Fundacja Toto Animo otrzymała nagrodę Real Estate Impactor. Co pani poczuła jako prezeska, odbierając to wyróżnienie?
Muszę przyznać, że to było dla mnie zaskoczenie. Zwłaszcza, że ostatnio naprawdę nie miałyśmy czasu na jakąkolwiek promocję. Nie wiem, w jaki sposób dziennikarze „Rzeczpospolitej” dotarli do naszej inwestycji, ocenili ją tak dobrze i postanowili nas nagrodzić. Ale też dzięki temu mogłam się na chwilę zatrzymać. Obie, z drugą członkinią zarządu, mogłyśmy wyjść zza biurek, zza papierów, i poświętować coś, na co do tej pory zupełnie nie było przestrzeni. Powstał budynek i okazało się, że w oczach ludzi z zewnątrz to naprawdę duży sukces. Wtedy i my spojrzałyśmy na to w ten sposób, bo rzeczywiście to jest sukces. Jest efektem wielu naszych starań, długofalowej strategii. I na pewno nie jest to jeszcze koniec naszej pracy.
Proszę opowiedzieć o tej inwestycji.
Od samego początku działalności naszej fundacji, czyli od 2011 roku, wiedziałyśmy, że przyjdzie moment, kiedy trzeba będzie stworzyć dom dla osób, z którymi pracujemy. To dorosłe osoby z autyzmem, nisko funkcjonujące, które bez rodziców sobie nie poradzą. I wiadomo, że kiedyś rodziców już nie będzie. Dlatego naszym strategicznym celem od początku było stworzenie im miejsca do zamieszkania po tym, jak opuszczą dom rodzinny. Nad tym pracujemy. W ramach pilotażowego projektu Rady Nadzorczej PFRON powstały mury budynku i teraz trzeba je wyposażyć. Ten budynek to rezultat działalności takich organizacji jak nasza, pracujących na rzecz osób, które nie mają możliwości funkcjonowania bez opieki. Rada Nadzorcza PFRON postanowiła wsłuchać się w potrzeby takich organizacji i ogłosiła konkurs. Fundacja Toto Animo do niego przystąpiła i udało się. W całej Polsce w tym naborze wyłoniono 23 organizacje, które rozpoczęły budowę podobnych domów. To się nazywa: wspomagane społeczności mieszkaniowe. Zasada jest taka, że każda osoba otrzymuje swoje mieszkanie, minimum 25-metrowe, choć może być większe. W jednym domu mieszka maksymalnie 12 osób. Dom składa się więc z dwunastu kawalerek, podzielonych na mniejsze wspólnoty. Zapewniona jest w nim możliwość świadczenia usług, w tym usług asystenckich, czyli wszystkiego, co jest potrzebne do możliwie samodzielnego życia.
Czym ten dom różni się od Domu Pomocy Społecznej?
Różni się bardzo. Tu nie chodzi o to, żeby umieścić człowieka w instytucji, odebrać mu wolę i sprawczość, a rodzinie odebrać wpływ. Wręcz przeciwnie, tu chodzi o swobodne zamieszkanie. O to, żeby taka osoba mogła żyć tak, jak chce. A rodzina może przychodzić o każdej porze dnia i nocy, i ma dużo do powiedzenia w kwestii organizacji życia swojej bliskiej osoby. To od mieszkańca zależy, czy będzie jadał wspólne posiłki z innymi, czy sam coś sobie ugotuje w swoim aneksie kuchennym, czy może pójdzie coś zjeść na miasto. Na tym polega wolność zamieszkania. A ponieważ my zajmujemy się osobami z autyzmem, ten dom jest dedykowany właśnie im.
Czytaj więcej
Myślę, że architektura powinna podążać za stylem życia człowieka, za potrzebą dnia dzisiejszego -...
Tego rodzaju domy powstają w całej Polsce?
W tym pierwszym naborze, jak wspomniałam, takich domów w całej Polsce powstaje 23, a nasz jest jednym z nich. To projekt pilotażowy. Co ciekawe, podpisałyśmy pierwszą w Polsce umowę na tego typu przedsięwzięcie. Pierwszy etap polegał na stworzeniu koncepcji budynku funkcjonalno-usługowego: Ta koncepcja musiała być zgodna z założeniami programu. Czyli: mieszkania dla 12 osób, z wyraźnym wydzieleniem przestrzeni dla każdej z nich. Każdy ma mieć swoją strefę życia. Może sobie ustawić sprzęty, jakie chce, może wstawać o dowolnej godzinie. To jest prywatne mieszkanie, formalnie do wynajęcia. Oprócz tego trzeba było przewidzieć przestrzeń wspólną – do życia z innymi mieszkańcami i dla usługodawców.