Kilka godzin temu do mediów trafiła informacja o śmierci 25-letniej Białorusinki zgwałconej kilka dni temu w centrum Warszawy. Ta sprawa bardzo emocjonuje opinię publiczną. W jej kontekście dużo mówi się przede wszystkim o braku reakcji ze strony świadków zdarzenia. Zgadza się pani z tym, że gdyby ludzie widzący napaść zadziałali, sprawa mogłaby mieć mniej drastyczny przebieg?
Katarzyna Nowak, Rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji: Wszelkie oskarżenia, które padają pod adresem świadków tego wyjątkowo tragicznego w skutkach przestępstwa zgwałcenia, nie powinny w ogóle mieć miejsca. Nie znam szczegółowo materiału dowodowego w sprawie, ale z tego, co mi wiadomo, wynika, że ktokolwiek był w pobliżu miejsca napaści, nie mógł właściwie zinterpretować sytuacji.
A jak ogólnie ocenia pani wrażliwość społeczną w kontekście reagowania na zauważalną przemoc? Jest z tym problem czy nie?
To zależy od sytuacji. Jeśli ludzie są w grupie, to częściej zdarza się, że są przekonani, że ktoś inny powiadomił już policję. Trudniej wtedy o osobę, która czułaby się odpowiedzialna za podjęcie tego działania.
Czytaj więcej
Czasy rycerskie mamy dawno za sobą. W tej chwili nawet wychowując dzieci, mówimy: „Nie ładuj się w kłopoty”, co oznacza, że wychowujemy je do tego, by unikały trudnych sytuacji; tego tak naprawdę uczymy. Nie chcemy problemów, obawiamy się, a świat staje się dla nas coraz bardziej zagrażający. Często więc, po prostu, nie reagujemy z lęku – mówi psycholog dr Katarzyna Korpolewska.