Adwokat Anna Olszewska: Kontrakty informatyczne dopinam nawet w Sylwestra

Świat wokół nas jest coraz bardziej nasycony nowoczesnymi technologiami. Warto z nich korzystać, ale to nie zwalania nas z myślenia – mówi Anna Olszewska, adwokat w kancelarii Peak Legal, wyróżniona w XXIII Rankingu Kancelarii prawniczych „Rzeczpospolitej” jako ekspertka ds. kontraktów informatycznych.

Publikacja: 25.06.2025 14:38

Anna Olszewska: Najlepiej łączyć to, co się lubi z tym, co daje dochody.

Anna Olszewska: Najlepiej łączyć to, co się lubi z tym, co daje dochody.

Foto: Paweł Rochowicz

Czytała pani książki o Wiedźminie?

Tak, to jedna z moich ulubionych lektur.

W tych książkach obok wiedźminów, elfów i innych stworzeń występują czarodzieje. Wspomagają królów w wojnach i intrygach. Mam wrażenie, że Andrzej Sapkowski świadomie nawiązuje do roli, jaką pełnią dziś informatycy. Żaden rząd ani żadna większa firma się bez niech nie obędzie. A pani przygotowuje kontrakty tych „czarodziejów” z rządem i biznesem.

Mam tylko nadzieję, że ci nasi „królowie” nie zrezygnują z „ludzkich” ekspertów IT i nie przełączą się całkowicie na sztuczna inteligencję. Myślę, że czynnik ludzki jest tu bardzo ważny, gdy „królowie” powierzają tym „czarodziejom” wiele swoich tajemnic i liczą na ich zrozumienie. Takiemu „czarodziejowi” trzeba zapewnić wynagrodzenie i bezpieczeństwo działania w umowie. Takie właśnie umowy negocjuję i projektuję.

Tu też czynnik ludzki jest bardzo ważny i na razie nie boję się, że zastąpi mnie AI. Zwłaszcza, że negocjacjom i decyzjom w sprawie kontraktów towarzyszą ludzkie emocje, a sztuczna inteligencja nie potrafi tymi emocjami zarządzać (śmiech). Rolą prawnika w takich sprawach jest nie tylko wykazanie się znajomością prawa, ale też opanowywanie emocji swojego klienta. Czasem – wykorzystanie emocji ludzi po drugiej stronie stołu negocjacyjnego.

Czytaj więcej

Rozwód to nie tylko procedura w sądzie. To sztuka panowania nad emocjami

Skąd się u pani wzięło zainteresowanie informatyką?

Ono się rozwijało stopniowo. Jeszcze na studiach praktykowałam w kancelarii, która zajmowała się ochroną własności intelektualnej. Tam miałam też do czynienia z prawem dotyczącym nowoczesnych technologii. I w którymś momencie doszłam do wniosku: to jest to! Bo to jest dziedzina, która się wciąż rozwija i można się sporo ciekawych rzeczy nauczyć.

I weszła pani w świat informatyków, zdominowany przez mężczyzn. Jak się pani w nim czuje?

Bardzo dobrze! Choć rzeczywiście często uczestniczę w spotkaniach, na których jest 10 osób, a ja jestem tam jedyną kobietą. Jednak nigdy nie miałam złych doświadczeń. Nikt nie lekceważy mnie z powodu mojej płci. Myślę, że to kwestia tego, że wnoszę do wspólnych przedsięwzięć moją wiedzę i doświadczenie. To jest doceniane. Choć oczywiście podczas negocjacji zdarzają się ostre męskie słowa, wywołane emocjami. I nie są to słowa o interfejsach. Nie są one jednak ukierunkowane na dyskredytowanie moich kompetencji jako kobiety. Mam szczęście pracować z ludźmi z klasą.

Jak się negocjuje umowę, gdy przy stole siedzą ludzie sukcesu, przeświadczeni o własnej czarodziejskiej mocy i nieomylności?

