Zajmuje się pani też ochroną znaków towarowych. Zdarzyły się pani sprawy podobne do słynnego sporu o zastrzeżenie czerwonych podeszew butów Louboutin?
Aż tak medialnych sporów nie obsługiwałam. Ale prowadziłam już wiele spraw, znacznie mniej nagłośnionych, w których zagraniczne koncerny chcą „wykosić” polskich konkurentów. Zarzucają im rzekome podobieństwo nazw czy wzornictwa produktów. To nie są tak znane marki jak obuwnicze, ale mogę powiedzieć, że na przykład w branży budowlanej takie spory się toczą. Zresztą polscy przedsiębiorcy też wysuwają roszczenia do zagranicznych konkurentów.
Jest pani praktykującym prawnikiem już od 10 at. Co by pani poradziła młodszym kolegom i koleżankom, którzy chcieliby osiągnąć sukces w zawodzie?
Moją receptą było znalezienie sobie niszy na rynku – właśnie w obsłudze kontraktów IT oraz w prawie własności intelektualnej. Pewnie bym jej nie znalazła, gdybym w czasie studiów nie podjęła praktyki i nie szukała swojego miejsca. Zresztą nie od razu wybrałam drogę prawniczą. Rozpoczęłam od studiowania dziennikarstwa ze specjalizacją fotografii reporterskiej. Ale jednak uznałam, że jako prawniczka sprawdzę się lepiej. Przyznaję, miałam nieco szczęścia, bo poznałam w świecie prawniczym ludzi, którzy pomogli rozwinąć moje zainteresowania światem IT.
Najlepiej łączyć to, co się lubi z tym, co daje dochody. To, co mogę poradzić – to od początku studiów interesować się nie tylko teorią wykładaną na studiach, ale też praktyką. Ona bywa ciekawsza od teorii! Ale też na uniwersytetach odbywa się mnóstwo różnych konferencji, działają koła naukowe. Warto tam bywać i budować kontakty. One są nie mniej ważne niż oceny na studiach. Gdy sama weryfikuję CV kandydatów do pracy, oceny nie mają dla mnie żadnego znaczenia. Zdecydowanie bardziej interesuje mnie to, czy ktoś znalazł na siebie pomysł podczas studiów, ma jakąś pasję.
To co pani powie młodym ludziom uzależnionym od różnych Messengerów i WhatsAppów i utrzymujących, że wszelkie kontakty można utrzymywać w ten sposób oraz, że maja prawo być introwertykami?
Ja też jestem introwertyczką. Też chcę czasem spędzić trochę czasu sama ze sobą, gdy jestem zmęczona negocjacjami czy konferencjami. Ale warto wyjść ze swojej skorupy i zainteresować się bezpośrednim kontaktem z innymi ludźmi. To naprawdę wiele daje. Nie bójcie się rozmawiać!
A gdy jakiś Bardzo Ważny Pan Mecenas, który łaskawie przyjmie studenta na praktykę, nie tylko nie płaci za pracę, ale traktuje go na zasadzie „przynieś, wynieś, pozamiataj”, nie dopuszczając go do istoty prawniczego rzemiosła?
Zdarzają się takie przypadki, ale są patologią. Lepiej się nie poddawać i szukać innych miejsc. Rynek jest duży i prędzej czy później trafi się na tzw. swoje miejsce, w którym życzliwi prawnicy pomogą w zawodowej karierze. Akurat w naszej kancelarii staramy się traktować praktykantów partnersko i stopniowo włączać ich w merytoryczną pracę. Wychowywanie nowych członków zespołu to wyzwanie, ale bardzo nam zależy, by nasz zespół się rozwijał i świadczył usługi na jak najwyższym poziomie. Tak, wiem że w wielu prostszych sprawach takich młodych prawników może zastąpić sztuczna inteligencja. Ale też znam wyniki badań naukowych, które jednoznacznie stwierdzają, że bezrefleksyjne z niej korzystanie ogranicza aktywność naszego mózgu. Mówiąc kolokwialnie - po prostu będziemy głupieć, nie wykształcimy w sobie tych umiejętności tak, jak wykonując prace samodzielnie. A nam zależy, aby zarówno młodzi prawnicy jak i my, bardziej doświadczeni, byli w stanie wciąż myśleć i analizować coraz to nowe sytuacje, mądrze wspierając się technologią.