Małgorzata Mączka-Pacholak: W trybunale w Strasburgu nawet doświadczony prawnik ma ciarki na plecach

Prowadzę procesy w obronie praw człowieka, bo chcę zmieniać świat na lepsze – przyznaje adwokatka Małgorzata Mączka-Pacholak, laureatka nagrody Pro Bono w Rankingu Kancelarii Prawniczych „Rzeczpospolitej”.

Publikacja: 15.07.2025 09:49

Małgorzata Mączka-Pacholak: Czasem odczuwam, że jestem traktowana mniej poważnie, niż koledzy adwoka

Małgorzata Mączka-Pacholak: Czasem odczuwam, że jestem traktowana mniej poważnie, niż koledzy adwokaci, bo stereotypy dotyczące kobiet niestety nadal mają się dobrze w mojej branży.

Foto: Archiwum prywatne

Czasem się zastanawiam, dlaczego niektórzy prawnicy, zamiast poświęcić się intratnym sprawom gospodarczym, pracują dla kogoś za darmo. Robią to dla sławy?

Uważam, że mam w swoich rękach narzędzia, które pozwalają zmienić świat na lepsze. Te sprawy, które prowadzę bez wynagrodzenia są ważne społecznie, ważne dla ochrony praw jednostki. Gdy się podejmuję takich zadań, to nie dlatego że liczę na jakieś nagrody. Oczywiście jestem wdzięczna „Rzeczpospolitej” za docenienie mojej działalności pro bono. Ale przede wszystkim robię to, bo moje umiejętności jako prawniczki działającej na sali sądowej mogą się przyczynić do tego, że w jakichś obszarach życia będzie w naszym kraju trochę lepiej.

Nie może pani jednak zaprzeczyć, że prowadzenie głośnych sprawy sądowych dodaje adwokatowi rozgłosu i rozpoznawalności, a to może się później przełożyć na lukratywne zlecenia?

Nie zaprzeczę, bo w wielu przypadkach tak jest. Idealnie by było, gdyby nasze obciążenie obowiązkami na to pozwalało, a i wynagrodzenia, w tym za sprawy prowadzone z urzędu, były na tyle wysokie, abyśmy wszyscy mieli margines czasu i sił na zajmowanie się za darmo sprawami nośnymi społecznie. Nie wszyscy moi koledzy i koleżanki po fachu mają taki komfort. Kancelaria Pietrzak Sidor & Wspólnicy, z którą od lat współpracuję, takie możliwości daje, szczególnie biorąc pod uwagę zaangażowanie i wrażliwość społeczną adwokata Mikołaja Pietrzaka.

Na co dzień prowadzi pani sprawy karne. Dobrze się zarabia na wyciąganiu człowieka zza krat?

Czytaj więcej

Adwokat Anna Olszewska: Kontrakty informatyczne dopinam nawet w Sylwestra

Tak, to bywają dochodowe zlecenia. Taki jest rynek naszych usług, wiele osób korzysta z profesjonalnej pomocy adwokatów i adwokatek w sprawach karnych, których usługi nie bywają tanie. Aczkolwiek znów podkreślę, ze ja po prostu lubię swoją pracę i to nie pieniądze są podstawową motywacją do niej. Mój zawód daje poczucie całkiem dużej sprawczości, zwłaszcza gdy chodzi o litygacje strategiczne.

Reklama
Reklama

Zdefiniujmy to pojęcie dla czytelników niezorientowanych w prawie.

Chodzi o takie procesy sądowe, które mają na celu wywołanie systemowych zmian w interesie publicznym, czy to poprzez zmianę orzecznictwa, czy też samego prawa. W sądzie można mieć wrażenie, że wszystko jest dość sformalizowane i statyczne. Ale jednak umiejętną argumentacją można przekonać sędziów, by wydali wyrok gwarantujący lepsze poszanowanie praw jednostki, gdy dotychczas takie prawa były słabo realizowane.

Kiedyś pełnomocnicy stron wygłaszali przed sądami płomienne mowy, by trafić nie tylko do umysłu sędziego, ale też do jego serca. Czy dziś to tez się zdarza?

