Przepisy prawa są po coś. I obowiązują również Magdalenę C.

W demokratycznych państwach prawa nakazy i zakazy są przez ustawodawcę ustalane po coś. Zwykle, nie przeciwko jednym, lecz dla ochrony drugich. Relatywizowanie norm prawnych jest niebezpieczne.

Aktualizacja: 20.09.2023 15:50 Publikacja: 20.09.2023 10:08

Normy prawa obowiązują wszystkich.

Normy prawa obowiązują wszystkich.

Foto: Adobe Stock

Zgodnie z danymi wynikającymi z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny za rok 2020, około 12,5% Polaków w wieku 15-64 lat przyznaje się do regularnego nadużywania alkoholu. Oznacza to, że osoby te (we własnej ocenie) piją dużo i często, a zachowanie to ma negatywny wpływ na ich zdrowie i życie. Narodowy Fundusz Zdrowia informuje zaś, że w 2020 r. uzależnienie od alkoholu było jednym z najczęstszych rodzajów leczenia uzależnień. Faktem jest też i to, że na gruncie przepisów prawa powszechnie obowiązującego, tj. ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi na terytorium Polski obowiązuje ogólny zakaz reklamy i promocji napojów alkoholowych (nieliczne wyjątki dotyczą piwa).

Tymczasem internauci komentujący artykuły odnoszące się do postawienia prokuratorskiego zarzutu aktorce Magdalenie C., która wbrew prawu reklamowała napój alkoholowy (wódkę), piszą: „Szkoda, że prokuratorzy nie są tak gorliwi w innych, aferowych sprawach.”, „Strach wyjść na ulicę jak tacy przestępcy chodzą”, „A może prokuratura zajęłaby się poważniejszymi sprawami”, „Suplementy diety też są szkodliwe, a nikt nie zakazuje celebrytom ich reklamowania”.

Czytaj więcej

Joanna Parafianowicz: Nic nie przygotuje nas na to, co inni o nas powiedzą

Czytając te opinie, trudno nie odnieść wrażenia, że zdaniem części społeczeństwa są ludzie równi i równiejsi wobec prawa, a przepisy bywają oceniane jako mniej lub bardziej trafne - w zależności od tego, czy zarzut ich łamania stawiany jest osobom darzonym sympatią, czy niechęcią. Co istotne, jeśli zjawisko to prześledzimy w szerszym kontekście, relatywizowanie reguł i usprawiedliwianie naruszeń da się zauważyć wielu innych sytuacjach. Daje o sobie znać, gdy ignoruje się zakaz parkowania na miejscu przeznaczonym dla kierowców z niepełnosprawnościami ("ja tylko na momencik"), prowadzi samochód pod wpływem alkoholu ("tak naprawdę nic nie zrobiłem, skoro nikomu nie stała się krzywda"), stosuje kary fizyczne wobec dzieci (tylko w celach wychowawczych), a wreszcie przywłaszcza sobie mienie o znacznej wartości ("przecież wszyscy kradną").

Problem polega jednak na tym, że zjawisko relatywizowania norm prawnych jest  niebezpieczne, a przymykanie oka na zachowania z nimi sprzeczne może prowadzić do przesuwania granic. Raz dojdziemy do wniosku, że skoro w gruncie rzeczy nikt konkretny na tym nie ucierpiał, to można ukraść ze sklepu batonik, innym razem, że nic złego się nie dzieje, jeśli Prezes Trybunału Konstytucyjnego wpadnie do szefa rządzącej partii na obiad, o ile nie będą wówczas ustalali wiodącej linii orzeczniczej danego składu, a przynajmniej nie w najważniejszych sprawach.

W demokratycznych państwach prawa nakazy i zakazy są przez ustawodawcę ustalane po coś. Zwykle, nie przeciwko jednym, lecz dla ochrony drugich. Istotą regulacji ustawy o wychowaniu w trzeźwości i o przeciwdziałaniu alkoholizmowi nie jest zatem pozbawienie celebrytów możliwości zarobkowania, lecz prewencyjna ochrona społeczeństwa przed skutkami ponadnormatywnego spożywania alkoholu, które jak wskazano wyżej, jest nie lada społecznym problemem. Możemy z niego, jak ze wszystkiego zresztą, żartować lub usprawiedliwiać swoich ulubieńców w sytuacji, gdy ich udziałem są zachowania sprzeczne z przepisami prawa. Warto jednak mieć świadomość, że nie zawsze w Polsce mówiło się wiele o chorobie alkoholowej, w większości rodzin była to wstydliwie skrywana tajemnica. Kiedyś nie było terapii, nie było książek psychologicznych, a ludzie nie mieli narzędzi, żeby sobie samym pomagać w sytuacjach, gdy ich najbliżsi niszczyli rodzinę nałogiem.

Zważywszy jednak na to, że trzy ostatnie zdania czerpią z wywiadu udzielonego przed laty przez cenioną i popularną aktorkę Magdalenę C., dziś orędowniczkę wódki, trudno nie dojść do wniosku, że niektóre wypowiedzi naprawdę zabawnie się starzeją. Zwłaszcza za wynagrodzeniem.

Zgodnie z danymi wynikającymi z raportu Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny za rok 2020, około 12,5% Polaków w wieku 15-64 lat przyznaje się do regularnego nadużywania alkoholu. Oznacza to, że osoby te (we własnej ocenie) piją dużo i często, a zachowanie to ma negatywny wpływ na ich zdrowie i życie. Narodowy Fundusz Zdrowia informuje zaś, że w 2020 r. uzależnienie od alkoholu było jednym z najczęstszych rodzajów leczenia uzależnień. Faktem jest też i to, że na gruncie przepisów prawa powszechnie obowiązującego, tj. ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi na terytorium Polski obowiązuje ogólny zakaz reklamy i promocji napojów alkoholowych (nieliczne wyjątki dotyczą piwa).

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarz
Paulina Szewioła: Szkodliwy trend na "bycie panią domu”
Komentarz
Joanna Parafianowicz o oskarżeniu Pauliny Smaszcz: Nawigacja wyłącznie pod wpływem emocji
Komentarz
Joanna Parafianowicz o tragedii w Andrychowie: Za śmierć dziewczynki w takim samym stopniu nie odpowiada nikt, jak i wszyscy
Komentarz
Joanna Parafianowicz o zabieraniu dziecka do pracy: Na tym można zyskać
Komentarz
Joanna Parafianowicz: Cieszący się renomą adwokat nie wykupi standu na targach rozwodowych