Polka na Krecie: Kreteńczycy lubią Polaków. Pamiętają, co pod koniec lat 80. zrobił tu Lech Wałęsa

- Dieta kreteńska jest jedną z najzdrowszych. Mam wielu znajomych, których dziadkowie przekroczyli dziewięćdziesiątkę i mają się bardzo dobrze - mówi Maria Elżbieta Kusińska, od 12 lat mieszkająca na wyspie autorka książki „Kreta. Siga-siga, czyli wakacje od życia."

Publikacja: 10.08.2024 12:01

Maria Elżbieta Kusińska: Zdrowa, a przy tym wyśmienita kuchnia, słońce, slow life i życzliwi ludzie

Maria Elżbieta Kusińska: Zdrowa, a przy tym wyśmienita kuchnia, słońce, slow life i życzliwi ludzie potrafią sprawić, że żyje się tutaj długo w szczęściu i w dobrej kondycji.   

Foto: Archiwum prywatne

Jak się żyje na wyspie, na której urodził się Zeus i tańczył Grek Zorba?

Cudownie. Zupełnie inaczej niż w Polsce. Tutaj życie toczy się w rytmie siga-siga, czyli powoli, powoli. Ludzie są uśmiechnięci, a wychodząc z domu nie muszę się zastanawiać czy zabrać ze sobą parasol, bo wiem, że przez 320 dni w roku świeci słońce. Przyjaźni ludzie, pogoda i przepiękna historia wyspy sprawiają, że jest to mały raj na Ziemi.

Pisze pani w książce, że Kreteńczycy są dumni. Zastanawiam się, jak udaje im się połączyć te trochę sprzeczne cechy: dumę i życzliwość?

Mieszkańcy są bardzo przywiązani do swojej wyspy - dzielnie o nią walczyli, bo Kreta przechodziła z rąk do rąk, była pod wieloma okupacjami, dlatego najpierw powiedzą, że są Kreteńczykami. Dopiero później dodadzą, że są też Grekami.

Myślę, że przeciwieństwa się przyciągają. Z jednej strony Kreteńczycy są bardzo życzliwi i mają serce na dłoni, a z drugiej strony są dumni z tego, kim są.

A jakie są kobiety na Krecie?

Kretenki są bardzo zadbane. Sprzyja temu płynne złoto, czyli oliwa z oliwek, którą wykorzystują w wielu kosmetykach. Używają też wielu roślin i ziół, które rosną na wyspie.

Kobiety są bardzo rodzinne, dbają o dom. Starają się być podporą dla swoich mężczyzn, bo na wyspie powszechny jest tradycyjny model rodziny. Mężczyzna zarabia i przynosi do domu pieniądze, a kobieta zajmuje się domem i opiekuje dziećmi. Teoretycznie mężczyzna jest głową rodziny, a kobieta szyją.

Pamiętajmy, że na Krecie obowiązuje ortodoksyjne prawosławie, które zakłada, że człowiek jest istotą omylną i popełnia błędy, a to znaczy, że może wziąć ślub trzy razy i trzy razy się rozwodzić.

Czytaj więcej

Polka w Turcji: Samotny mężczyzna na ulicach Stambułu musi mieć się na baczności

Czy Kreteńczycy są bardzo religijni?

Rzadko spotkamy Kreteńczyków w niedzielę w świątyniach. Zazwyczaj jest w nich pusto. Jeśli natomiast mieszkańcy przejeżdżają obok ważnych dla nich kościołów czy klasztorów, to zatrzymają się, wejdą do środka, zapalą świeczki, wrzucą parę centów do skrzyneczki. Przeżegnają się, pocałują ikony i jadą dalej.   

Nabożeństwo trwa trzy godziny. Może dlatego kościoły świecą pustkami?

