Jakie skutki zdrowotne odczuwamy już dziś przez kryzys klimatyczny?
Weronika Michalak: Skutki zdrowotne zmiany klimatu są bardzo liczne i można je kategoryzować w wielu obszarach. W manifeście „100 dni dla polskiej przyrody i klimatu” ograniczyliśmy swój przekaz do dwóch najważniejszych kwestii zdrowotnych, jednak to zaledwie część problemów wynikających ze zmieniającego się klimatu.
W pierwszej kolejności skupiliśmy się na boreliozie, czyli wektorowej odkleszczowej chorobie zakaźnej, na którą wzrost zachorowalności w Polsce jest bezpośrednio wiązany ze zmianą klimatu. Wektory, czyli organizmy przenoszące patogeny chorobotwórcze – jak kleszcze czy komary – w wyniku podnoszenia się średniej temperatury na danym obszarze, mają zdolność do wyższej przeżywalności i rozmnażania. A niestety nie wykształciliśmy odporności na wektorowe choroby zakaźne typu borelioza czy na choroby tropikalne, które już teraz zaczynają rozprzestrzeniać się w klimacie umiarkowanym. W przypadku boreliozy wzrost zachorowań jest torpedujący - jeszcze 15 lat temu notowano w naszym kraju około 3,5 tys. przypadków rocznie, a w ostatnich latach jest ich około 20 tysięcy. Oczywiście poprawiła się również diagnostyka i świadomość choroby skutkująca większą liczbą testów, jednak kleszcze występują już nawet w centrach miast – co kiedyś nie miało miejsca. Przewidujemy dalszy wzrost nasilenia wektorowych chorób zakaźnych, dlatego chcielibyśmy, aby polski system ochrony zdrowia dobrze przygotował się do walki z wyzwaniami związanymi z klimatem. Ważne jest, by opieka zdrowotna zrobiła krok do przodu i przygotowała kompleksową profilaktykę chorób klimatozależnych. Pojawienie się malarii czy dengi w Europie to zgodnie z przypuszczeniami naukowców kwestia kilku – kilkunastu lat. Już teraz pojawiają się przypadki chorób tropikalnych u osób niepodróżujących, co oznacza, że np. komar tygrysi przenoszący dengę może przeżyć w naszym klimacie. Co to oznacza? Że choroby tropikalne wkrótce mogą rozprzestrzeniać się także nad Wisłą – a w tej chwili nie mamy ani programów profilaktycznych, ani świadomości społecznej, ani przygotowania systemu ochrony zdrowia do tych wyzwań.
Druga kwestia, której poświęciliśmy uwagę w Manifeście, to wdrażanie procedury Oceny Oddziaływania na Zdrowie. Przy rosnącej świadomości różnorodnych konsekwencji zdrowotnych poszczególnych inwestycji czy decyzji strategicznych mogących zaburzać naturalne ekosystemy czy wpływać na klimat, należy – oprócz Oceny Oddziaływania na Środowisko – przygotowywać również kompleksową analizę oddziaływania danej decyzji na zdrowie publiczne. Niestety aspekt wpływu różnych inwestycji na zdrowie był przez lata marginalizowany. Kiedy planowana jest budowa – przykładowo – elektrowni czy zakładu przemysłowego, przygotowywany jest dokument uwzględniający tzw. Ocenę Oddziaływania na Środowisko. Jednak naszym zdaniem brakuje w nim kompleksowego połączenia kwestii stanu środowiska naturalnego i zdrowia ludzi. Czyli na cały proces inwestycji powinniśmy patrzeć szerzej – uwzględniając skutki zdrowotne np. emisji zanieczyszczeń do powietrza, wody czy gleb czy emisje gazów cieplarnianych, które są główną przyczyną zmiany klimatu i jej wszelkich konsekwencji zdrowotnych. Dużym problemem w miastach jest też zabetonowywanie przestrzeni, które sprawia, że nasila się tzw. "efekt miejskiej wyspy ciepła" – czyli temperatura w miastach jest o kilka stopni wyższa niż na obszarach pozamiejskich. To może nasilać skutki zdrowotne fal upałów, które podwyższają zachorowalność i umieralność z powodu problemów sercowo-naczyniowych, głównie u osób starszych. Takie kwestie także powinno się uwzględniać w Ocenie Oddziaływania na Zdrowie – np. przy planach budowy betonowych placów czy innych obiektów na terenach miast. Głównym celem powstania dokumentu, o który apelujemy w Manifeście, byłaby kompleksowa świadomość na temat skutków zdrowotnych danych decyzji.
Jak to rozwiązać z prawnego punktu widzenia?