Łatwiejsza jest współpraca międzynarodowa czy w kraju?
W Emiratach pracowało się nam bardzo dobrze, zaprzyjaźniliśmy się z naszym partnerem z Dubaju, jak i z kolegami ze Szwajcarii. I harmonijnie dążyliśmy do celu. W kraju bywa różnie. Wszystko zależy od ludzi i nastawienia, czy od początku idziemy razem do celu , czy mamy rozbieżne cele. Jak podążamy w jednym kierunku, to góry można przenosić.
W ubiegłym roku WXCA wygrała konkurs na odbudowę Pałacu Saskiego w Warszawie. Ten projekt to właściwie nie tylko pałac.
Pałac stanowi mniej więcej 1/3 naszego projektu, który obejmuje odtworzenie Zachodniej Pierzei placu dziś Piłsudskiego, a w okresie międzywojnia Placu Zwycięstwa - z Pałacem Brühla i kamienicami przy ulicy Królewskiej.
Robiliśmy analizy urbanistyczno-historyczne, które pokazują, że dawniej Trakt Królewski to był ciąg mniejszych i większych placów przed rezydencjami i pałacami, z których największym był plac przed Pałacem Saskim z osią Wschód-Zachód i Ogrodem Saskim. Obecnie jest to przestrzeń zdegradowana, a układ pierzei jest nieczytelny. Odtworzenie pierzei uważamy więc za jak najbardziej wskazane, żeby ta przestrzeń w mieście odzyskała ramy i tożsamość. W odbudowie Pałacu Saskiego nawiązujemy do stanu z międzywojnia.
Przestrzeń wokół tego miejsca jednak dziś bardzo się zmieniła. Obecnie mamy w niej hotel Victoria i biurowiec projektowany przez pracownię Normana Fostera, więc może iść dalej w stronę modernizacji?
Debata na temat, czy pałac odbudowywać i w jakim kształcie, toczy się od 40 lat. Wcześniej, w latach 40. i 50. po wojnie, noszono się z zamiarem odbudowy, ale były pilniejsze potrzeby: odbudowa Starówki, zapewnienie ludziom mieszkań, więc decyzje odłożono na później. Można doszukiwać się w tym zresztą także tła politycznego - w PRL-u władzom nie zależało, aby Polacy odzyskali symbol II RP, gdy ten obiekt tak mocno tworzył tożsamość miejsca po odzyskaniu niepodległości. (To tam Piłsudski miał swą siedzibę i nastąpiło rozszyfrowanie Enigmy).
Często wiele emocji budzi dziś kwestia Grobu Nieznanego Żołnierza. Niejednokrotnie można usłyszeć opinie, że w obecnej formie oddziałuje silniej. Gdy jednak badaliśmy konteksty historyczne, to z gazet dowiedzieliśmy się, że po wojnie była to tymczasowa rekonstrukcja do czasu odbudowy pałacu Saskiego. Rekonstrukcja i pewnego rodzaju kreacja, bo po zniszczeniach wojennych z Grobu ocalały nie trzy przęsła, tylko dużo mniej. One zostały częściowo odtworzone na potrzeby pierwszej parady po wojnie.
Wokół odbudowy Pałacu Saskiego jest wiele kontrowersji także w środowisku architektów. Są głosy, że może lepiej w tym miejscu pozostawić plac miejski.
Pustka niewątpliwie też silnie oddziałuje na wyobraźnię i przedstawia skutki tragedii wojny, Ale patrząc okiem gospodarza przestrzeni można wręcz powiedzieć, że olbrzymia pusta przestrzeń w centrum stolicy europejskiej to niegospodarność, gdyż w duchu zrównoważonego rozwoju powinniśmy dążyć do intensyfikacji tkanki miejskiej tam, gdzie jest infrastruktura. W konkursie, w którym uczestniczyliśmy, nowe funkcje odbudowywanego pałacu, zostały bardzo starannie przemyślane. Przewidziano w nim miejsce dla senatu, bo już przy sejmie nie ma już przestrzeni do rozbudowy; dla Urzędu Wojewódzkiego, dzielącego obecnie przestrzeń z Ratuszem i dla instytucji kultury, opowiadających historię miejsca.