Byłam kiedyś na kilkugodzinnej liturgii i byłam pełna podziwu, że Kreteńczykom udaje się tyle wytrzymać. Z moich obserwacji wynika, że wierni nie podchodzą rygorystycznie do celebracji nabożeństwa. Pamiętam, że jeden z panów w trakcie trwania liturgii, wyszedł na chwilę, kupił sobie kawę, wypił i po pół godzinie wrócił do kościoła. W prawosławnym obrządku większość czasu spędza się w ławkach, w pozycji siedzącej. Jest niewiele momentów, kiedy cały lud wstaje. Jeśli jednak ktoś jest zbyt zmęczony, by to robić, nic się nie stanie, jeśli się wyłamie i będzie uczestniczył w nabożeństwie w swoim rytmie.   

Czy jest jakieś kreteńskie święto, które szczególnie pani lubi?

Uwielbiam Wielkanoc na Krecie. To najważniejsze greckie święto obchodzone jest według starego kalendarza i ma przepiękną oprawę. Bardzo wielu Kreteńczyków oczekuje na zmartwychwstanie Chrystusa, pości, nie je nawet serów, nie pije mleka.

Zawsze powtarzam, że warto wybrać się na wyspę chociaż raz w życiu podczas świąt Wielkiej Nocy. Nie dość, że natura budzi się do życia, bo jest to zazwyczaj okres wiosenny, to Kreteńczycy są w dwójnasób życzliwi i gościnni. Budzą się z zimowego snu, wreszcie mogą zakończyć czas postu i zacząć świętować cud zmartwychwstania syna Bożego. Najpierw jest oczekiwanie, a później takie wesołe bum z rodziną, bo Kreteńczycy nie witają Nowego Roku fajerwerkami, odpalają je w Wielką Sobotę, kiedy kapłan ogłasza, że Jezus Chrustał zmartwychwstał z grobu. To jest coś niezwykłego. Niebo nad Kretą błyszczy tysiącami świateł i sztucznych ogni. A potem zaczyna się wspólne biesiadowanie z muzyką i tańcami.

Nie ma fajerwerków na Sylwestra, ale za to są prezenty.

Tak, przynosi je Święty Wasylis (odpowiednik naszego Świętego Mikołaja) w noc sylwestrową. Natomiast Boże Narodzenie Kreteńczycy obchodzą w tym samym terminie co my, czyli 24, 25 i 26 grudnia.

Zazdroszczę pani, że była na kreteńskich weselach. Pisze pani w książce, że na takim przyjęciu potrafi bawić się 400 osób.

Wtedy mamy do czynienia z kameralnym weselem (śmiech). Byłam na przyjęciach, na których bawiło się ponad 2 tys. weselników. Ostatnio przeżyłam spore zaskoczenie, bo uczestniczyłam w chrzcinach, na które przybyło 800 osób.

Śluby w wydaniu kreteńskim to przepiękny rytuał i huczne imprezy. Nigdy nie przestanę zachwycać się tym, jak Kreteńczycy się bawią. Kiedy tańczą w okręgu tradycyjne tańce, można pomyśleć, że się urodzili, znając ich kroki. Każdy tańczy tak, jakby tańczył tylko dla siebie. Wchodząc na krzesła i stoły, nikt się nie wstydzi, że może wyglądać śmiesznie.   

Natomiast sama ceremonia jest przepiękna. Zwykle odbywa się w małym kościółku, w którym jest kapłan, para młoda, świadek ślubu i rodzice nowożeńców. Pozostali goście zazwyczaj stoją przed kościołem, jak to Kreteńczycy -  bardzo często z papierosem w dłoni, rozmawiają w towarzystwie. Sama ceremonia trwa krótko, ok. 30 minut. Ważnym jej elementem jest pierwszy taniec pary młodej, czyli obejście ołtarza przez nowożeńców. Prowadzi ich kapłan i wskazuje drogę, którą będą wspólnie kroczyć. Przed tym rytuałem ksiądz na ich głowy wkłada stefania, czyli wianki. To symbol stworzenia własnego królestwa, czyli rodziny. Po zakończonej ceremonii goście obrzucają nowożeńców ryżem, ale nie w symboliczny sposób jak u nas w Polsce, tylko ryż sypie się kilogramami.