Może nie w każdym przypadku, ale dobrze przygotowane ustne wystąpienia pełnomocnika strony mają duże znaczenie. Gdy patrzę na sprawy dotyczące praw człowieka, które prowadzę, ważne jest zarówno to co napiszę w pismach sądowych, jak też to, co powiem na sali. Muszę przedstawić sądowi pewien standard ochrony praw człowieka, wynikający np. z konwencji międzynarodowych i przedstawić szczegółowe argumenty na piśmie. Ale oczywiście mowa też ma znaczenie. W procesach karnych ważną częścią procesu są mowy końcowe i tu też trzeba się wykazać elokwencją.

Gdy wchodzi pani na salę sądową, ma pani czasem ciarki na grzbiecie?

Najbardziej stresującymi rozprawami w moim życiu były te przed naszym dawnym Trybunałem Konstytucyjnym oraz przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu. Tam były ciarki. Bo to najwyższa ranga władzy sądowniczej i najwyższy poziom merytoryczny rozpraw. Gdy prawnik występuje w takim miejscu, musi mieć ogromny zasób wiedzy, znacznie wykraczający poza znajomość samego prawa. Kiedyś w naszym TK mieliśmy do czynienia z najtęższymi prawniczymi umysłami. Mówię to bez ironii – orzekały tam osoby z imponującą wiedzą i z klasą, analizujące drobiazgowo różne zasady konstytucyjne w relacji do przepisów czy nawet zwyczajów. Na przykład, gdy TK rozpoznawał sprawę tzw. uboju rytualnego, sędziowie pytali nie tylko o dzisiejszą ustawę o ochronie zwierząt, ale tez o Talmud, gdzie w już w starożytności zapisano żydowskie zwyczaje. Z kolei gdy się występuje w Strasburgu, można się spodziewać pytań od sędziów z różnych krajów, reprezentujących różne porządki i tradycje prawne. I proszę mi uwierzyć – nigdy nie da się przewidzieć, o co zapytać mogą sędziowie pełnomocnika skarżącego w trakcie rozprawy.

Wygrała pani w Strasburgu proces o inwigilację polskich obywateli przez państwo. Ciężko było?

W tym procesie reprezentowałam adwokata i działaczy organizacji pozarządowych, którzy – najkrócej mówiąc – kwestionowali możliwość bycia podsłuchiwanymi bez możliwości zaskarżenia tego w ochronie swojego prawa do prywatności. Po skomplikowanym procesie pisemnym, Trybunał zwołał rozprawę i zaprosił nas na nią. Trzeba zauważyć, że to się zdarza niezwykle rzadko, bo wyroki zapadają tam najczęściej bez rozprawy. Zaproszono też przedstawicieli polskiego rządu, wspomaganych przez liczną grupę doradców ze służb specjalnych, do tego reprezentantów organizacji prawniczych, a nawet specjalnego sprawozdawcę z ONZ. Usłyszeliśmy szereg drobiazgowych pytań o prawo i praktykę związana z inwigilacją w Polsce, a jest to niezwykle skomplikowana materia. Miałam zaledwie 20 minut na sformułowanie odpowiedzi i jej przedstawienie. A była to przecież skomplikowana sprawa, której akta w Trybunale liczyły setki stron. I było to najbardziej stresujące 20 minut mojego zawodowego życia.

Ale się udało. Trybunał stwierdził, że polskie przepisy są sprzeczne z Europejską Konwencją Praw Człowieka i naruszają prawo do prywatności.

I był to efekt nie tylko owych 20 minut, ale też starannego przygotowania całej sprawy. Przy takich zadaniach trzeba posiąść sztukę doboru argumentów. Można ich przytoczyć tysiąc, ale w ten sposób zanudzi się sąd. Lepiej wybrać pięć, ale trafiających w samą istotę sprawy.

Czytaj więcej

Adwokatka Joanna Affre: Dla szefa nie ma nic gorszego niż poczucie samotności decyzyjnej
Reklama
Reklama

To kwestia doświadczenia, intuicji, czego jeszcze?

Doświadczenia, wiedzy i staranności. Jeśli się chce wygrać skomplikowaną sprawę, trzeba bardzo głęboko „zanurkować” w temat i zbadać wiele jego aspektów. Bo pełnomocnik musi być przygotowany nie tylko na to, że sąd czy trybunał zapyta go o sama sprawę. Mogą paść pytania o statystyki obrazujące zjawisko, którego dotyczy sprawa. Jeśli sprawa zahacza o pewne zwyczaje, jak choćby wspomniany ubój rytualny, trzeba się wykazać znajomością Starego Testamentu i Talmudu. Wiedza ogólna i wszechstronność to ważny zasób prawnika występującego w tego typu sprawach.