Jest konkretna decyzja w sprawie przyszłości Pałacu Saskiego?
Wiemy tyle, co słyszeli wszyscy: nowy minister kultury powiedział, że to ostatnia powojenna rana Warszawy, którą trzeba zaleczyć, która wymaga właściwej odbudowy.
Równolegle WXCA działa i przy innych ciekawych projektach. Czy projekt Muzeum Powstania Wielkopolskiego w Poznaniu już ruszył?
Karina Kunkiewicz o swoim przebranżowieniu: W nieruchomościach zmarszczki są bez znaczenia
Kiedy czekanie na przysłowiowy telefon stało się nie do zniesienia, porzuciła marzenie o karierze aktorki na rzecz pracy w agencji nieruchomości. Ostatnio objęła w niej stanowisko doradcy do spraw kluczowych klientów. - Najlepsze jest to, że w życiu, inaczej niż w filmie, każdego dnia mogę pisać sama dla siebie całkiem nowy scenariusz. I samą siebie obsadzić w głównej roli - mówi Karina Kunkiewicz.
Projekt zrealizowaliśmy również jako laureaci konkursu Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, ale trochę był wstrzymany przez pandemię. Teraz budowa właśnie rusza. O Powstaniu Wielkopolskim 1918-1919 mówi się, że to jest jedyne udane polskie powstanie.
Zaprojektowaliśmy dla tego muzeum cztery budynki wokół placu, który tworzy centrum wspólnoty. Podkreślamy w ten sposób znaczenie wspólnoty, która daje wyjątkową siłę. Pod placem będzie wystawa, a te budynki zdają się spoglądać do jej wnętrza.
Jakie projekty światowych muzeów zrobiły na pani wrażenie?
Lubię projekt Luwru w Abu Dhabi Jeana Nouvela za powściągliwość formy, a zarazem nowatorstwo w zadaszeniu przestrzeni galerii. I za piękno tego obiektu wniesionego między lądem i wodą.
Ale w WXCA projektujemy nie tylko muzea. Realizujemy m.in. projekty mieszkaniowe. I to także bywają wyjątkowe wyzwania, jak F.S.O. Park czyli wielofunkcyjna ekologiczna dzielnica dla 17 tysięcy mieszkańców na Żeraniu na ponad 60 ha dawnych terenów Fabryki Samochodów Osobowych w Warszawie. Na zamówienie inwestora tworzymy perspektywiczny masterplan, zastanawiając się, jak człowiek będzie żył za 25 lat. Wykorzystujemy w nim najnowsze osiągnięcia techniki np. w systemie retencji wód czy obliczając oszczędność energii dzięki źródłom odnawialnym. To będzie zielona dzielnica z terenami rekreacyjnymi i ograniczonym wewnątrz ruchem kołowym, bezpieczną przestrzenią parku w centrum założenia.
Ta futurystyczna wizja sięga 2050 roku. Jakie ma szanse realizacji?
Jest to jak najbardziej realny plan. Przewidywane jest rozpoczęcie budowy pierwszego etapu realizacji przewidywany na 2025/26 rok.
Dla Warszawy stworzyliście i mniejsze projekty, jak Plac Pięciu Rogów w sąsiedztwie pracowni WXCA, mieszczącej się w dawnej fabryce czekolady Wedla, czy trwająca obecnie modernizacja Pól Mokotowskich opisywana jako „Dom człowieka i Dom natury”. Co to znaczy?
