Porzucają oglądanie świata w mediach i jadą w rejony kryzysów humanitarnych, aby nieść pomoc. Ratują zdrowie i życie. Dostarczają wodę, żywność, środki medyczne, namioty i koce. Najczęściej próbują swoich sił jako wolontariusze. Niektórzy z nich stają się z biegiem lat profesjonalistami.
Taką drogę wybrał Damian Soból, o którym wielu ludzi dowiedziało się tylko dlatego, że zginął 1 kwietnia w Strefie Gazy od izraelskiej rakiety wraz z sześcioma współpracownikami i palestyńskim kierowcą. Pracował dla organizacji World Central Kitchen. Pomagał m.in. uchodźcom wojennym z Ukrainy na dworcu w Przemyślu w 2022 r., poszkodowanym w trzęsieniach ziemi w Maroku i Turcji w 2023 r., a w październiku ubiegłego roku udał się do Strefy Gazy. Współpracownicy wspominają go jako energicznego, pogodnego i wrażliwego człowieka, który nie cofał się przed żadnym zadaniem. „The New York Times" zacytował nawet słowa Noah Simsa, kolegi z organizacji, wedle których Damian postrzegany był jako „Michael Jordan pomocy humanitarnej”.