Reklama
Rozwiń
Reklama

Szachistka Oliwia Kiołbasa: Potrzebujemy kibiców i większego zainteresowania

Przez długi czas swoją wartość jako człowieka uzależniałam od wyników i nakładałam na siebie ogromną presję. Czasem działało to motywująco, ale najczęściej prowadziło do wypalenia - mówi szachistka Oliwia Kiołbasa, wielokrotna medalistka mistrzostw Polski, Europy i świata.

Publikacja: 05.11.2025 13:43

Oliwia Kiołbasa: Najważniejsze dla mnie jest to, żeby gra sprawiała mi radość

Oliwia Kiołbasa: Najważniejsze dla mnie jest to, żeby gra sprawiała mi radość

Foto: Emil Giers

Niedawno wróciłaś z Drużynowych Mistrzostw Europy, gdzie Polska odniosła ogromny sukces. Ile czasu zajmuje przygotowanie do takiego turnieju? Czy jest to coś, do czego tak naprawdę przygotowuje się przez całe życie?

Powiedziałabym, że tak. Jeśli chodzi o przygotowania drużynowe, miałyśmy jedno zgrupowanie. W szachach kalendarz jest bardzo napięty, ja w tym roku grałam, nie licząc krótkich przerw, od marca aż do teraz. Jeśli ktoś by chciał, to mógłby grać cały rok bez przerw. To przede wszystkim sport indywidualny, więc duże znaczenie ma przygotowanie własne.

Pamiętasz, kiedy zaczęłaś grać?

Zaczęłam grać, mając 6 albo 7 lat. Mój starszy brat również grał, ale dość szybko z tego zrezygnował.

Czy to on nauczył cię grać?

Tak. Jeździł na turnieje i wracał z nagrodami, takimi jak kredki czy mazaki, które w tym wieku wydawały mi się fantastyczne. Chciałam je mieć, więc zamiast ciągle narzekać, że próbuję mu je zabrać, uznał, że łatwiej będzie mnie nauczyć grać.

Co sprawia, że mimo upływu lat wciąż chcesz grać?

Przede wszystkim uwielbiam tę grę i głębię, jaką oferuje. Co chwilę znajduję w niej coś nowego i mam niekończące się możliwości rozwoju. Nie ukrywam, że wygrywanie również jest uzależniające. Uwielbiam rywalizację i lubię wygrywać. Był okres, kiedy chciałam całkowicie rzucić szachy. Skończyłam wiek juniora, poszłam na studia i wolałam skupić się na nauce. Mniej więcej rok później, przez zbieg okoliczności, pojechałam na Mistrzostwa Świata. Nie byłam przygotowana i nie poszło mi dobrze, ale pasja zaczęła wracać. Trudno jest oderwać się od szachów, kiedy to było całe twoje życie.

Skoro mówisz, że grasz, bo lubisz wygrywać, jak radzisz sobie, gdy turniej nie idzie po twojej myśli?

Czytaj więcej

Czy AI zastąpi artystów? „Maszyna nie wie, jak to jest chodzić boso po trawie”
Reklama
Reklama

Bywało bardzo źle. Przez długi czas nie zdobywałam żadnego medalu, aż w tym roku nastąpił przełom. Stało się to głównie dlatego, że zaczęłam na nowo cieszyć się grą w szachy – brakowało mi tej radości. Kiedyś, gdy szło mi gorzej, pojawiały się stany depresyjne, a nawet gdy wygrywałam, nie potrafiłam cieszyć się zwycięstwami. Przez długi czas swoją wartość jako człowieka uzależniałam od wyników i sama nakładałam na siebie ogromną presję. Czasem działało to motywująco, ale najczęściej było po prostu destrukcyjne i prowadziło do wypalenia.

