Na szczęście pani zespół nie nadwyręża tego, aby odczuwała Pani nieustanną presję bycia na linii – ale czy ustalała pani z nimi granice, by chronić swój czas prywatny?
Szczerze mówiąc, ani nieoficjalnie, ani oficjalnie takich granic nie ustaliłam. Osoby, z którymi pracuję, wiedzą, że jestem dostępna, ale nie nadużywają tego, a jeżeli potrzebują się ze mną skontaktować w moim czasie wolnym, czy w weekendy czy podczas urlopu, to robią to w sytuacjach awaryjnych. Wydaje mi się, że ustalenie takich granic raczej zadziałałoby na szkodę niż przyniosło realne korzyści. Poza tym ja w większości pracuję z młodymi ludźmi, a oni mają trochę inne od mojego spojrzenie na podział między pracą a życie prywatnym. Nie chcą, żeby im przeszkadzać po godzinach pracy, więc jeśli sami muszą komuś przeszkodzić, to robią to w sytuacjach absolutnie wyjątkowych. I ja mam do nich pełne zaufanie, że tak rzeczywiście jest.
Podczas debaty Forum Ekonomicznego w Karpaczu we wrześniu ubiegłego roku powiedziała pani, że jest fatalna w trzymaniu równowagi między pracą a życiem prywatnym – czy może pani podzielić się takim momentem, kiedy to szczególnie panią uderzyło?
Uczciwie powiem, że szczególnie mnie to uderza za każdym razem, kiedy przychodzi mi pojechać na urlop. Przez kilka pierwszych dni urlopu bardzo cierpię,boli mnie głowa, po prostu źle się czuję fizycznie – długo nie wiedziałam dlaczego, aż wreszcie zorientowałam się, że nie potrafię się tak szybko wyłączyć z trybu pracy i przestawić na tryb odpoczynku. A kiedy próbuję to zrobić, to właśnie tak to się objawia. Wobec tego w tej chwili moje urlopy wyglądają tak, że nie odcinam się od pracy, choć też nie staram się specjalnie w nią angażować. Ale kiedy coś przyjdzie na moją pocztę, kiedy trzeba zajrzeć do maila, to zaglądam, żeby swojemu organizmowi nie fundować terapii szokowej.
Istnieje, pani zdaniem, złoty środek między pracą a życiem prywatnym?
Uważam, że w życiu są dwa złote środki. Pierwszy z nich jest znany i niezwykle popularny i nazywa się zdrowy rozsądek. Każdy go ma ukształtowany na inny sposób i powinien się nim kierować, bo sam wie, co jest dla niego dobre. Drugi to pokora – w stosunku do siebie, swojego organizmu, do pracy, do rodziny, do każdego. Rozumiem ją w taki sposób, aby tak gospodarować swoim czasem, by go odpowiednio alokować tam, gdzie jest potrzebny. Te dwa elementy – rozsądek i pokora pozwalają na właściwe podejście do życia i prywatnego i zawodowego.