Założona przez panią Fundacja LabRescue zajmująca się odzyskiwaniem z laboratoriów zwierząt będących po eksperymentach i poszukiwaniem dla nich nowych domów, kończy w tym roku 7 lat. Jak wyglądały początki tej inicjatywy?
Zofia Pawelska: Już od dzieciństwa nie był mi obojętny los zwierząt. Jako nastolatka przepracowałam wiele godzin w wolontariacie w schronisku dla zwierząt. Wyprowadzałam zwierzaki na spacery, spędzałam z nimi czas. Mój zapał do tego typu aktywności nie był jednak odosobniony. Przez lata zaobserwowałam, że liczba wolontariuszy w schronisku stale rośnie. To była oczywiście bardzo pozytywna zmiana, ale skłoniła mnie również do wysnucia pewnej refleksji. Poczułam, że powinnam skoncentrować swoją uwagę na takim polu pro-zwierzęcej działalności, które nie cieszy się popularnością i wciąż jest zbyt mało znane. Zainteresowałam się wówczas losem zwierząt wykorzystywanych do doświadczeń przeprowadzanych w laboratoriach. Z dużą przykrością odkryłam, że po spełnieniu swojej roli te zwierzęta są przez laboratoria uśmiercane, gdyż instytucje badawcze zwyczajnie nie mają możliwości ani środków na to, aby utrzymywać przy życiu dziesiątki czy nawet setki zwierząt. Byłam jednak przekonana, że te istoty, które tak bardzo dopomogły człowiekowi w jego badaniach, zasługują na lepszy los. Zasługują na spokojną „emeryturę”, na ciepły, przyjazny dom, a przede wszystkim – zasługują na życie. Tym bardziej, że nierzadko po zakończeniu badań te zwierzaki są nadal w dobrej kondycji i formie, bo np. eksperymenty były mało inwazyjne. Chcą nadal żyć. Nie potrafiłam zatem przejść obojętnie obok faktu, że są one tej szansy z samego założenia pozbawione i po prostu skazane na zagładę.
Zofia Pawelska
Zaczęłam więc działać – początkowo w pojedynkę. Odbierałam z laboratoriów „niepotrzebne” już i wysłużone zwierzęta, dla których tworzyłam dom tymczasowy, jednocześnie stale poszukując dla nich rodzin docelowych. Bywały momenty, kiedy po moim mieszkaniu hasało po 60 szczurków albo 70 świnek morskich! Nie było mi łatwo, ale na szczęście zaczęli pojawiać się obok mnie ludzie, którzy zainteresowali się moją działalnością. Z czasem oni również zaangażowali się w te zadania, tym samym powiększając liczbę naszych wolontariuszy. Teraz, po 7 latach, naszą Fundację tworzy aż 70 oddanych sprawie, pełnych energii i zapału wolontariuszy.
Kim zwykle są te osoby i na czym dokładnie polega ich praca?