Teraz gram znacznie więcej turniejów „open”, których przez kilka lat unikałam. To turnieje, na których presja nie jest tak odczuwalna. Na poważniejszych turniejach atmosfera jest zupełnie inna – wszyscy są maksymalnie skoncentrowani, dla wielu uczestników szachy to całe życie.

Jak ty sobie radzisz z tym napięciem?

Staram się od tego odciąć. Bardzo pomaga mi bieganie, wtedy głowa odpoczywa i mogę na chwilę przestać myśleć o wszystkim.

Czy zdrowie psychiczne to duży problem wśród szachistów? Czy zauważyłaś, że niektórzy nie dbają o swoje zdrowie i balans między życiem a sportem?

Faktycznie, u niektórych szachistów zdrowie psychiczne cierpi. Wspomniałam, jak przegrane wpływały na mnie i na pewno nie jestem jedyną osobą, która tak się czuła.

Czy w takim razie zawodnicy mają dostęp do wsparcia psychologicznego?

Nie. Czasami psycholog przyjeżdża na zgrupowania i prowadzi jakieś warsztaty. Niektóre z nich są naprawdę ciekawe, ale nikt nie zajmuje się tym poważnie, nie pyta zawodników, czego tak naprawdę potrzebują.

Z czego to wynika? Braku zrozumienia potrzeb, czy z faktu, że zdrowie psychiczne wciąż pozostaje tematem tabu?

O zdrowiu psychicznym mówi się coraz częściej, widzę też, że juniorzy więcej pracują z psychologami sportowymi, co bardzo mnie cieszy. Zmiany są widoczne, ale nadal zbyt wolne, biorąc pod uwagę potrzeby. W tym sporcie kluczowa jest praca samodzielna, więc spędza się wiele godzin samemu z własnymi myślami. To bardzo samotna dyscyplina, co odbija się na zdrowiu psychicznym.

Reklama
Reklama

Dlatego kraje, w których jest dużo grup treningowych, osiągają lepsze wyniki, bo zawodnicy mogą się wzajemnie wspierać. W Polsce jest ich niewiele, a większość szachistów pracuje indywidualnie z trenerem.

Jak na tle światowych szachów wypada Polska?

W Europie jesteśmy bardzo silni, ale na tle świata widać wyraźne różnice w szkoleniu. W Polsce wciąż często stosuje się podejście sprzed kilkudziesięciu lat 

W Europie jesteśmy bardzo silni, ale na tle świata widać wyraźne różnice w szkoleniu. W Polsce wciąż często stosuje się podejście sprzed kilkudziesięciu lat.

Czym różni się nasze podejście do szkolenia od innych krajów?

Na przykład w Indiach, które od kilku lat są liderem, duży nacisk kładzie się na liczenie wariantów. U nas bardziej skupia się na technice i zrozumieniu pozycji, co jest ważne, ale w dobie komputerów mamy już inne wyzwania. Często musimy zrozumieć posunięcia czy warianty, które dla człowieka na pierwszy rzut oka nie mają sensu. To zmienia styl gry, bo praca z komputerami sprawia, że zawodnicy myślą inaczej. Dziś najsilniejszy szachista świata ma ranking około 2800, a komputer ponad 3500, co pokazuje ogromną przepaść.

Na co w polskich szachach powinniśmy zwrócić większą uwagę, żeby osiągać lepsze wyniki? Czego brakuje?

W wielu klubach najczęściej brakuje zajęć dla zawodników. Kiedyś świetnie działała Akademia Szachowa, która obejmowała kilka intensywnych zgrupowań w ciągu roku dla juniorów, z udziałem różnych trenerów i czasem psychologów sportowych. To zapewniało ciągłość treningu i prawdziwy rozwój. Gdy za regularność treningu odpowiadają głównie rodzice lub sami zawodnicy, łatwo można stracić motywację. Brakuje też sponsorów.

Czy z samej gry można się utrzymać?

Czytaj więcej

Aneta Fraser: Trudno wyobrazić sobie rozwój nauki bez udziału kobiet
Reklama
Reklama

Niewielki proc. ludzi jest w stanie to zrobić. Mijają lata, a nagrody w turniejach się nie zwiększają. Szachy dają jednak inne możliwości zarobku. Najczęstsze źródło utrzymania szachistów to praca jako trener.

Problemem jest brak marketingu. W Polsce turnieje są słabo promowane. Szachy są popularne – cały czas widzę ludzi grających np. w transporcie publicznym, ale to nie przekłada się na realne wsparcie sportu. Potrzebujemy kibiców i większego zainteresowania.

Wśród wszystkich medali i tytułów, który moment w karierze wspominasz jako punkt zwrotny?

Punktem zwrotnym był mój pierwszy seniorski medal w 2021 r. Rok wcześniej wróciłam do szachów i zaczęłam trenować intensywnie, praktycznie na własną rękę, bo mało kto w tamtym momencie chciał mi pomagać. Przed tym turniejem słyszałam, że jestem zmarnowanym talentem i że nic ze mnie nie będzie.

Przed tym turniejem słyszałam, że jestem zmarnowanym talentem i że nic ze mnie nie będzie

Jak myślisz, z czego wynikały takie komentarze?

W sporcie, gdy przestajesz zdobywać wyniki, świat przestaje o tobie pamiętać. Na tym turnieju zaczynałam z tak słabej pozycji, że nikt na mnie nie stawiał, nawet ja sama na siebie nie stawiałam. Jednak tam udało mi się wyrównać najlepszy wynik kobiecy indywidualny.

Reklama
Reklama

Jak udało ci się uzyskać dobry wynik mimo krytyki?

Po prostu bardzo chciałam wrócić do szachów. W miesiącach poprzedzających turniej trenowałam intensywnie. Myślę, że to była mieszanka ciężkiej pracy i pasji.

Dlaczego w szachach nadal istnieją osobne turnieje i rankingi dla kobiet i mężczyzn?

W szachach jest to bardziej skomplikowana kwestia niż w sportach fizycznych, bo w nich łatwo jest udowodnić różnicę. Na przykład poziom testosteronu może wpływać na sposób myślenia i podejście do gry. Podobnie myślenie przestrzenne, które jest zwykle lepiej rozwinięte u mężczyzn, też odgrywa dużą rolę. U dzieci wyraźne różnice zaczynają się pojawiać około 12. roku życia, ale temat ten wciąż jest słabo zbadany.

Oczywiście osobne turnieje i rankingi mają swoje zalety, ale dla mnie, jako profesjonalistki, granie z mężczyznami po prostu podnosi mój poziom. Partie z nimi wymagają ode mnie innego podejścia. Im więcej ktoś gra z mężczyznami, tym później ma większe szanse na sukces w szachach kobiecych.

Czy turnieje wyłącznie dla kobiet są twoim zdaniem wciąż potrzebne?

I tak, i nie. Środowisko szachowe wciąż bywa nieprzyjazne dla kobiet, na turnieju open łatwo jest poczuć się jak outsider. W rankingu top 100 nie ma żadnej kobiety, dlatego choć mogą one uczestniczyć w turniejach open, w praktyce mają tam niewielkie szanse. Było też kilka sytuacji, w których zawodniczki mogły poczuć się niebezpiecznie, głównie w przeszłości. Turnieje tylko dla kobiet są miejscem, w którym nie trzeba się o to obawiać.

Czy w trakcie kariery dostrzegłaś różnice w traktowaniu kobiet i mężczyzn?

Kobiety nie są traktowane poważnie. Wciąż panuje przekonanie, że szachy to sport dla mężczyzn. Kobiety mają mniej turniejów i mniej możliwości zarobkowych, a nagrody w turniejach kobiecych o takim samym poziomie co turnieje open są kilkukrotnie niższe

Reklama
Reklama

Zdecydowanie. Kobiety nie są traktowane poważnie. Wciąż panuje przekonanie, że szachy to sport dla mężczyzn. Kobiety mają mniej turniejów i mniej możliwości zarobkowych, a nagrody w turniejach kobiecych o takim samym poziomie co turnieje open są kilkukrotnie niższe.

