Ludzie na ogół nie lubią urzędników skarbowych. Mówi się, że wykonujecie jeden z najstarszych zawodów świata, bo poborcy danin byli już w starożytności. Jak się pani z tym czuje?
Myślę, że mimo wszystko i tak jesteśmy coraz bardziej lubiani. Wskazują na to sondaże opinii publicznej, zamawiane przez Krajową Administracje Skarbową. W ostatnich latach wprowadzono u nas różne nowe regulaminy, zakładające traktowanie podatników jak klientów. Nam to nie zawsze odpowiada, bo „klient” sugeruje, jakobyśmy sprzedawali jakieś usługi. Oczywiście wiele zrobiono, by poprawić jakość obsługi osób przychodzących do urzędów skarbowych. Ale wciąż pokutuje pogląd, także w mediach, że gnębimy zwykłych ludzi i małe firmy, a ty większym pozwalamy bezkarnie nie płacić podatków.
O, przepraszam – w „Rzeczpospolitej” nieraz pisaliśmy, że i dużym firmom błędnie zarzucaliście nieuczciwość.
Błędów nie robi ten, kto nic nie robi. Pracuję w administracji podatkowej prawie 22 lata, brałam udział w wydawaniu decyzji po kontrolach i nie pamiętam przypadku, by wydano decyzję niekorzystną dla podatnika zupełnie bezpodstawnie.
Niedawno kierowany przez panią związek stanął w publicznej obronie kontrolerów skarbowych, którzy spotkali się z agresją podczas swojej pracy.