Często cele wyznaczone w negocjacjach są wyznaczone właśnie przez egoistyczne cele i dumę stron. Ja patrzę na to od strony celu, jaki mamy osiągnąć, czyli podpisania kontraktu. I staram się na to właśnie zwracać uwagę. W negocjacjach czasem warto odpuścić niektóre mniej ważne sprawy, ale też warto pamiętać, w jakich sprawach korzystne by było przyparcie drugiej strony do muru.

Skąd u pani talent do negocjacji?

To trochę kwestia tradycji rodzinnych. Rodzice prowadzą z sukcesami od wielu lat własną firmę, zajmującą się handlem hurtowym. Po drodze kilka razy się przekształcała, a to wymagało wielu negocjacji. Trochę mi się to udzieliło.

Wielu informatyków traci pracę, bo ich zastępuje sztuczna inteligencja. Czy to samo nie grozi prawnikom?

W sprawach, w których prawnik zajmuje się dziś dość prostymi czynnościami – AI jest na najlepszej drodze do zastąpienia nas. Tu chodzi np. o przygotowywanie pism w nieskomplikowanych, powtarzalnych sprawach. Wydaje się bezkonkurencyjna np. dla potrzeb analizy ogromnej liczby dokumentów. Jednak wszędzie tam, gdzie są nietypowe sytuacje, wymagające kreatywnego podejścia, zrozumienia indywidualnej sytuacji klienta – tam człowieka z wiedzą i doświadczeniem prawniczym jeszcze długo nic nie zastąpi. W negocjacjach też.

Czytaj więcej

Adwokatka Joanna Affre: Dla szefa nie ma nic gorszego niż poczucie samotności decyzyjnej

Które z negocjacji szczególnie zapadły pani w pamięć?

Kiedyś mieliśmy w naszej kancelarii zadanie, by doprowadzić do podpisania kontraktu przed końcem roku. Tyle, że wszystkie dokumenty dostaliśmy od drugiej strony dość późno, bo w Sylwestra o godzinie 23.00. A ja wcześniej zaprosiłam gości do siebie do domu na imprezę sylwestrową. Nie odwołałam jej, wraz z kolegą z kancelarii, ubrani w balowe stroje, zamknęliśmy się w osobnym pokoju i dopinaliśmy ostatnie szczegóły. Wymiana podpisanych dokumentów nastąpiła o 23.45, gdy już wokół było słychać strzelające fajerwerki.

Zajmuje się pani też ochroną znaków towarowych. Zdarzyły się pani sprawy podobne do słynnego sporu o zastrzeżenie czerwonych podeszew butów Louboutin?

Aż tak medialnych sporów nie obsługiwałam. Ale prowadziłam już wiele spraw, znacznie mniej nagłośnionych, w których zagraniczne koncerny chcą „wykosić” polskich konkurentów. Zarzucają im rzekome podobieństwo nazw czy wzornictwa produktów. To nie są tak znane marki jak obuwnicze, ale mogę powiedzieć, że na przykład w branży budowlanej takie spory się toczą. Zresztą polscy przedsiębiorcy też wysuwają roszczenia do zagranicznych konkurentów.

Jest pani praktykującym prawnikiem już od 10 at. Co by pani poradziła młodszym kolegom i koleżankom, którzy chcieliby osiągnąć sukces w zawodzie?

Moją receptą było znalezienie sobie niszy na rynku – właśnie w obsłudze kontraktów IT oraz w prawie własności intelektualnej. Pewnie bym jej nie znalazła, gdybym w czasie studiów nie podjęła praktyki i nie szukała swojego miejsca. Zresztą nie od razu wybrałam drogę prawniczą. Rozpoczęłam od studiowania dziennikarstwa ze specjalizacją fotografii reporterskiej. Ale jednak uznałam, że jako prawniczka sprawdzę się lepiej. Przyznaję, miałam nieco szczęścia, bo poznałam w świecie prawniczym ludzi, którzy pomogli rozwinąć moje zainteresowania światem IT.

