21 sierpnia 1916 roku Zofia Moraczewska pisze w liście do męża Jędrzeja: „Wszyscy wokół albo oszuści, albo komedianci, albo ludzie bezdennie słabi, bez stosu pacierzowego. Ja miotam się bezsilnie, bo oczywiście »babie« nie pozwoli przecież nikt z tych mężów stanu polityki prowadzić, a tymczasem wierzcie mi, że my byśmy tę politykę o całe niebo dalej i lepiej prowadziły niż oni”.
Przewodnicząca Ligi Kobiet Galicji i Śląska była jedną z akuszerek niepodległości: podczas I wojny światowej kobiety kontynuowały pracę u podstaw, którą rozpoczęły w okresie zaborów (a i nie brakowało takich, które wzięły broń do ręki). Patriotki prowadziły działalność społeczną i edukacyjną oraz wspierały legionistów. Prawa wyborcze – tak czynne, jak i bierne, które 28 listopada 1918 roku zadekretował naczelnik państwa Józef Piłsudski – Polki więc sobie wywalczyły. Do Sejmu Ustawodawczego (1919-1922) weszło ich osiem. Sylwetki pierwszych polskich parlamentarzystek prezentuje w książce „Posełki” Olga Wiechnik.
Polki trzykrotnie były premierami
Na kobietę jako premiera przyszło nam poczekać do 11 lipca 1992 roku. Tego dnia Prezesem Rady Ministrów została Hanna Suchocka z Unii Demokratycznej. W III Rzeczpospolitej kobiety szefowały rządowi jeszcze dwukrotnie: to Ewa Kopacz z Platformy Obywatelskiej (2014-2015) i Beata Szydło z Prawa i Sprawiedliwości (2015-2017).
Wciąż nieosiągalna dla polskich polityczek wydaje się prezydentura. W 2020 roku z wyścigu o prezydencki fotel musiała zrezygnować Małgorzata Kidawa-Błońska, którą z powodu złych sondaży KO zastąpiła Rafałem Trzaskowskim. Jeszcze za nim na dobre ruszyła giełda nazwisk przed zbliżającymi się wyborami, kobietę ze startu wykluczył PiS, opierając się o badania, według których głównym tematem kampanii ma być bezpieczeństwo, a z nim w ocenie lidera partii Jarosława Kaczyńskiego wyborcy kojarzyć będą prędzej mężczyznę. Spekuluje się, czy na kobietę postawi Lewica.
Stany Zjednoczone: część kobiet zawiedzionych, dla innych to bez znaczenia
Wiemy też, że kobieta nie usiądzie za biurkiem w Gabinecie Owalnym. Kamala Harris przegrała z Donaldem Trumpem, podobnie jak w 2016 roku Hillary Clinton. Choć obie zajmowały najwyższe stanowiska w amerykańskiej administracji (odpowiednio: wiceprezydent i sekretarz stanu), nie przebiły szklanego sufitu, ku opisywanemu przez „The New York Times” rozczarowaniu części obywatelek Stanów Zjednoczonych, które liczyły na kobietę w roli lidera. „Od 248 lat Stanom Zjednoczonym przewodzi mężczyzna i podobnie będzie przez najbliższe cztery lata”, czytamy w dzienniku.