Oj tak. Gdy uważają, że mają rację, to będą nas przekonywać, że biała kartka jest czarna. Na początku denerwowałam się i mówiłam, co mi ślina na język przyniesie. Po tylu latach przyzwyczaiłam się i nauczyłam trzymać język za zębami. Przytakuję, że tak, ta kartka jest czarna, ale wiem, że mam swoją rację.
Jak wyspiarze przyjmują Polaków?
Kreteńczycy lubią Polaków. Pamiętają, że Lech Wałęsa pod koniec lat 80. przysłał na Kretę firmę Cegielski z Poznania, która pomagała przy budowie elektrowni w miejscowości Amudara pod Heraklionem. Bardzo często się śmieją, że kominy są tam biało-czerwone. A ja zawsze się śmieję, że mam swoją małą armię Kreteńczyków, na których mogę zawsze polegać.
Czy Polacy teraz inwestują w domy, mieszkania lub apartamenty na wyspie?
Jest wiele zapytań o ceny nieruchomości, bo mówi się, że Kreta będzie się rozwijała przez najbliższe 20 lat. W świat poszła fama, że ludzie chcą tutaj inwestować. Z roku na rok wzrasta liczba turystów odwiedzających wyspę. Poza tym niemieckie biura podróży pracują inaczej niż polskie i wydłużają sezon. Kończą go w listopadzie, czasami nawet w grudniu, a zaczynają już w lutym.
Ten potencjał jest widoczny. Powstają nowe sklepy, hotele, restauracje. W 2028 roku ma zostać oddane do użytku kolejne międzynarodowe lotnisko, które ma odciążyć port lotniczy w Heraklionie.
Czy po pandemii COVID-19 zmieniło się podejście Kreteńczyków wobec turystów?
Po covidzie Kreteńczycy są łapczywi. Cieszą się z każdego gościa, wiedzą, że turysta to ich chleb. Nie znaczy to, że wycisną z niego, ile się da jak z cytryny, raczej zadbają, żeby czuł się tu dobrze.
Ceny poszły trochę w górę, może porcje są trochę mniejsze w restauracjach, ale poza tym Kreteńczycy nie obniżyli swoich standardów.
Czy wyobraża pani sobie życie w innym miejscu?
Nigdy nie mów: nigdy. Polska jest moim krajem i moim pierwszym domem, a Kreta — moim drugim domem. Jestem wdzięczna mieszkańcom wyspy, że pozwolili mi tutaj zamieszkać i podzielić się ze mną kawałkiem ziemi, żebym mogła stworzyć swoją oazę. Nie wiem co będzie za rok, za dwa, czy za 10 lat. Może wrócę do Polski, a może będę żyła w Tajlandii, na Bali albo w Japonii. Nie jestem w stanie tego powiedzieć. Na razie na Krecie rozwijam swoje skrzydła, wiatr wieje w moje żagle, więc staram się chwytać każdy dzień.
Kolejny artykuł z cyklu „Polka na obczyźnie” już wkrótce.