Dlaczego w ogóle zainteresowała się pani karierą prawnika?

Nie od razu chciałam to robić. Rozważałam socjologię albo ekonomię. Dostałam się na studia prawnicze i stwierdziłam, że spróbuję tam swoich sił. Po pierwszym roku studiów i zgłębianiu prawa rzymskiego czy historii prawa, miałam wrażenie że się pomyliłam. Na szczęście później miałam zajęcia m.in. z dr. Adamem Bodnarem, dzisiejszym ministrem sprawiedliwości. To od niego dowiedziałam się o programie praktyk w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, z którą wówczas współpracował. I to właśnie te praktyki pokazały mi, jak fascynujący jest temat praw człowieka i ile jest tu pracy do zrobienia. Równocześnie praktykowałam w renomowanych kancelariach i poznałam sztukę naszego fachu.

A więc to praktyka przekonała panią do zawodu, a nie uczelniana teoria?

Tak! I to samo mogę poradzić studentom i studentkom, którzy mają wątpliwości, czy dobrze wybrali kierunek studiów. Dopiero poznanie praktyki i ludzi którzy się nią zajmują daje pojęcie o zawodzie. W przypadku młodych prawników i prawniczek warto też przyjrzeć się różnym formom pracy: temu jak wygląda praca sądu, jak praca urzędu, jak prawnicza obsługa biznesu i jak działalność w organizacji pozarządowej. Praca prawnika to praca z ludźmi, dlatego warto jak najwcześniej rozszerzać swoje horyzonty i budować różne kontakty już na studiach. Gdybym nie spotkała na drugim roku studiów kilku wspaniałych ludzi, którzy pokazali mi że praca prawnika jest ciekawa i ma sens – pewnie bym te studia rzuciła.

Czy kobiecie prawniczce łatwiej się realizować w tym zawodzie, niż mężczyźnie?

Niestety nadal mam wrażenie, że bywa trudniej. Są pewne stereotypy dotyczące kobiet, także odnoszące się do mojego zawodu. Niemal każdy prawnik czy prawniczka karnista czasem musi prowadzić sprawy trudne, drastyczne, ciężkie emocjonalnie. Sama nieraz miałam z takimi styczność. To trudne doświadczenie, i uważam że jest takie zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Czasem w różnych sytuacjach odczuwam, że jestem traktowana mniej poważnie, niż koledzy adwokaci, bo stereotypy dotyczące kobiet niestety nadal mają się dobrze w mojej branży. Liczę że praca kobiet adwokatek je skutecznie wyeliminuje. Koniec końców, o jakości naszej pracy świadczą jej efekty, a one zależą od fachowości, a nie od płci.

Czasem się zastanawiam, dlaczego niektórzy prawnicy, zamiast poświęcić się intratnym sprawom gospodarczym, pracują dla kogoś za darmo. Robią to dla sławy?

Uważam, że mam w swoich rękach narzędzia, które pozwalają zmienić świat na lepsze. Te sprawy, które prowadzę bez wynagrodzenia są ważne społecznie, ważne dla ochrony praw jednostki. Gdy się podejmuję takich zadań, to nie dlatego że liczę na jakieś nagrody. Oczywiście jestem wdzięczna „Rzeczpospolitej” za docenienie mojej działalności pro bono. Ale przede wszystkim robię to, bo moje umiejętności jako prawniczki działającej na sali sądowej mogą się przyczynić do tego, że w jakichś obszarach życia będzie w naszym kraju trochę lepiej.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Prawo
Co zrobić, gdy zostało się okradzionym i straciło dokumenty na wakacjach za granicą?
Prawo
Adwokat Anna Olszewska: Kontrakty informatyczne dopinam nawet w Sylwestra
Prawo
Czy warto wziąć ślub w Las Vegas? Prawnik mówi o wadach, zaletach i konsekwencjach
Prawo
Nazwisko – kość (nie)zgody w małżeństwie. Kto, kiedy i o czym decyduje w tej kwestii?
Prawo
Szef Pentagonu likwiduje program na rzecz równouprawnienia kobiet
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama