"The Traitors. Zdrajcy". Nowe show szkodliwe dla dobra społecznego? Psycholog ocenia

Zdaniem psychologa profesora Wojciecha Kuleszy nowy format, który od dziś będą mogli oglądać widzowie jednej z polskich stacji telewizyjnych, bazuje na najniższych instynktach społecznych.

Publikacja: 28.02.2024 20:26

Prof. Wojciech Kulesza: Intencją nadawcy "Zdrajców" nie jest zachęcenie widzów do pogłębionych refle

Prof. Wojciech Kulesza: Intencją nadawcy "Zdrajców" nie jest zachęcenie widzów do pogłębionych refleksji.

Foto: Adobe Stock

Dziś wieczorem w jednej ze stacji telewizyjnych zostanie wyemitowany pierwszy odcinek nowego show – „The Traitors. Zdrajcy”. Nadawca anonsuje ten format jako uwielbiany przez miliony ludzi na całym świecie, wyjątkowy i oryginalny. Jakie są pańskie – jako psychologa społecznego – refleksje na jego temat? Sądzi Pan, że program wniesie coś ciekawego i wartościowego do przestrzeni społecznej?

Wojciech Kulesza: Z punktu widzenia dobra społecznego, a nie telewizyjnego, bo na tym się nie znam, nie sądzę, aby tak się stało. Nie widziałem żadnego odcinka tego formatu – również w wersji obcojęzycznej, ale z tego, co mi wiadomo o formule programu, wynika, że bazuje on na najniższych ludzkich instynktach. Tłumaczenie nadawcy, że jest uwielbiany na całym świecie, można porównać do tego, w jaki sposób zachwala się media społecznościowe. Mówi się o nich, że dostarczają ludziom rozrywki i możliwości podejmowania interakcji społecznych, a prawda jest taka, że najbardziej żerują one na depresji, ludzkich uzależnieniach i szczuciu. Jeśli chodzi o rzeczonych "Zdrajców”, na pewno znajdą się osoby, które przyklasną programowi i będą go śledzić. Nie zmienia to jednak faktu, że w kontekście społecznym jedyny pożytek, jaki będzie z niego płynął, to zyski nadawcy i ewentualnie zdobycie popularności przez uczestników – bo chyba na tym im zależy, skoro zdecydowali się na udział w show.

Wyraźnie mówi pan, że korzyści z emisji „Zdrajców” raczej nie można się spodziewać. A co z zagrożeniami? Czy tutaj można coś przewidywać?

Tak, jak najbardziej. W psychologii i socjologii bardzo wiele uwagi poświęca się ważnym zagadnieniom, jakimi są zaufanie i kapitał społeczny. Badania dowodzą, że ich budowanie i wzmacnianie opłacają się – w szerokim kontekście. Wiadomo też, że narody różnią się pod względem zasobów, o których mowa. Polacy nie są w czołówce tych, którzy mają się tutaj czym chwalić. Warto byłoby więc wzmacniać te obszary, a nie dodatkowo je osłabiać, na przykład emitując tego rodzaju format.

Zgodnie z dobrze znanym w psychologii prawem częstej ekspozycji kontakt z określonymi wzorcami zachowań sprawia, że uznajemy je za normę. Jeśli więc mam okazję i oglądam program, w którym w pewnym sensie promowana jest zdrada, oszustwo i knucie, zaczynam myśleć, że w byciu zdrajcą nie ma nic złego. Co więcej: w tym konkretnym przypadku jest ona nawet oczekiwana i nagradzana. To może mieć daleko idące konsekwencje społeczne. Byłoby wskazane, aby nadawcy medialni dostrzegali i rozumieli w skali makro odpowiedzialność społeczną, którą ponoszą. Krótko mówiąc: lepiej byłoby promować współpracę i budowanie zaufania niż zdradę i chęć eliminacji przeciwnika. Te działania – szczególnie w programie – mogą przynieść jednostkowe i krótkoterminowe sukcesy, ale jeśli przełożyć by ja na kontekst społeczny, zdecydowanie szkodzą jednostkom i grupom.

Przy okazji – nawiązując do tytułu programu, o którym mowa: w Polsce od pewnego czasu mamy dość poważny problem psychoterapeutyczny. Istnieje bowiem pewna grupa osób działających w tym obszarze, które przekonują pacjentów, że zdrada w związku ma uzdrawiającą moc i może przysłużyć się parze. Ludzie eksperymentują więc z tego rodzaju zachowaniami, a następnie ponoszą ich bardzo przykre konsekwencje. Z badań jasno wynika, że zdrada nigdy nie robi dobrze związkowi. Jednemu z partnerów być może tak, ale nigdy obojgu. Oszustwo nie może być formą terapii.

Czytaj więcej

Jak ciche dni wpływają na relacje w związku? Psychologowie ostrzegają

Odwołując się jeszcze do tekstów wykorzystanych w zapowiedziach „Zdrajców”, w których informuje się, że program jest uwielbiany przez miliony ludzi na świecie: jeśli faktycznie tak jest, to co sprawia, że ludzie chcą oglądać tego rodzaju show?

To, o czym już wcześniej wspominałem: najniższe instynkty. Jako ludzie lubimy przyglądać się cudzej porażce. W psychologii nazywamy to terminem schadenfreude, czyli radością z cudzej krzywdy. Inny czynnik, o którym warto wspomnieć, to tak zwana zmiana optyki – spojrzenie porównawcze w dół. Czujemy się lepiej, mamy wyższą samoocenę, gdy dostrzegamy, że ktoś postępuje gorzej niż my. I jeszcze jedna kwestia: coś, co nazywamy moralnym oczyszczeniem. Widząc, że ktoś bez skrupułów łamie obowiązujące zasady i uznając, że my robimy to bardziej subtelnie, usprawiedliwiamy własne – również niestosowne – działania. To, o czym mówię, dobrze obrazuje podejście wielu osób do kwestii zanieczyszczenia klimatu. Jeśli ktoś na przykład okazjonalnie korzysta z nieekologicznych sposobów ogrzewania domu i widzi, że sąsiad robi to częściej, czuje się dużo lepiej niż w sytuacji, gdy byłby jedynym dopuszczającym się tych działań.

Oczywiście jeśli chodzi o emitowanych w telewizji „Zdrajców”, jednorazowe obejrzenie show nie zmieni radykalnie podejścia jego widzów do kwestii współpracy społecznej, potrzeby budowania zaufania i odpowiedzialności. Warto jednak pamiętać, że to dołożenie kolejnego kamyczka do lawiny, która już ma dość pokaźny rozmiar i skutecznie rujnuje to, co ważne w relacjach społecznych. Z badań kanadyjskiego psychologa Stevena Pinkera wynika, że obiektywnie rzecz biorąc, w ostatnich 30 latach świat stał się miejscem dużo bardziej przyjaznym do życia, niż był wcześniej. Niestety, ludzie tak tego nie postrzegają m.in. przez to co widzą na ekranie telewizora bądź smartfona. Warto pracować nad zmianą w tym obszarze, a nie pogłębiać problem.

W kilku komunikatach zapowiadających program powiedziano, że jego uczestnicy – raczej przeciętne osoby, nie celebryci – to ludzi o wyjątkowym rysie charakteru. Nie zdefiniowano tego pojęcia, ale domyślam się, że może chodzić o pewną skłonność do wątpliwych moralnie zachowań. Czy tak należy na to patrzeć?

To jest jedna z kwestii w tym temacie, której można się obawiać. Nie każdy ma świadomość, że to nie rys charakteru, ale sytuacja czyni z człowieka złoczyńcę. W show, o którym rozmawiamy, okoliczności są ułożone tak, aby skłonić uczestników do tego rodzaju działań. To nie są źli ludzie. Patrząc na nich, widzowie nie powinni więc myśleć „ja bym się tak nie zachował”, będąc przekonanymi o swojej wyższości, bądź „w wolności” od paskudnej cechy charakteru. Przeciwnie: byłoby wskazane, żeby przyszła im do głowy myśl „ja też mógłbym tak postąpić”. Gdyby tak się stało, można by to nawet uznać za pozytyw płynący z emisji i oglądania tego formatu.

No, właśnie, jeśli już przy tym jesteśmy: czy mając na uwadze wszystkie negatywne aspekty programu, krytycznie należałoby również ocenić osoby, które będą chciały go oglądać?

Nie, absolutnie nie. Użyję mocnego porównania: można czytać „Mein Kampf” i być dobrym człowiekiem. Ba, czasami nawet trzeba przeczytać, żeby nim być. We wszystkim chodzi o refleksję towarzyszącą odbiorowi tego, co widzimy i słyszymy, z czym się stykamy. Jeśli oglądaniu show będzie towarzyszyła empatia dla oszukanych, zdradzonych przegranych i próba zrozumienia zachowania zdrajców, to wszystko będzie w porządku. Warto przy tym pamiętać, że intencją nadawcy programu na pewno nie jest zachęcenie widzów do pogłębionych refleksji.

Dr hab. Wojciech Kulesza, prof. USWPS

Psycholog społeczny. W pracy naukowej zajmuje się zjawiskiem mimikry (czyli naśladownictwa zachowań, gestów i mowy ludzi), nierealistycznym optymizmem (wrażeniem, że ktoś jest mniej narażony na zagrożenie niż wszyscy inni wokół) oraz tzw. medycznym fake newsem (uleganiem nieprawdziwym informacjom „medycznym”).
Jest autorem m.in. książki pt.: Efekt kameleona. Psychologia naśladownictwa (2016), w której skupił się na analizie naśladownictwa i zysków oraz strat, jakie niesie to zjawisko.
Był przewodniczącym i członkiem Zespołu Interdyscyplinarnego do spraw działalności upowszechniającej naukę powołanym przez Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego Barbarę Kudrycką. W latach 2012-2013 stypendysta w USA – Florida Atlantic University. Członek rady programowej Festiwalu Nauki.
Na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia dyplomowe z zakresu psychologii społecznej i psychologii miłości. Jest kierownikiem Katedry Psychologii Społecznej oraz specjalizacji praktyczna psychologia społeczna.

Dziś wieczorem w jednej ze stacji telewizyjnych zostanie wyemitowany pierwszy odcinek nowego show – „The Traitors. Zdrajcy”. Nadawca anonsuje ten format jako uwielbiany przez miliony ludzi na całym świecie, wyjątkowy i oryginalny. Jakie są pańskie – jako psychologa społecznego – refleksje na jego temat? Sądzi Pan, że program wniesie coś ciekawego i wartościowego do przestrzeni społecznej?

Wojciech Kulesza: Z punktu widzenia dobra społecznego, a nie telewizyjnego, bo na tym się nie znam, nie sądzę, aby tak się stało. Nie widziałem żadnego odcinka tego formatu – również w wersji obcojęzycznej, ale z tego, co mi wiadomo o formule programu, wynika, że bazuje on na najniższych ludzkich instynktach. Tłumaczenie nadawcy, że jest uwielbiany na całym świecie, można porównać do tego, w jaki sposób zachwala się media społecznościowe. Mówi się o nich, że dostarczają ludziom rozrywki i możliwości podejmowania interakcji społecznych, a prawda jest taka, że najbardziej żerują one na depresji, ludzkich uzależnieniach i szczuciu. Jeśli chodzi o rzeczonych "Zdrajców”, na pewno znajdą się osoby, które przyklasną programowi i będą go śledzić. Nie zmienia to jednak faktu, że w kontekście społecznym jedyny pożytek, jaki będzie z niego płynął, to zyski nadawcy i ewentualnie zdobycie popularności przez uczestników – bo chyba na tym im zależy, skoro zdecydowali się na udział w show.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Psychologia
Breadcrumbing, czyli okruchy związku. Co to za manipulacja i jak się z niej uwolnić?
Psychologia
Czy poślubiłam/em właściwą osobę? Słowa terapeutki Esther Perel dają do myślenia
Psychologia
Fizycznie zdrowa 28-letnia Holenderka dokona eutanazji. Psycholożka krytycznie o decyzji lekarzy
Psychologia
Shannen Doherty opowiedziała, jak przygotowuje się do śmierci. "Ma do tego pełne prawo"
Psychologia
Lubię siebie - to da się zrobić. Psycholożka o budowaniu samoakceptacji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił