Pani historia z CCC zaczęła się kilka lat temu. Wtedy dostrzegła pani w projekcie firmy odbicie tego, co sama pani zaprojektowała? Jakie kroki prawne pani wówczas podjęła?
To, że większe i mniejsze firmy zaczęły przyglądać się działalności mojej marki i próbować korzystać z jej popularności, zaczęłam odczuwać w 2018 r., kiedy odniosła ona dość duży sukces. Te obserwacje były dla mnie frustrujące, ale na początku nie wiedziałam, jakie działania powinnam podjąć. Nie sądziłam, że marka wielkości takiej jak moja miałaby szansę w starciu z wielkimi graczami. Na pierwsze kroki zdecydowałam się po kilku próbach i konsultacjach. Prawnicy wyjaśnili mi, że w Polsce stosunkowo niedawno powołano sądy rozpoznające sprawy z zakresu prawa autorskiego – i w tym dostrzegli oni szansę. Ostatecznie pozew w sądzie w Poznaniu złożyliśmy 9 czerwca 2021 r. Od początku wiedziałam, że całe postępowanie potrwa długo, a ja – mimo że kosztowało mnie to mnóstwo stresu – postanowiłam, że wytrwam do końca. Dla mnie nie była to jedynie walka o sprawiedliwość, ale też swego rodzaju spór światopoglądowy. Wiele mnie to nauczyło. Od tamtej pory zastrzegam prawa do wszystkich wzorów moich projektów; staram się tworzyć takie, które będą trudne do podrobienia dla firm używających tańszych materiałów. W moich sprawach toczą się też kolejne procesy wobec innych firm, które – mam nadzieję – zakończą się wygraną. Liczę na to, że te sprawy będą przestrogą przed kopiowaniem cudzych pomysłów i przetartym szlakiem dla twórców, którzy chcą walczyć o ochronę swoich projektów.