Czytaj więcej

Polka w Egipcie: Buziak czy przytulenie na powitanie to jest faux pas

Gdy weselnicy idą na salę weselną, czeka już na nich pierwszy posiłek, zaczyna się lać wino. A młoda para w tym czasie próbuje się otrzepać z ryżu i podczas sesji fotograficznej uwiecznić niepowtarzalne chwile. Po dłuższej chwili zjawiają się wreszcie na weselu, stają na środku parkietu i podjeżdża do nich tort. Na Krecie tort podawany jest na początku. Młoda para kroi tort, tańczy swój pierwszy taniec na parkiecie i zaczyna się zabawa, tradycyjne tańce przeplatane z nowoczesnymi, wino leje się strumieniami.

Teraz na stołach goszczą inne alkohole, ale dawniej jedynym trunkiem na weselu było wino. Whisky było wyraźnym sygnałem, że para młoda chce już zakończyć zabawę i czas wracać do domu.

Czy Kreteńczycy biorą kredyty, które potem spłacają do końca życia, żeby wyprawić taką wielką imprezę?

Kreteńskie wesele jest inaczej organizowane niż w Polce. Kozę zabija dziadek, wino robi wujek, a owoce zbierze ciocia. Za talerzyk na sali weselnej płaci się 15 lub 20 euro w zależności od tego, jaki pakiet się wybierze. Zazwyczaj jest to jedno główne ciepłe danie, a później na stołach stawia się mezedes, czyli przystawki.

Czego nauczyła się pani od Kreteńczyków?

Cierpliwości, niepatrzenia na zegarek, radości życia. Siga-siga wciąż się uczę. Życie na Krecie sprawiło, że jestem jeszcze bardziej życzliwa wobec innych. Zawsze taka byłam, być może dlatego tak dobrze się dogaduję z Kreteńczykami. Niezmiennie ważni są dla mnie najbliżsi. Rodzina i przyjaciele. Mieszkając tutaj tylko pogłębiłam swoje nastawienie.

Siga-siga bywa jednak trochę męcząca.

Mój tata do tej pory na koniec roku kupuje mi kalendarz, bo pamięta, jak bardzo byłam kiedyś poukładana. Wcześniej musiałam mieć zaplanowane wszystko co do minuty, musiałam być 5 minut przed czasem, a chwilę po. Tutaj mocno zweryfikowałam swoje podejście, bo jak się idzie na kawę z przyjaciółmi i umawia się z nimi na 5:00, to mogą przyjść nawet pół godziny później i wcale nie jest to objaw lekceważenia. Po prostu po drodze do kawiarni spotkali trzech innych znajomych i zatrzymali się, żeby z każdym porozmawiać. Mocno więc musiałam przestawić się na siga-siga.

Oczywiście są dni, kiedy mam ochotę rzucić to wszystko w kąt, wsiąść w najbliższy samolot i wrócić do domu. Biorę wtedy dwa głębsze oddechy i przypominam sobie, że przecież to mój drugi dom, mój mały raj na Ziemi.

W którym 320 dni w roku świeci słońce i żyją szczęśliwi, długowieczni ludzie. Jaka jest recepta na szczęście według Kreteńczyków?

Rano budzi nas słońce, widzimy przepiękny błękit morza, a do tego otaczają nas osoby uśmiechnięte, życzliwe i z sercem na dłoni. Gdy dopada nas gorszy dzień i musimy coś załatwić, to od razu mamy za sobą całą armię ludzi, którzy nam pomogą. To jest budujące i to jest taka mała recepta na szczęście.

Poza tym dieta kreteńska jest jedną z najzdrowszych. Mam wielu znajomych, których dziadkowie przekroczyli dziewięćdziesiątkę i mają się bardzo dobrze. Zdrowa, a przy tym wyśmienita kuchnia, słońce, slow life i życzliwi ludzie potrafią sprawić, że żyje się tutaj długo w szczęściu i w dobrej kondycji.   

Słyszałam, że Kreteńczycy są bardzo uparci.

Oj tak. Gdy uważają, że mają rację, to będą nas przekonywać, że biała kartka jest czarna. Na początku denerwowałam się i mówiłam, co mi ślina na język przyniesie. Po tylu latach przyzwyczaiłam się i nauczyłam trzymać język za zębami. Przytakuję, że tak, ta kartka jest czarna, ale wiem, że mam swoją rację.