Niektórzy argumentują, że ponieważ kobiet w tym sporcie jest mniej, osiągnięcie poziomu, który w świecie mężczyzn byłby przeciętny, pozwala im się utrzymać. Jednak dojście do tego poziomu wymaga od nas dużo większej pracy.

Co można zrobić, aby zachęcić więcej kobiet do gry?

Czytaj więcej

Superstudentka i wynalazczyni Martyna Łuszczek: Demonizujemy nasz system edukacji

Trzeba zacząć je wspierać już od najmłodszych lat, bo wiele dziewczynek rezygnuje z szachów bardzo szybko.

Jak myślisz, dlaczego?

Z wiekiem zawodniczki patrzą na szachy bardziej realistycznie. W tym sporcie możesz być jedną z najlepszych, ale wciąż napotykać ogromne trudności finansowe. Przeciętny mężczyzna-arcymistrz otrzymuje liczne zaproszenia na turnieje, często z wynagrodzeniem za sam udział, a nagrody w tych zawodach są wysokie. Przeciętna arcymistrzyni nie ma takich możliwości.

Reklama
Reklama

Jakie cele stawiasz sobie na najbliższe lata – zarówno na szachownicy, jak i poza nią?

Przede wszystkim chciałabym zdobyć tytuł męskiego arcymistrza – zrobiłam już pierwszy krok w tym kierunku i zdobyłam pierwszą normę.

Poza szachami biegam i aktualnie przygotowuję się do drugiego maratonu. W przeciwieństwie do wielu osób, które od razu chcą być najlepsze, ja stawiam na radość z samego biegu. Podobnie w szachach, najważniejsze dla mnie jest to, żeby gra sprawiała mi radość.

Myślisz, że teraz ci się to udaje?

Tak.

Oliwia Kiołbasa

Polska szachistka, mistrz międzynarodowy (IM) od 2022 roku. Jest wielokrotną medalistką mistrzostw Polski, Europy i świata, a w 2022 roku zdobyła złoty medal indywidualny na Olimpiadzie Szachowej w Ćennaju. Rok później została wicemistrzynią Europy Kobiet, a w 2025 roku wywalczyła z reprezentacją Polski złoto drużynowych mistrzostw Europy. Poza szachami pasjonuje się bieganiem i startuje w maratonach.

Niedawno wróciłaś z Drużynowych Mistrzostw Europy, gdzie Polska odniosła ogromny sukces. Ile czasu zajmuje przygotowanie do takiego turnieju? Czy jest to coś, do czego tak naprawdę przygotowuje się przez całe życie?

Powiedziałabym, że tak. Jeśli chodzi o przygotowania drużynowe, miałyśmy jedno zgrupowanie. W szachach kalendarz jest bardzo napięty, ja w tym roku grałam, nie licząc krótkich przerw, od marca aż do teraz. Jeśli ktoś by chciał, to mógłby grać cały rok bez przerw. To przede wszystkim sport indywidualny, więc duże znaczenie ma przygotowanie własne.

Pozostało jeszcze 95% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Wywiad
Psychoterapeutka Magdalena Chrzan-Dętkoś: Pamiętajmy, że depresji nie widać
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Wywiad
Celebrantka pogrzebów humanistycznych: Normalizuję to, co się z nami dzieje jako ludźmi
Wywiad
Ekspertka neuroarchitektury: Prywatne przestrzenie to autoportret ich właściciela
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
PODCAST „POWIEDZ TO KOBIECIE”
Studenci już nie chcą tylko dyplomu. Czym się różnią uczelnie lat 90 i współczesne?
Reklama
Reklama