warszawie. W jednym z warszawskich okien życia siostry znalazły bowiem sześciolatkę. Zdarzenie to z uwagi na absurdalne uzasadnienie niewątpliwie stanowić może wyzwanie dla komentatorów, skłaniając ich do balansowania pomiędzy świętym oburzeniem a konwencją żartu. Warto mieć jednak świadomość, że „okno życia” także dla ustawodawcy stanowi wyzwanie. Takie, któremu jak dotąd nie podołał.
6-latka w oknie życia – jak to możliwe?
Istnienie okna życia oparte jest na zwyczaju, zgodnie z którym zwykło się uważać, że pozostawienie w nim nowonarodzonego dziecka ma charakter anonimowy i nie podlega sankcji. Innymi słowy: ktoś, kto zdecyduje się na ten krok, nie będzie poszukiwany i pozbawiany władzy rodzicielskiej, a jego postawa nie będzie podlegała ocenie sądu karnego pod kątem przestępstwa porzucenia małoletniego poniżej 15 r. ż. (art. 210 kodeksu karnego). Wszystko to zaś po to, aby (na ogół) matka, nie chcąc lub nie mogąc zaopiekować się własnym dzieckiem, nie targnęła się na jego życie. Pomimo tej zacnej intencji, istnienie i organizacja okien życia budzi jednak uzasadnione wątpliwości. Pojawiają się m.in. pytania o to, czy zwolnienie z odpowiedzialności karnej dotyczy tylko matki, czy obojga rodziców, czy dla skuteczności decyzji o pozostawieniu dziecka konieczne jest podjęcie jej wspólnie przez matkę i ojca, czy status dziecka z okna życia w kontekście możliwego przysposobienia jest tożsamy z sytuacją dzieci umieszczonych w pieczy zastępczej, czy też cechuje go odmienność.
Czytaj więcej
Choć już William Shakespeare w "Romeo i Julii" przekonywał, że to, co zwiemy różą, pod inną nazwą równie by pachniało większość z nas nie ma wątpliwości, że nazwisko to sprawa istotna.
Wskazać wypada ponadto, że także wiek dziecka, które „kwalifikuje” się do umieszczenia w oknie życia, nie jest jakkolwiek sprecyzowany, a tym samym opisany na wstępie kazus dziewczynki z Warszawy nie poddaje się jednoznacznej ocenie. Ba, jestem niemal pewna, że w istocie niemal każdy podobny przypadek obfituje w wiele dramatycznych życiowych zwrotów akcji. U ich podstaw zaś nie leży zwykle nieodpowiedzialność, a dojmujące poczucie beznadziei, przekonanie o braku wsparcia otoczenia i brak perspektyw. Gdyby bowiem człowiek dostrzegał jakiekolwiek inne rozsądne rozwiązanie, najpewniej by po nie sięgnął.
Dziecko w oknie życia – kwestia oceny
Z wyłączeniem przypadków patologii lub aktów cynizmu, pozostawienie niezdolnej do samodzielnego funkcjonowania istoty w oknie życia to w równym stopniu akt odwagi, jak i desperacji – niezależnie od tego, czy mowa o noworodku, czy kilkuletnim człowieku. Opinia publiczna z dużą ostrożnością powinna podchodzić do ferowania wyroków na rodzicach i pozwalania sobie na dokonywanie jednoznacznych ocen bez znajomości stanu sprawy. Pomiędzy porzuceniem dziecka bez opieki a pozostawieniem go w oknie życia różnica nie jest bowiem płynna, a obie te sytuacje oddziela poczucie odpowiedzialności.