Autorka przybliża temat autyzmu, który, jak się okazuje, dotyczy także kobiet aktywnych zawodowo, na wysokich stanowiskach, będących ekspertkami w wielu dziedzinach. - Otoczenie nie widzi tego, z czym dana osoba się mierzy. Zauważa tylko efekt końcowy, czyli sukces, a więc zakłada, że ta osoba nie może być autystyczna. A w ten sukces często wpisana jest depresja i zaburzenia lękowe. Gdyby osoby autystyczne wzrastały w środowisku sprzyjającym, gdyby świat je rozumiał, to nie miałyby depresji i zaburzeń lękowych. Wystarczyłoby, żeby zwykły neurotyp stanowił mniejszość, ale to chyba niemożliwe – mówi autorka książki, tłumacząc, jak należy spojrzeć na problem autyzmu.
Autyzm to nie choroba, a zaburzenie rozwoju
- W znaczeniu medycznym autyzm nie jest chorobą i nigdy nią nie był. W klasyfikacji chorób i zaburzeń jest określany jako zaburzenie rozwoju. Zaburzenie rozwoju, bo dziecko w spektrum autyzmu od początku swojego życia rozwija się nieco inaczej niż rówieśnicy. Natomiast ja wolę taką definicję bardziej humanistyczną, mówiącą o tym, że autyzm jest inną ścieżką rozwoju człowieka. I ta ścieżka rozpoczyna się już w brzuchu matki. Potem to dziecko się rodzi z autyzmem i miejmy nadzieję, że umrze jako stary, spełniony człowiek autystyczny. Ale autystycznym jest się przez całe życie. Jeżeli ktokolwiek słyszał albo czytał artykuł o dziecku, które wyszło z autyzmu, to proszę pamiętać, że to jest albo fikcja, albo źle postawiona diagnoza.
Czytaj więcej
Gościem najnowszego odcinka podcastu „Powiedz to kobiecie” jest aktorka Marieta Żukowska, odtwórc...
Autyzm nazwany po imieniu – początek nowego etapu
Jeśli już mowa o diagnozie, okazuje się, że w przypadku osób autystycznych, była ona dla nich wręcz uwalniająca. - Absolutna większość z nich miała poczucie ulgi. Mówiły „Ach, to ja po prostu jestem autystyczna, to nie jest tak, że ze mną coś jest nie w porządku. Czyli te błędy, które popełniałam nie wynikały z tego, że byłam głupia. Jeśli zrobiłam coś źle, to dlatego, że inaczej nie mogłam. Nie wiedziałam, jaka jestem. Nie wiedziałam nic o tej części swojej tożsamości”- przytacza słowa swoich rozmówczyń Monika Szubrycht i podkreśla, że diagnoza ma przede wszystkim pomóc osobie autystycznej. - Diagnoza jest potrzebna wtedy, kiedy dzieje się coś niedobrego. Kiedy czujemy, że coś złego dzieje się w naszym życiu, jesteśmy wypaleni: zawodowo, w związku lub w macierzyństwie.