Czytaj więcej

Adwokat działająca na rzecz zwierząt: To one mnie znalazły. Bronię ich, gdy dzieje im się krzywda

Najlepiej łączyć to, co się lubi z tym, co daje dochody. To, co mogę poradzić – to od początku studiów interesować się nie tylko teorią wykładaną na studiach, ale też praktyką. Ona bywa ciekawsza od teorii! Ale też na uniwersytetach odbywa się mnóstwo różnych konferencji, działają koła naukowe. Warto tam bywać i budować kontakty. One są nie mniej ważne niż oceny na studiach. Gdy sama weryfikuję CV kandydatów do pracy, oceny nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Zdecydowanie bardziej interesuje mnie to, czy ktoś znalazł na siebie pomysł podczas studiów, ma jakąś pasję.

To co pani powie młodym ludziom uzależnionym od różnych Messengerów i WhatsAppów i utrzymujących, że wszelkie kontakty można utrzymywać w ten sposób oraz, że maja prawo być introwertykami?

Ja też jestem introwertyczką. Też chcę czasem spędzić trochę czasu sama ze sobą, gdy jestem zmęczona negocjacjami czy konferencjami. Ale warto wyjść ze swojej skorupy i zainteresować się bezpośrednim kontaktem z innymi ludźmi. To naprawdę wiele daje. Nie bójcie się rozmawiać!

A gdy jakiś Bardzo Ważny Pan Mecenas, który łaskawie przyjmie studenta na praktykę, nie tylko nie płaci za pracę, ale traktuje go na zasadzie „przynieś, wynieś, pozamiataj”, nie dopuszczając go do istoty prawniczego rzemiosła?

Zdarzają się takie przypadki, ale są patologią. Lepiej się nie poddawać i szukać innych miejsc. Rynek jest duży i prędzej czy później trafi się na tzw. swoje miejsce, w którym życzliwi prawnicy pomogą w zawodowej karierze. Akurat w naszej kancelarii staramy się traktować praktykantów partnersko i stopniowo włączać ich w merytoryczną pracę. Wychowywanie nowych członków zespołu to wyzwanie, ale bardzo nam zależy, by nasz zespół się rozwijał i świadczył usługi na jak najwyższym poziomie. Tak, wiem że w wielu prostszych sprawach takich młodych prawników może zastąpić sztuczna inteligencja. Ale też znam wyniki badań naukowych, które jednoznacznie stwierdzają, że bezrefleksyjne z niej korzystanie ogranicza aktywność naszego mózgu. Mówiąc kolokwialnie - po prostu będziemy głupieć, nie wykształcimy w sobie tych umiejętności tak, jak wykonując prace samodzielnie. A nam zależy, aby zarówno młodzi prawnicy jak i my, bardziej doświadczeni, byli w stanie wciąż myśleć i analizować coraz to nowe sytuacje, mądrze wspierając się technologią.

To mówi pani młodszym koleżankom i kolegom: odłóż tego czata GPT, pomyśl samodzielnie?

Gdy zapytamy sztuczną inteligencję o sprawy prawne, nader często udziela błędnych odpowiedzi. Bo na przykład bazuje na jakichś tekstach „z internetów” stworzonych na podstawie nieobowiązujących już przepisów. Nowoczesne narzędzia nie zwalniają nas z myślenia. To trochę podobne do tych przypadków, gdy nawigacja GPS wyprowadzała niezbyt rezolutnych kierowców w środek jeziora czy rzeki. To znak dzisiejszych czasów – korzystajmy z nowoczesnych technologii, ale nie uzależniajmy się od nich.

Prawo
Czy warto wziąć ślub w Las Vegas? Prawnik mówi o wadach, zaletach i konsekwencjach
Prawo
Nazwisko – kość (nie)zgody w małżeństwie. Kto, kiedy i o czym decyduje w tej kwestii?
Prawo
Szef Pentagonu likwiduje program na rzecz równouprawnienia kobiet
Prawo
Mediacja, czyli sztuka porozumienia. Jak ratuje czas, pieniądze i nerwy w sporze prawnym
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Prawo
Rozwód to nie tylko procedura w sądzie. To sztuka panowania nad emocjami