To jest metafora. „Dom człowieka” to miasto. A „Dom natury” to oaza zieleni w jego centrum, największy park w mieście liczący 72 ha. Projekt rewitalizacji, prowadzonej od 2021 roku, zakłada ich koegzystencję i szereg rozwiązań proekologicznych. Rewitalizacja głównego zbiornika wodnego została już zrealizowana. Oczywiście park w mieście to nie jest całkowicie naturalny krajobraz. Nie jest też całkiem zmodyfikowany przez człowieka. Przy okazji prowadzimy różne badania, np. czy ptaki miejskie czują się lepiej o zmroku w oświetlonych alejkach czy przy wykaszanych światłach. Okazuje się, że miejskim gatunkom nie robi to różnicy.
Przez minione cztery lata – od 2018 do 2019 roku - była pani prezesem Oddziału Warszawskiego SARP. Czy kobiety sprawowały już wcześniej tę funkcję?
W Oddziale Warszawskim moimi poprzedniczkami były Maria Saloni-Sadowska i Marlena Happach. W 24 oddziałach SARP w całym kraju też wiele kobiet było prezesami. Ale w Zarządzie Głównym SARP obecna prezes Agnieszka Kalinowska-Sołtys jest pierwszą kobietą na tym stanowisku od 80 lat.
Czym dla pani było to doświadczenie?
To niesamowite wyzwanie, bo Odział Warszawski SARP jest największy i liczy około 900 członków. Wymagało odpowiedzialności i połączenia funkcji społecznej pro publico bono - bo nie pobiera się za nią wynagrodzenia - z własną pracą zawodową. Wiele osób pytało mnie wtedy, jak to godzę i ile godzin ma moja doba? Okazało się to możliwe poprzez wspólnotowość, środowiskowy dialog i dążenie do tych samych celów. Naszemu Zarządowi udało się zbudować wiele mostów także z innymi środowiskami: administracją miasta, uczelniami, ośrodkami edukacji, ambasadami.
W architekturze dla mnie bardzo pociągająca jest szerokość horyzontów, połączenie ze sztuką, nauką, filozofią…
Dziś liczy się umiejętność myślenia abstrakcyjnego i tworzenie nowych obszarów na pograniczu dwóch rewolucji: informatycznej i tej związanej ze sztuczną inteligencji. Pewnie dlatego teraz w każdym zawodzie najbardziej pożądani są filozofowie.
Jakich cech charakteru wymaga zawód architekta?
Przede wszystkim wytrwałości, zespołowego wysiłku, umiejętności odrzucania tego, co złe, aby doprowadzić do realizacji pięknej wizji, bo niestety, kiedy do gry wchodzi generalny wykonawca, to zaczyna się całkiem brutalna gra, i niestety jakość nie jest wspólnym celem jej uczestników.
Pasje muzyczne i sportowe współgrają z pani drogą?
Wszystkie wyparła architektura.
W podstawówce chodziłam do szkoły muzycznej, ale w pewnym momencie powiedziałam rodzicom, że chcę grać na fortepianie, choć niekoniecznie mieć te wszystkie przedmioty z teorii i historii muzyki. I w liceum brałam już tylko lekcje gry.
Znam wielu architektów, którzy mieli styczność z muzyką, być może to taki rodzaj wrażliwości.
A na studiach byłam w związku sportowym i startowałam w akademickich zawodach w narciarstwie alpejskim. Teraz mój 9-letni syn kontynuuje tę tradycję.
Również Szczepan, mój mąż, miał sportową młodość. Był w klubie i startował w regatach. I nawet niedawno rozmawialiśmy o różnicach i podobieństwach naszych sportowych doświadczeń. W narciarstwie 39 sekund zjazdu decyduje o zdobyciu medalu. Różnice potrafią być w setnych sekundy. A w regatach wymaga to całych godzin. W obu dyscyplinach jest ważne strategiczne myślenie i wytrwałość.
Przydają się na pewno i w zawodzie architekta, podobnie jak rywalizacja.
Dla mnie bardziej od rywalizacji pociągające jest doskonalenie. Tak samo w sporcie, jak i w architekturze. Trenowanie z innymi pozwala na szybsze podnoszenie poprzeczki.