Jak wyspiarze przyjmują Polaków?

Kreteńczycy lubią Polaków. Pamiętają, że Lech Wałęsa pod koniec lat 80. przysłał na Kretę firmę Cegielski z Poznania, która pomagała przy budowie elektrowni w miejscowości Amudara pod Heraklionem. Bardzo często się śmieją, że kominy są tam biało-czerwone. A ja zawsze się śmieję, że mam swoją małą armię Kreteńczyków, na których mogę zawsze polegać.

Czy Polacy teraz inwestują w domy, mieszkania lub apartamenty na wyspie?

Jest wiele zapytań o ceny nieruchomości, bo mówi się, że Kreta będzie się rozwijała przez najbliższe 20 lat. W świat poszła fama, że ludzie chcą tutaj inwestować. Z roku na rok wzrasta liczba turystów odwiedzających wyspę. Poza tym niemieckie biura podróży pracują inaczej niż polskie i wydłużają sezon. Kończą go w listopadzie, czasami nawet w grudniu, a zaczynają już w lutym.

Ten potencjał jest widoczny. Powstają nowe sklepy, hotele, restauracje. W 2028 roku ma zostać oddane do użytku kolejne międzynarodowe lotnisko, które ma odciążyć port lotniczy w Heraklionie.

Czytaj więcej

Polka w Holandii: W tym kraju można funkcjonować bez znajomości języka niderlandzkiego

Czy po pandemii COVID-19 zmieniło się podejście Kreteńczyków wobec turystów?

Po covidzie Kreteńczycy są łapczywi. Cieszą się z każdego gościa, wiedzą, że turysta to ich chleb. Nie znaczy to, że wycisną z niego, ile się da jak z cytryny, raczej zadbają, żeby czuł się tu dobrze.

Ceny poszły trochę w górę, może porcje są trochę mniejsze w restauracjach, ale poza tym Kreteńczycy nie obniżyli swoich standardów.

Czy wyobraża pani sobie życie w innym miejscu?

Nigdy nie mów: nigdy. Polska jest moim krajem i moim pierwszym domem, a Kreta — moim drugim domem. Jestem wdzięczna mieszkańcom wyspy, że pozwolili mi tutaj zamieszkać i podzielić się ze mną kawałkiem ziemi, żebym mogła stworzyć swoją oazę. Nie wiem co będzie za rok, za dwa, czy za 10 lat. Może wrócę do Polski, a może będę żyła w Tajlandii, na Bali albo w Japonii. Nie jestem w stanie tego powiedzieć. Na razie na Krecie rozwijam swoje skrzydła, wiatr wieje w moje żagle, więc staram się chwytać każdy dzień.

Kolejny artykuł z cyklu „Polka na obczyźnie” już wkrótce.

Jak się żyje na wyspie, na której urodził się Zeus i tańczył Grek Zorba?

Cudownie. Zupełnie inaczej niż w Polsce. Tutaj życie toczy się w rytmie siga-siga, czyli powoli, powoli. Ludzie są uśmiechnięci, a wychodząc z domu nie muszę się zastanawiać czy zabrać ze sobą parasol, bo wiem, że przez 320 dni w roku świeci słońce. Przyjaźni ludzie, pogoda i przepiękna historia wyspy sprawiają, że jest to mały raj na Ziemi.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Wywiad
Fotki dzieci nie muszą być w sieci. Ekspertka NASK o ciemnej stronie sharentingu
Wywiad
Jadwiga Jankowska-Cieślak: Samotność jest motorem, który uruchamia moje siły życiowe
Wywiad
Polka w Gruzji: Tutaj wciąż żywa jest krwawa zemsta
Wywiad
Polka z Okinawy: Ludzie żyją tu dłużej, bo stosują zasadę "nankurunaisa" czyli...
Wywiad
Rzeźbiarka Monika Osiecka: Dla mnie kamień jest żywy
Materiał Promocyjny
Citi Handlowy kontynuuje świetną ofertę dla tych, którzy preferują oszczędzanie na wysoki procent.